On stracił obie nogi, ona jedną. Fala pomocy po reportażu
Po tym jak nagłośniliśmy dramatyczną sytuację państwa Kuliszów, do małżeństwa napłynęła fala pomocy. Pan Aleksander, który przeszedł amputacje obu nóg, otrzymał elektryczny wózek, a jego żona - protezę nogi. W dodatku zebrano pieniądze na specjalistyczne łóżko. Mieszkanie schorowanej pary przejdzie też remont.
Państwo Barbara i Aleksander Kuliszowie są osobami niepełnosprawnymi. Poznali się ponad 20 lat temu. Oboje byli po rozwodzie, chcieli ułożyć sobie życie. Dziś przez problemy ze zdrowiem potrzebują pomocy. Poznaliśmy ich w czerwcu tego roku.
Straciła nogę, a mąż obie. Dramat pary z Warszawy
- Pierwszą nogę jak straciłem, to rehabilitant tak mnie wyćwiczył, że protezę zakładałem i o dwóch kulach chodziłem. Ale co z tego, jak mi drugą nogę ucięli. Tylko kadłub ze mnie został – opowiadał wówczas pan Aleksander.
- To jest moja kochana „kukiełka”. Jak on to sam powiedział: będziesz miała w domu „kukiełkę” i mam – powiedziała Barbara Kulisz.
Pan Aleksander marzył o wózku elektrycznym, potrzebna też proteza dla pani Barbary, a także remont łazienki i specjalne łóżko. Dziś większość tych rzeczy, dzięki pomocy widzów Interwencji, udało się zorganizować. Pomoc w remoncie mieszkania zaoferowały Tramwaje Warszawskie. Nie obyło się bez problemów, bo pan Aleksander dwa tygodnie temu trafił do szpitala.
Matka wyremontowała i oddłużyła mieszkanie. Córka go nie dostanie
- Zapalenie płuc miał, wodę w płucach, dusił się, więc od razu po karetkę. Spędził dwa tygodnie w szpitalu – opowiadała pani Barbra, gdy po raz drugi odwiedziliśmy ją z kamerą.
- Na uwagę zasługuje fakt, że osoba, która darowała wózek, jest osobą również mocno potrzebującą, bo przebywa w Domu Opieki Społecznej. Chciała zostać anonimowa - przekazała Magdalena Nowara, która pomaga państwu Kuliszom.
Mężczyzna, który podarował wózek, zgłosił się do naszej redakcji już dzień po emisji programu. W transporcie pomógł prezes hospicjum Świętego Krzyża z Warszawy. Dziś z wózka korzysta już pan Aleksander.
- Jak wrócił do domu, to od razu chciał usiąść na ten wózek, ale był bardzo słaby. Dopiero na drugi dzień usiadł i… co mogę powiedzieć… łzy w oczach miał. Piękny wózek. Wygląda jak mały samochodzik. Ma wszystkie światła, reflektory, kierunkowskazy. Do tyłu, do przodu jeździ, skręca – cieszy się Barbara Kulisz.
Ona również otrzymała pomoc.
- Trzy tygodnie temu dostałam protezę, fizjoterapeutka przychodzi do mnie dwa razy w tygodniu i po godzinie kursujemy z tą protezą, pomaga mi nakładać. Pierwsze kroki są bardzo trudne, bo proteza jest ciężka. Pomalutku dochodzi do normy – dodała pani Barbara.
Dziki lokator doprowadził do pożaru. Stracili wszystko
Para od niedawna korzysta też z automatycznej rampy dla wózków, dzięki której może swobodnie wychodzić z domu.
Przez kilka najbliższych dni pan Aleksander będzie dochodził do siebie w domu. Liczy, że niedługo przy niewielkiej pomocy wolontariusza, pojedzie do parku, zrobi zakupy.
- Dziękujemy darczyńcom, teraz damy sobie radę – podsumowała pani Barbara.