Część płaci, część nie. Karę poniosą wszyscy
Lokatorzy bloku w latach 80. wykupili mieszkania od upadającego PGR-u. Gmina przejęła ten budynek. Dziś problem dotyczy skrajnie rożnych podejść do rozliczania zużycia wody. Mieszkańcy chcą być rozliczani z własnych wodomierzy w mieszkaniach, a gmina z wodomierza ogólnego. Problem w tym, że w tym bloku nie wszyscy płacą, ale wszystkim grozi niebawem odcięcie wody.
Knyszyn-Zamek, wieś w województwie podlaskim. W tym bloku mieszka osiem rodzin. W latach 80. lokatorzy wykupili mieszkania od upadającego PGR-u. Rachunki za wodę i sposób rozliczania były wtedy jasne.
- My przez jakiś czas nie płaciliśmy, bo podlegało pod PGR. Jeszcze PGR był i wodociągi, woda była ze studni głębinowej, to nie płaciliśmy. Później przejęła spółdzielnia Makowlany i Makowlany chodziły i spisywały po domach - mówi Krystyna Wnorowska, jedna z mieszkanek.
Reporter: Jak dawno wy zainstalowaliście własne liczniki, które pokazują pobieranie wody w waszych lokalach?
Witalis Wnorowski: To było jak miała to spółdzielnia Makowlany. To ona założyła nam te liczniki, zaplombowała i na dzisiejszy dzień plomby siedzą. Wszystko to przejęła gmina Knyszyn, ale bez żadnych zastrzeżeń.
W styczniu ubiegłego roku pani Agnieszka wprowadziła się z niepełnosprawnym synem do mieszkania w bloku. Lokal kupiła od wiceburmistrza gminy.
- Od tego czasu płacę regularnie za wodę, za wszelkie media, za wszystko, regularnie - mówi.
Reporter: Ale według wskazań własnych liczników.
Agnieszka Oświecińska: Tak, bo musiałam iść przepisać wszystko na siebie w gminie: centralne, śmieci itd. To tak samo prosiłam o podpisanie umowy ze mną na wodę. Usłyszałam, że tutaj nie ma umów.
Jednak spokój kobiety został zburzony we wrześniu ubiegłego roku. Pani Agnieszka i inni mieszkańcy tego budynku dostali pismo z gminy nakazujące im zapłatę ponad 8 tysięcy złotych zadłużenia za wodę. Okazało się, że gmina rozliczyła zużycie wody z głównego wodomierza, a nie z tych, które ludzie mają zamontowane w mieszkaniach.
Reporter: Dlaczego nie można rozliczać tych ludzi z wodomierzy, które mają w mieszkaniach zainstalowane, a z głównego zużycia z wodomierza, do którego nie mają dostępu?
Jarosław Antoni Chmielewski, burmistrz Knyszyna: To trzeba by było przede wszystkim z każdym mieszkańcem podpisać umowę.
- Chodziłam do gminy, prosiłam o umowę, odmówiono mi tej umowy. Oczywiście chciano mi dać umowę na cały blok, z tym głównym licznikiem. Wyliczam sama z wodomierza, który mam, te dwa metry sześcienne, bo tyle wskazuje i tyle płacę. Nie dostaję żadnego powiadomienia, ani nic i nie wiem, gdzie te pieniądze idą - mówi pani Agnieszka.
Magdalena Zdanowicz, podinspektor do spraw księgowości Urzędu Miasta w Knyszynie potwierdza, że ci mieszkańcy, którzy płacą, poniosą karę za tych, którzy nie płacą.
- Tylko półtora roku tutaj mieszkam i też jestem tym długiem obciążona. Z jakiej racji ja mam płacić z ich lat wstecz? - pyta pani Agnieszka.
Mieszkaniec: Nie płaciłem, bo nie miałem za co ani z czego.
Reporter: Rozumiem, że wyszedł pan z łazienki, prawda?
Mieszkaniec: Tak.
Reporter: Przydaje się woda w domu?
Mieszkaniec; Pewnie, że się przydaje.
Reporter: Ale jak nie będziecie płacić, to wam odetną.
Mieszkaniec: Będziemy chodzić do kranika.
Gmina zamontowała dla mieszkańców kran. - To jest taki motywator, który by zmotywował tych mieszkańców, żeby uregulowali zadłużenia - mówi burmistrz Knyszyna.
Reporter: A jak długo będziecie czekać?
Księgowa: Na pewno do końca lipca.