Potężne nawałnice, olbrzymie straty
Nad południową Małopolską przeszły potężne nawałnice. Ulewy zamieniły nieduże potoki w rwące rzeki. Żywioł niszczył wszystko na swojej drodze, nadal trwa usuwanie jego skutków. Niektórzy z przedsiębiorców nie planują już wznawiać swojej działalności. Nie wszyscy mieli również wykupione odpowiednie ubezpieczenia i to właśnie oni liczą na pomoc państwa. Wszyscy mieszkańcy dotkniętych katastrofą miejscowości z niepokojem spoglądają w niebo.
W nocy z 20 na 21 czerwca, nad południową Małopolską przeszły potężne nawałnice. Ulewy zamieniły nieduże potoki w rwące rzeki, a żywioł zniszczył wszystko na swojej drodze.
- Powyrywało prawie do samego domu całą linię wodociągową. Rozmyło pole i wodę przerwało, tak że wody w tym momencie nie ma. Wiercimy nową studnię. 6 lat temu też była ta powódź i zabezpieczyłem we własnym zakresie to trochę, ale to wszystko poszło i boje się, że następne jak przyjdzie, to już mi sięgnie domu - mówi Kazimierz Gaweł, dotknięty przez powódź mieszkaniec Węglówki.
Wypadek, czy śmiertelne pobicie. Siostra walczy o prawdę
- To była ciężka noc. Wszyscy wstaliśmy, broniliśmy dom, okładaliśmy deskami, czym się dało, żeby dom ochronić. Jak pan widzi, zalane całe podwórka, wszystko zamulone - mówi z kolei Maria Główka, właścicielka sklepu spożywczego w Kasince Małej.
Miejscowością najbardziej dotkniętą przez niszczycielski żywioł jest jednak bez wątpienia Łapanów. To właśnie ta miejscowość znalazła się pod wodą właściwie w całości, a jej mieszkańcy nierzadko stracili dorobek całego życia.
Andrzej Dedio, przedsiębiorca z Łapanowa: Już sklepu nie otworzę z powrotem.
Reporter: Już nigdy?
Dedio: Nie. To już drugi raz. W 2010 i teraz to samo. A ja tu 64 lata żyję, tak że tu powodzi było wiele, tylko mniejszych. Te dwie ostatnie to były okropne, a ta najgorsza.
Reporter: Była gorsza niż ta w 2010?
Dedio: Tak, więcej było wody.
- Tutaj towaru było przynajmniej za 150 tys zł. Może nie wszystko poszło, ale cały sprzęt komputerowy, meble, regały, masę tego. Myślę, że grubo ponad 100 tys. zł - mówi z kolei Ewa Stalmach, przedsiębiorczyni z Łapanowa.
Żywioł dotknął także przedszkole w Łapanowie. - Wszystkie sprzęty były zatopione, plac zabaw oddany do użytku w 2018 roku, nowe rzeczy. Teraz czekamy na generalny remont - mówi Agnieszka Trzos, dyrektor placówki.
Tajemnicza śmierć kierowcy. Partnerka punktuje zaniedbania policji
- Nie wiem, jak sobie z tym damy radę. Bez pomocy gmina nie jest w stanie podźwignąć się, bo straty w samej infrastrukturze gminnej to jest jakieś 17 mln zł. Pomijając to, że nieczynne są szkoły, przedszkola, nie funkcjonują domy kultury, boiska sportowe. Nie ma w ogóle możliwości działalności jakiejkolwiek. Po tej pandemii – czasie, gdzie nie można było – teraz można, no to u nas nie można. Rzeka przepływa przez całą gminę. Wszystkie wsie, uprawy rolne są zatopione, drogi podmyte - opowiada Andrzej Śliwa, wójt gminy Łapanów.
Skutki nawałnicy usuwali strażacy. Pomagali im sąsiedzi poszkodowanych mieszkańców.
- Naprawdę, aż się popłakałam z radości, że jeszcze ludzie są tacy, którzy są chętni do pomocy - mówi Maria Główka.
Reporter: Zawsze w takich sytuacjach to jest jakaś nasza cecha narodowa, że się jednoczymy…
Andrzej Śliwa, wójt gminy Łapanów: Tak, ja bardzo chciałbym podziękować, bo był odzew społeczny różnych organizacji… Ludzie sami przywożą potrzebne artykuły: płyny dezynfekujące, mopy, mleko, żywność. Co jest ważne, oni nie chcą, żeby podawać ich nazwisk. Po prostu robią to z serca.