Została sama z siedmiorgiem dzieci
Żyją na niespełna 50 metrach kwadratowych w 8 osób. W warunkach, które uniemożliwiają wspólne spędzanie czasu, jedzenie czy naukę. Dorota Góra po śmierci męża dzielnie stara się wychować siedmioro dzieci. Kilka tygodni temu lokalna społeczność postanowiła wesprzeć kochającą się rodzinę.
43-letnia Dorota Góra mieszka w Trzetrzewinie w województwie małopolskim. Od kilku miesięcy samotnie wychowuje siedmioro dzieci. Rodzina mieszka w niespełna 50-metrowym domu. Kilka lat temu mąż pani Doroty chciał go rozbudować. Jednak okazało się to niemożliwe.
- Chciał, żeby dzieci miały swoją przestrzeń. Tutaj było ciasno. Nie powinno być tak, by tyle osób spało w jednym pomieszczeniu - mówi pani Dorota.
- Też bym chciała własny pokój. My za dużo to nie chcemy, ale wiadomo, każdy by chciał trochę więcej miejsca - mówi Monika, córka kobiety.
- Dzieci dorastały. Było ich więcej. Z roku na rok. W końcu, jak mąż chciał coś dobudować, to zaczął źle się czuć. Zaczął mu jakiś guzek na przełyku rosnąć. Coraz bardziej chudł - dodaje pani Dorota.
Uciążliwy sąsiad zalewa blok fekaliami
Państwo Górowie nigdy nie prosili o pomoc. Pan Jan dbał o rodzinę do momentu, aż zdiagnozowano u niego nowotwór. W tym czasie okazało się także, że pani Dorota jest w bliźniaczej ciąży. Niestety radość rodziny nie trwała długo.
- Okazało się, że to rak. Zaatakował płuco. W październiku przeszedł drugą operację. Ten rak zaatakował żyłę koło serca. Chwilę potem okazało się, że jeden chłopczyk jest chory, że jest bezczaszkowcem. Urodził się Szymek i Grzesiu. Ale Grzesiu zmarł zaraz trzy godziny po porodzie. Mąż strasznie to przeżył. Był coraz słabszy - wspomina pani Dorota.
W maju tego roku pan Jan przegrał walkę z chorobą. Od tego czasu pani Dorota samotnie wychowuje siedmioro dzieci. Choć jest jej ciężko, nigdy nie narzeka. 43-latka chciałaby poprawić warunki, w jakich żyją. Niestety stan budynku uniemożliwia jego rozbudowę.
- Dzieci chodziły i patrzyły i pytały: „mamo, dlaczego tata tak śpi. Dlaczego mało sie odzywa.” Był taki słaby, że nie mógł się podnieść z łóżka do toalety. Zmarł 10 maja. Dwa dni później, w niedzielę Krzysiu miał komunię - mówi pani Dorota.
- Bardzo się lubią, bardzo się kochają, bardzo się szanują. Małżeństwo pani Doroty i pana Jana to było takie prawdziwe, wzorowe, kochające się małżeństwo. Pani Dorota strasznie przeżyła śmierć męża - mówi Joanna Wąsowicz-Zagórska, nauczycielka z pobliskiej szkoły, która chce pomóc rodzinie.
- Zostałam tylko ja dla nich i muszę ich wychować. Żeby mieli dobry przykład. Żeby wyszli na dobrych i uczciwych ludzi - zapewnia pani Dorota.
Problem z sąsiadami. Zamieszkali w garażu
Rozbudowy domu nie będzie, ale mieszkańcy Trzetrzewiny zbierają już środki na budowę nowego. Na internetowej zrzutce kwota stale rośnie. Jednak cel jest jeszcze odległy. Potrzeba 300 tysięcy złotych. Wszyscy mają nadzieję, że uda się odmienić los kochającej się rodziny.
- Mieszkają w dwóch pokoikach, które są bardzo małe. Dzieci są w różnym wieku. Potrzebują miejsca do pracy, nauki, do zabawy - mówi Anna Pych, współinicjatorka akcji.
- Społeczność bardzo pozytywnie ocenia rodzinę. Postanowiliśmy, że wybudujemy nowy dom. Podzieliliśmy się nieoficjalnie pewnymi obowiązkami. Wiemy, że na to potrzeba dużo środków. My jako gmina nie jesteśmy w stanie sfinansować tego w całości - mówi Katarzyna Sobczyk z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Chełmcu.
- Na górze będą trzy pokoje, łazienka. A na dole będzie taki wielki pokój, mały pokoik, kuchnia i łazienka… i wszystko - planuje mała Asia.*
*skrót materiału