Konflikt sąsiedzki w małej wsi
Jak opowiadają mieszkańcy małej wsi Dąbrówka, życie w ich miejscowości byłoby piękne i spokojne, gdyby nie jeden jej mieszkaniec. Trudno zliczyć sprawy, którymi zasypywane są sądy. Policja też ma pełne ręce roboty.
Dąbrówka, wieś w województwie mazowieckim. Kiedyś cicha, spokojna. Dziś atmosfera jest zupełnie inna. 45-letnia pani Agnieszka Soszka odważyła się otwarcie o tym nam opowiedzieć.
- Nie dawałam sobie już rady z moim sąsiadem i urzędami - mówi.
Reporter: Kto zaczął tę całą historię, która się ciągnie i ciągnie?
Pani Maria, mieszkania wsi: Cały czas zaczął pan K. Z chwilą, kiedy założył warsztat, poczuł się takim biznesmenem, że mózg się zlasował. No jak można na całą wieś donosić?
- Przęsła ogrodowe, jak założyliśmy, zostały wypchnięte oponami - mówi pani Agnieszka. - Tu jest na przykład zdechły gołąb rzucony na dach. Bez przerwy są gołębie rzucane i później pan K. zawiadamia policję, że mój ojciec albo mąż strzelają z wiatrówki do gołębi - dodaje.
- Była policja, zdjęliśmy tego gołębia z dachu. Pojechałam i zrobiłam u weterynarza sekcję zwłok, czy nie ma śladów po wiatrówce. Jak się okazało, gołąb zdechł z przyczyn naturalnych. Oni to umorzyli z powodu braków dowodów - mówi sąsiadka K.
Konflikt między sąsiadami narastał. Przepychanki słowne i rękoczyny odbywały się coraz częściej. Pani Agnieszka zainstalowała kamery na swoim domu, żeby udokumentować to, co się dzieje.
- Pan K. chciał te kamery potłuc. To przecież ja interweniowałam, bo pani Agnieszki nie było. Oblał nas czymś, nie wiem czym. Była karetka i policja - mówi pani Maria.
Trudno zliczyć sprawy, którymi zasypywane są sądy. Pani Agnieszka nie jest jedyną osobą we wsi, która ma problem z sąsiadem.
- Mieszkając tutaj, mam 60-parę lat i nigdy z życiu nie miałam konfliktu z żadnymi sąsiadami, z nikim! I żebym ja miała nagle okno wybite i pokradzione wszystkie ubrania, które były poprane? - mówi pani Maria.
Pani Teresa: Tak samo i u nas jest. Zepsuł nam ogrodzenia od strony lasu, połamał w nocy.
Reporter: Dlaczego?
Pan Jerzy: Mści się po prostu. Na drugą noc złapałem go jak rwał mi metalowe przęsło. To była godzina po pierwszej. Wezwałem policję. Ja mówię: bierz się za następne. On do mnie mówi: wyjdź, to cię k***o zabije.
Inny z mieszkańców wsi miał zostać przez pana K. pobity. - Mąż wracał z pracy przed 21 godz. Patrzę, brama otwarta, to już jestem spokojna, mąż przyjechał. Wyjrzałam przez okno jeszcze: leży na podwórku – mówi pani Danuta.
- Wyszedłem z samochodu, już za mną stał – opowiada pan Paweł.
Oskarżany sąsiad nie chciał wypowiadać się przed kamerą. To jest po prostu zmowa łobuzów, którzy mi chcą zamknąć zakład - stwierdził.
- Uważam, że każdy za swoje winy ponosi karę. Jeżeli on zacznie być karany, a nie będzie mu to wszystko pobłażane, to może przestanie - mówi pani Maria.