On stracił obie nogi, ona jedną. Fala pomocy po reportażu
![](https://ipla.pluscdn.pl/dituel/cp/9c/9ci8dpiv97hyr1wn4g4j98fp3736betw.jpg)
Po tym jak nagłośniliśmy dramatyczną sytuację państwa Kuliszów, do małżeństwa napłynęła fala pomocy. Pan Aleksander, który przeszedł amputacje obu nóg, otrzymał elektryczny wózek, a jego żona - protezę nogi. W dodatku zebrano pieniądze na specjalistyczne łóżko. Mieszkanie schorowanej pary przejdzie też remont.
Państwo Barbara i Aleksander Kuliszowie są osobami niepełnosprawnymi. Poznali się ponad 20 lat temu. Oboje byli po rozwodzie, chcieli ułożyć sobie życie. Dziś przez problemy ze zdrowiem potrzebują pomocy. Poznaliśmy ich w czerwcu tego roku.
Straciła nogę, a mąż obie. Dramat pary z Warszawy
- Pierwszą nogę jak straciłem, to rehabilitant tak mnie wyćwiczył, że protezę zakładałem i o dwóch kulach chodziłem. Ale co z tego, jak mi drugą nogę ucięli. Tylko kadłub ze mnie został – opowiadał wówczas pan Aleksander.
- To jest moja kochana „kukiełka”. Jak on to sam powiedział: będziesz miała w domu „kukiełkę” i mam – powiedziała Barbara Kulisz.
Pan Aleksander marzył o wózku elektrycznym, potrzebna też proteza dla pani Barbary, a także remont łazienki i specjalne łóżko. Dziś większość tych rzeczy, dzięki pomocy widzów Interwencji, udało się zorganizować. Pomoc w remoncie mieszkania zaoferowały Tramwaje Warszawskie. Nie obyło się bez problemów, bo pan Aleksander dwa tygodnie temu trafił do szpitala.
Matka wyremontowała i oddłużyła mieszkanie. Córka go nie dostanie
- Zapalenie płuc miał, wodę w płucach, dusił się, więc od razu po karetkę. Spędził dwa tygodnie w szpitalu – opowiadała pani Barbra, gdy po raz drugi odwiedziliśmy ją z kamerą.
- Na uwagę zasługuje fakt, że osoba, która darowała wózek, jest osobą również mocno potrzebującą, bo przebywa w Domu Opieki Społecznej. Chciała zostać anonimowa - przekazała Magdalena Nowara, która pomaga państwu Kuliszom.
Mężczyzna, który podarował wózek, zgłosił się do naszej redakcji już dzień po emisji programu. W transporcie pomógł prezes hospicjum Świętego Krzyża z Warszawy. Dziś z wózka korzysta już pan Aleksander.
- Jak wrócił do domu, to od razu chciał usiąść na ten wózek, ale był bardzo słaby. Dopiero na drugi dzień usiadł i… co mogę powiedzieć… łzy w oczach miał. Piękny wózek. Wygląda jak mały samochodzik. Ma wszystkie światła, reflektory, kierunkowskazy. Do tyłu, do przodu jeździ, skręca – cieszy się Barbara Kulisz.
Ona również otrzymała pomoc.
- Trzy tygodnie temu dostałam protezę, fizjoterapeutka przychodzi do mnie dwa razy w tygodniu i po godzinie kursujemy z tą protezą, pomaga mi nakładać. Pierwsze kroki są bardzo trudne, bo proteza jest ciężka. Pomalutku dochodzi do normy – dodała pani Barbara.
Dziki lokator doprowadził do pożaru. Stracili wszystko
Para od niedawna korzysta też z automatycznej rampy dla wózków, dzięki której może swobodnie wychodzić z domu.
Przez kilka najbliższych dni pan Aleksander będzie dochodził do siebie w domu. Liczy, że niedługo przy niewielkiej pomocy wolontariusza, pojedzie do parku, zrobi zakupy.
- Dziękujemy darczyńcom, teraz damy sobie radę – podsumowała pani Barbara.