Rozdzieliła z bratem czynsz, teraz może stracić połowę lokalu
Jadwiga Lampa z Gryfina żyje w ścisku wraz z 7-siedmioosobową rodziną na 38 metrach kwadratowych mieszkania. Kobieta walczy z urzędnikami o drugą, większą część lokalu! Wiele lat temu, po śmierci rodziców, podzieliła się stumetrowym mieszkaniem z bratem i poprosiła urzędników, by rozdzielili im czynsz. Ci twierdzą teraz, że to dwa oddzielne lokale.
60-letnia Jadwiga Lampa od urodzenia mieszka w Gryfinie w województwie zachodniopomorskim. Wiele lat temu wraz z bratem odziedziczyła lokal po rodzicach. Dziś kobieta mieszka wraz z siedmioosobową rodziną w części mieszkania. Na 38 metrach kwadratowych z publiczną łazienką i toaletą.
- Jednym pokoju na 16 metrach śpią cztery osoby: syn, synowa, dziecko i ja. W drugim czworo dzieci: dwie dziewczynki i dwóch chłopców – powiedziała pani Jadwiga.
Dzicy kolatorzy w mieszkaniu. Nie pomógł sądowy nakaz eksmisji!
- Jeden o drugiego się "obija". Ja też z małym latam… najczęściej to na balkonie śpi, bo uwielbia na powietrzu. Przeszkadzamy sobie nawzajem – przyznała Gabriela Skorska, synowa pani Jadwigi.
W 1983 roku pani Jadwiga wraz z bratem poprosili urzędników o podział czynszu za stumetrowy lokal. Urzędnicy rozdzielili czynsz na dwie rodziny. Rodzeństwo nieformalnie przedzieliło także mieszkanie na dwa mniejsze. Gdy w kwietniu tego roku zmarł brat pani Jadwigi, urzędnicy upomnieli się o zajmowany przez niego lokal. Uważają, że podział dotyczył też mieszkania.
- Nie było składane o usamodzielnienie tych mieszkań, tylko o podział czynszu. Wujek był konfliktowy i był problem z płaceniem jego części – stwierdził Marzena Wyka, córka pani Jadwigi.
- Mieszkaliśmy prawie trzy lata u wujka, bo nas przygarnął, abyśmy się nie cisnęli. Zaszłam w ciąże i stwierdziliśmy, że trzeba pokój wyremontować, by był dla dziecka. Gdy wujek zmarł, dowiedzieliśmy się, że nie mamy prawa do mieszkania w tym lokalu – powiedziała Gabriela Skorska, synowa pani Jadwigi.
Obok bloku budują tunel. Najgłośniej robi się w nocy
- Na żądanie tej rodziny lokal został skutecznie, notarialnie podzielony na dwie odrębne nieruchomości. Było to działanie wynikające wprost z oczekiwań najemców – przekonywał Tomasz Miler, zastępca burmistrza Gryfina.
Gryfińscy urzędnicy uważają, że mają zarchiwizowane dokumenty potwierdzające podział nie tylko czynszu, ale także mieszkania. Na tej podstawie odmówili pani Jadwidze przywrócenia jednego czynszu za stumetrowe mieszkanie. Jednak do tej pory nikt nie pokazał rodzinie stosownych dokumentów. Po naszej interwencji urzędnicy stwierdzili, że muszą dokument dopiero odszukać.
- Po śmierci głównego najemcy lokal, który od 40 lat jest samodzielnym lokalem, musi być poddany remontowi. Chodzi o zamurowanie jednego z przejść, odtworzenie tam łazienki. Tak aby rodzina, która otrzyma ten lokal mogła z niego korzystać w odpowiednich warunkach – powiedział Tomasz Miler, zastępca burmistrza Gryfina.
- Jak zapytałam co teraz mamy zrobić, usłyszałam, że mamy się wpisać na listę o zamianę nowego mieszkania. Bo na to mieszkanie nie mamy szans – przekazała Marzena Wyka, córka pani Jadwigi.
Wypadek skazał go na niepełnosprawność, ZUS na biedę
Teraz komisja mieszkaniowa wyda opinię, czy pani Jadwiga ma prawo do lokalu. Jednak ostateczną decyzję podejmie burmistrz. Pani Jadwiga liczy, że urzędnicy w końcu wysłuchają jej próśb. Jeżeli tak się nie stanie, rodzina zamierza skierować sprawę do sądu. Ten miałby rozstrzygnąć czy lokal kiedykolwiek został podzielony.
- Trzeba zwrócić uwagę, że w gminie prawie 300 rodzin czeka na mieszkanie, więc dla nas priorytetem jest, aby to mieszkanie, które dzisiaj stoi wolne, zostało w odpowiedni sposób wyremontowane i aby ktoś z tych potrzebujących je otrzymał. Nie przesądzamy, kto to będzie – zaznaczył Tomasz Miler, zastępca burmistrza Gryfina.