Prawie 3 lata czeka na 500+
Karolina Barysau z Lęborka od niemal 3 lat czeka na wypłatę 500+. Kobieta samotnie wychowuje syna, z powodu epidemii musiała zamknąć swój lokal z kebabem. 500 zł pomogłoby jej przetrwać. Problemem nie do pokonania okazał się fakt, że ojciec dziecka pani Karoliny mieszka w Hiszpanii.
W Lęborku w województwie pomorskim mieszka pani Karolina Barysau z synem Danielem. Kobieta sama wychowuje dziecko. Ojciec Daniela płaci alimenty, z których w tej chwili utrzymuje się pani Karolina i jej 11-letni syn.
- Córka otrzymuje alimenty, bo jest po rozwodzie, ten jej ex-mąż mieszka w Hiszpanii, też ma rodzinę, dwoje dzieci. Alimenty płaci regularnie, 700 zł miesięcznie, i to są dochody mojej córki. Na dzień dzisiejszy, powiem szczerze, że nie chciałabym znaleźć się na miejscu córki, jeszcze z dzieckiem – mówi Grażyna Żłobikowska, matka pani Karoliny.
Prawie 3 lata temu pani Karolina złożyła wniosek o 500+ dla swojego dziecka. Z racji tego, że ojciec Daniela pracuje za granicą, sprawa trafiła do urzędu w Gdańsku.
- Wielokrotnie jeździłam tam pytając o swoje pieniądze, upominając się. Cały czas mnie odsyłali. Stałam w kolejce po 4 godziny – wspomina pani Karolina.
- Niby chcą pomóc, poprawiać byt dla matek samotnie wychowujących dzieci, a nic z tym nie robią. Żeby prawie 3 lata czekać na pieniądze? No ludzie, to jest tragedia – dodaje pani Grażyna Żłobikowska, matka pani Karoliny.
Urząd wojewódzki odpowiedział nam mailowo na pytania w sprawie pani Karoliny:
„Pomorski Urząd Wojewódzki przesłał do kraju zatrudnienia męża wnioskodawczyni dokumenty z prośbą o przesłanie stosownych informacji (…). Do Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego nie wpłynęła odpowiedź. Formularze zostaną wysłane ponownie z prośbą o pilną odpowiedź”.
Pani Karolina dzieli życie między Lęborkiem a Bytowem. W zeszłym roku otworzyła tam lokal z kebabem. Niestety, przez epidemię musiała zamknąć swój lokal. Od ponad miesiąca nie zarabia.
Pani Karolina próbuje sobie radzić, pracuje dorywczo. Gdyby otrzymała pieniądze z 500+, ona i jej syn mogliby spać spokojnie. Pozwoliłoby to przetrwać im trudny czas epidemii.
- Jakąś pracę dorywczą sobie znajdę, do lasu jadę drzewka posadzić. Zarabiać na życie trzeba, by dziecku dać coś jeść – podsumowuje.