Kiedyś dworzec, dziś miejsce walki o mieszkania

- Czujemy się jak własność osób prywatnych – mówi Terasa Furdala, 91-letnia lokatorka dawnej stacji kolejowej w Poniatowej na Lubelszczyźnie. Kobieta czuje się nękana przez nowych właścicieli budynku. Wraz z kilkoma innymi lokatorami opowiada o podwyżkach czynszu i uciążliwych remontach. Właściciele odpowiadają, że są gotowi do współpracy, a prace są konieczne, bo budynek popada w ruinę.

91-letnia Helena Telejko w swoim życiu przeszła wiele. Wojna i kilkuletnia tułaczka sprawiły, że kobieta marzyła osiąść gdzieś na stałe. Trafiła do Poniatowej na Lubelszczyźnie, gdzie jej mąż rozpoczął pracę na kolei. Rodzina zamieszkała w mieszkaniu służbowym na kolejowym dworcu.

Budynek, który wiele lat temu PKP przekazały starostwu powiatowemu, w 2014 roku został sprzedany prywatnemu właścicielowi. Ten - zdaniem lokatorów - ponad rok temu zmienił ich życie w koszmar.

- Po wykupieniu przyjechali i zrobili nam zebranie. Mieszkało tutaj jeszcze 10 osób. I powiedzieli, byśmy się nie martwili, bo w przeciągu 4 lat będzie kapitalny remont tego budynku – opowiada Terasa Furdala.

Policyjne psy nie dają im spać. „Jakbyśmy z nimi mieszkali”

- Stało się to dla nas gehenną. Poprzedniej zimy 8 dni nam nie grzali, bo nie chcieliśmy przyjąć tej umowy, co nam proponowali na mieszkania zamienne – mówi Stanisław Furdala.

- Jest to jeden, jedyny zabytek w naszym miasteczku. I szkoda byłoby, żeby taki obiekt w charakterze dworku został zniszczony. Prawo lokatorskie mówi, że trzeba dbać jak o swoje. A tutaj tego nie widać. Niestety tutaj nikt nic nie robił – twierdzi Anna Wyroślak, właścicielka budynku.

Od lat próbuje odzyskać pieniądze od córki

- Od września zmienią się opłaty. W taki sposób, że mamy ogólnie czynsz płacić 1300 zł miesięcznie. A teraz jest 483 zł. Dodam, że jak nas państwo Wyroślakowie przejęli, to mieliśmy coś około 150 zł. Ja jestem na zasiłku ze względu za mamę. Mam 620 zł miesięcznie. Mama ma około 1700 zł emerytury. Na życie nam pozostają po prostu grosze – zauważa Zygmunt Telejko, lokator kamienicy.

- Pan Telejko notorycznie wywiesza kartki na słupach ogłoszeniowych… że ja zabijam lokatorów – odpowiada Anna Wyroślak, właścicielka budynku.

Od ponad roku trwa spór między lokatorami a nowymi właścicielami dworca. Strony wzajemnie się oskarżają, sprawy trafiły nawet do sądu. Niektórzy mieszkańcy zostali eksmitowani, inni poszli na ugodę i opuścili mieszkanie. Zygmunt Telejko i państwo Furdalowie uważają, że w proponowanych lokalach zastępczych czynsz będzie stale rósł, a ich nie będzie stać na opłaty.

- Cały czas czekają na tych państwa mieszkania (zamienne na wynajem – red.). Ja jestem otwarta – zapewnia Anna Wyroślak.

- To są prywatne mieszkania, ja mam obawy o własne życie – mówi Terasa Furdala, gdy pytamy, dlaczego nie chce się przeprowadzić.

Protest kupców z Piotrkowa. Przez nagły wzrost opłat

Państwo Wyroślakowie także czują się szykanowani przez lokatorów. Mimo to nadal liczą, że ich oferta zostanie przyjęta, a remont budynku zostanie ukończony. Jednak na zakończenie sporu się nie zanosi, bo żadna ze stron nie zamierza ustąpić. 

- Nie dam się. W domu mam siekierę i widły. Nie dam się za jasną cholerę. Posiadać chcę od urodzenia do śmierci. Serce i sumienie. I tym żyć. A nie należeć, sprzedawać. Ja tego nie umiałam. Tak nas ojciec nie wychował i tak nie umrę - mówi Helena Telejko.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX