"Nie można ludźmi tak pomiatać, wyganiać z mieszkania". Walczy z burmistrzem

Pani Maria z Radzynia Podlaskiego wyprowadziła się z niepełnosprawnym synem z zalanego mieszkania komunalnego. Chciała wrócić po remoncie, ale urzędnicy zamiast zlecić prace, podzielili nieruchomość na dwie części i w jednej z nich zasiedlili nowych mieszkańców. Pani Maria sprawę zgłosiła do sądu, który przyznał jej rację i nakazał miastu zwrot lokalu, jednak Burmistrz nie stosuje się do wyroku. Twierdzi, że nie ma jak tego zrobić.

- Nie można ludźmi tak pomiatać, wyganiać z mieszkania – mówi Maria Kosidło z Radzynia Podlaskiego. Kobieta samotnie wychowuje niepełnosprawnego syna. Piotr ma 21 lat i nie może samodzielnie funkcjonować.

- Piotr jest dzieckiem niepełnosprawnym od urodzenia, ma upośledzenie umysłowe, skoliozę, lordozę, kifozę, obustronne wygięcie kolan i stopy. Jestem rozwiedziona, od ponad 20 lat jestem sama. Mąż nadużywał alkoholu i nie było zbyt dobrze, nawet do rękoczynów dochodziło. Lepiej nam jest samym – opowiada pani Maria.

W ostatnim czasie na rodzinę Kosidłów oprócz problemów zdrowotnych spadły także kłopoty mieszkaniowe. Niestety do tej pory nie udało się ich rozwiązać.

Animatorka kultury kontra wójt. Kontrowersyjne wypowiedzenie umowy

- Sąsiadka robiła sobie łazienkę. Uszkodziła gdzieś rury i całe mieszkanie mi zalała. Praktycznie obie ściany narożne były zalane, zagrzybione z pleśnią. Po prostu, tam się praktycznie nie dało siedzieć – wspomina pani Maria.

Dlatego w 2016 r. kobieta musiała wyprowadzić się z mieszkania komunalnego do wynajmowanego lokalu.

- Sądziłam, że na miesiąc, góra dwa. Wyszłam z taką propozycją, że we własnym zakresie, z pomocą życzliwych ludzi sama zrobię ten remont. Ale jako nie właściciel tylko najemca muszę mieć na to zgodę. A zamiast zgody to dostałam wypowiedzenie umowy najmu – mówi pani Maria.

- Wystąpiliśmy do pani Kosidło, aby uporządkowała wszystkie sprawy i wyprowadziła wszystkie swoje ruchomości z tego mieszkania, skoro postanowiła zamieszkać w prywatnym lokalu – wyjaśnia Jerzy Rębek, burmistrz Radzynia Podlaskiego.

Gdy zwracamu uwagę, że pani Maria nie wyprowadziła się z lokalu na stałem, co potwierdził sąd w 2018 r., burmistrz reaguje uśmiechem.

Dwa dni po remoncie drogi, podwórka zalały… fekalia

- Jak to można sobie wyobrazić, kiedy ktoś ma możliwości wynajęcia prywatnie mieszkania, a równolegle blokuje mieszkanie komunalne? – mówi burmistrz Rębek.

Podczas nieobecności pani Marii miasto podzieliło mieszkanie komunalne na dwie części. W jednej zostały jej rzeczy, w drugim pojawili się nowi lokatorzy. Nasza bohaterka oddała sprawę do sądu i w marcu tego roku zapadł wyrok. Zgodnie z nim władze miasta powinny zwrócić mieszkanie lokatorce. Ale tego nie robią.

Burmistrz: Problem polega na tym, że w jednej części tego mieszkania, które zostało podzielone, zamieszkuje inna rodzina, z dwojgiem małych dzieci. I my nie mamy powodu, aby eksmitować tę rodzinę.

Reporter:  Ale miał pan powód, żeby ją tam umieścić.

Burmistrz: Miałem powód, ponieważ nawet sąd rejonowy w Radzyniu uznał ten podział mieszkania za w pełni zasadny!

Reporter: Ale mamy świeższy wyrok, Sądu Okręgowego, który twierdzi, że należy oddać pani te dwa mieszkania.

Burmistrz: Ja nie będę polemizował z wyrokami sądu…

Reporter: Ale się pan do nich nie stosuje.

Burmistrz: Stosuję się, ponieważ podjęliśmy już decyzję odnośnie zaproponowania pani Kosidło innych lokali, innych rozwiązań.

Leczyła zęba, zabieg oszpecił jej twarz

Burmistrz Radzynia Podlaskiego uważa, że pani Kosidło z własnej, nieprzymuszonej woli opuściła mieszkanie. - - Dlaczego twierdzi, że tymczasowo, skoro mieszka już cztery lata tam? – pyta.

Reporter: No, ale to jest kwestia tego, że nie może od pana uzyskać tego mieszkania. Nie może tam wrócić, nie ma do niego nawet kluczy.

Burmistrz: To po co opuszczała to mieszkanie?

Reporter: Bo wymagało remontu i nie było tam warunków do mieszkania.

Burmistrz: Nie, nie, nie. To, to jest dalekie uproszczenie.

 

Pani Maria nie pracuje, ponieważ jej syn wymaga stałej opieki. Cały ich dochód to świadczenia, których znaczną część pochłania koszt wynajęcia mieszkania. Oprócz tego dochodzą drogie leki i kosztowna rehabilitacja Piotra. Jak twierdzi nasza bohaterka, gdyby udało jej się wrócić do mieszkania komunalnego, znów mogłaby związać koniec z końcem bez pomocy z zewnątrz.

Miasto proponuje jej zamienne lokale komunalne na obrzeżach, z dala od centrum, bo tylko takie posiada. Dla kobiety to rozwiązanie nie do zaakceptowania. 

- Miałam propozycję na obwodnicy Radzynia, lokal 27 metrów. Gdzie Piotr na dłuższe odległości to niekoniecznie. Do szkoły jeszcze bus jest, ale jak rehabilitacja, to muszę dojść. A on mi nie dojdzie – mówi kobieta.

Brutalne pobicie z użyciem noża. Porachunki po zabójstwie w szkole w Wawrze?

- Pozostaje pani Kosidło tylko egzekucja komornicza – komentuje Jerzy Rębek, burmistrz Radzynia Podlaskiego.

Pani Maria nadal czeka na to, aż władze miasta wykonają wyrok sądu, choć coraz bardziej zmęczona sytuacją skłania się do przyjęcia propozycji mieszkania w innym miejscu. O ile to nowe miejsce będzie odpowiednie dla jej niepełnosprawnego syna. W przeciwnym razie będzie niezbędna egzekucja komornicza, a tego nasza bohaterka chciałaby uniknąć.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX