Z byłym mężem pod jednym dachem. Koszmar rodziny trwa
Dramat pani Marioli z Tychów. Pomimo wyroku sądu, kobieta dalej musi mieszkać ze swoim byłym mężem. Rozwód z mężczyzną wzięła dlatego, że 12 lat temu zdiagnozowano u niego schizofrenię i w domu zaczął się koszmar. Przemoc, bicie i ciągłe awantury, bo mąż środki psychotropowe popijał alkoholem. Lekarze stwierdzili niepoczytalność i mężczyznę ubezwłasnowolniono. W Tychach nie ma jednak mieszkań chronionych dla ludzi chorych psychicznie.
Kiedy ponad 23 lata temu pani Mariola z Tychów, wychodziła za mąż za pana Krzysztofa, nie mogła przypuszczać, że ich wspólne życie tak się potoczy. Mają czworo dzieci. Tylko ich najstarsza córka - 21-letnia Joanna - jest zdrowa.
- Wszystkie dzieci rodziły się zdrowe. Wszystkie dzieci miały 10 punktów w skali Apgar - mówi kobieta.
Reporter: Ile dzieci miały lat, jak usłyszała pani te diagnozy?
Pani Mariola: Karolek miał 8 miesięcy jak został zdiagnozowany. Już wiedzieliśmy, że to jest autyzm. Kinga miała 3-4 latka, jak zdiagnozowali autyzm. U Moniki trochę później. Monika ma schizofrenię, jest schizoafektywna. Dzieciaki są całą moją pasją, całym moim życiem. Ja oddałam dzieciom całą siebie.
Życie toczyło się dalej. Rodzina, pomimo chorób dzieci, żyła normalnie. Matka przy pomocy różnych specjalistów starała się, aby były jak najbardziej samodzielne. Cieszyła się z dobrych efektów leczenia. Prawdziwy dramat dla niej zaczął się, kiedy zachorował mąż.
- 12 lat temu mąż zachorował na schizofrenię. W pracy się zaczęło, zaczął latać po zakładzie, że ktoś mu nasypał trucizny, że ma jakieś podsłuchy. Zaczęło się właśnie od tego. Później zaczął brać leki psychotropowe i pił alkohol. Próby samobójcze, wieszał się, bardzo często straszył dzieciaki tym, że się powiesi - mówi pani Mariola. - Dwie próby samobójcze miał w domu (...) Był agresywny w stosunku do mnie, ale z reguły było to po alkoholu - dodaje.
- Nie raz doszło do takiej awantury, że ja się strasznie bałam i się zamknęłam w pokoju - mówi Kinga, córka pani Marioli i pana Krzysztofa.
- Założyli nam niebieską kartę, bo on był bardzo agresywny. Był agresywny w stosunku do mnie, był agresywny w stosunku do dzieci. Przyjeżdżała policja. Wyprowadzali go, wracał. Wywozili go na izbę wytrzeźwień, wracał - opowiada pani Mariola.
Pani Mariola rozwiodła się z nadzieją, że to coś pomoże. Niestety problem pozostał, bo byli już małżonkowie dalej mieszkali pod jednym dachem. Ponieważ rodzina miała założoną niebieską kartę, na wniosek prokuratury w 2018 roku ruszyła sprawa karna przeciwko panu Krzysztofowi.
- W 2018 roku kończył się okres najmu, zaprosiliśmy państwa do podpisania kolejnej umowy - mówi Ewa Grudniok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Tychy.
- Ja pisałam, że to jest narażenie zdrowia i życia mojego i moich dzieci. Nie ruszało ich to - mówi pani Mariola. - Nie zgodziłam się na podpisanie umowy z nim. Dałam dokumenty, że jest niebieska karta, z ośrodka interwencji kryzysowej, od psychologów, od psychiatrów, że jest groźny dla otoczenia. Zawaliłam ich papierami i nic to nie dało i nic to nie pomogło - dodaje.
Od dwóch lat matka z dziećmi mieszka w lokalu bez umowy najmu. Pan Krzysztof, na wniosek prokuratury, przebywał kilka miesięcy na oddziale zamkniętym szpitala psychiatrycznego. Lekarze stwierdzili niepoczytalność i mężczyzna został całkowicie ubezwłasnowolniony. W tym czasie zapadł już wyrok, że mężczyzna ma opuścić mieszkanie.
- Szpital psychiatryczny stwierdził, że ma być wypuszczony i go wypuścili. 24 marca była sprawa w sądzie i wyrzucili go na ulicę, bo nikt go nie zapytał, czy ma pieniądze na bilet, czy ma jak wrócić, czy ma gdzie wrócić przede wszystkim. Po prostu go wypisali do domu - mówi pani Mariola.
Reporter: Może jakieś miejsce w specjalistycznym ośrodku pomocy, może jakieś miejsce w DPS-ie, rozeznawaliście taką sytuację?
Marianna Feith, dyrektorka MOPS Tychy: Ale my musimy mieć zgodę tego pana. W przypadku osoby ubezwłasnowolnionej zgodę musi wyrazić sąd rodzinny na wniosek opiekuna prawnego bądź kuratora.
Reporter: Którego jeszcze nie ma.
Dyrektorka: Którego jeszcze nie ma.
- Dla niego wystarczyłoby mieszkanie chronione, żeby on miał to mieszanie sam. Bo on sobie sam poradzi - mówi pani Mariola.
Reporter: Jest jakaś szansa na mieszkanie chronione, jakiekolwiek, dla tego pana?
Dyrektorka MOPS: Nie planujemy uruchomienia takiego mieszkania, ponieważ miasto już kilka lokali przekazało na cele pomocy społecznej.
Reporter: Czyli chce pani powiedzieć, że dla osób z mentalnymi problemami na razie w Tychach miejsca nie ma?
Dyrektorka MOPS: Nie posiadamy takowych mieszkań, chociaż wszystko jest przed nami.