Z siedmiorgiem dzieci w malutkim domu. Ich historia poruszyła widzów

Pod koniec lipca pokazaliśmy dramatyczną historię 43-letniej Doroty Góry i jej siedmiorga dzieci. Rodzina mieszka w za małym, bo niespełna 50-metrowym domu w Trzetrzewinie, w Małopolsce. W dodatku została dotknięta przez los. Po naszym reportażu do redakcji odezwało się wiele osób, oferują pomoc. Ruszyła budowa nowego domu, a rodzina wyjechała na wymarzone wakacje.

Ostatnie lata były dla rodziny bardzo trudne. Najpierw tuż po narodzinach jeden z synów pani Doroty zmarł, a potem mąż kobiety przegrał walkę w chorobą.

- Okazało się, że jeden chłopiec jest chory, jest bezczaszkowcem. Urodził się Szymek i Grzesiu, ale Grzesiu zmarł trzy godziny po porodzie. Mąż strasznie to przeżył, ale był coraz słabszy. Zostałam tylko ja dla nich, muszę ich wychować, żeby miały dobry przykład, żeby wyszły na mądrych i uczciwych ludzi – mówiła pod koniec lipca pani Dorota.

Największym marzeniem ośmioosobowej rodziny jest nowy dom. Kilka tygodni temu ruszyła internetowa zrzutka pieniędzy. Do tej pory udało się zebrać sto tysięcy złotych.

Została sama z siedmiorgiem dzieci

Po emisji reportażu do pani Doroty odezwało się też wiele osób, które zaoferowały pomoc. Jedną z nich była Magdalena Kaszubowska, która zorganizowała rodzinie wakacje marzeń.

- Wraz z mężem i przyjaciółmi organizujemy wakacje marzeń już piąty rok. Pani Dorota tak dużo przeżyła, że chciałam ją choć trochę od tego odciągnąć. I dać jej tę chwilę wytchnienia – mówi Magdalena Kaszubowska.

- My jesteśmy z gór. Dla dzieci takie morze, to coś innego. Najbardziej to się cieszą najmłodsze, bo one sobie wyobrażały to morze inaczej. Jak taki mały staweczek, a tu taka duża przestrzeń – opowiada pani Dorota.

Dramat w szpitalu

- Dla mnie to się najbardziej podoba morze, nie myślałem, że jest takie duże. Zbierałem muszelki. Byliśmy też w restauracji, na molo i na placu zabaw – wylicza zadowolony Krzysztof.

Pani Dorota nigdy nie była z dziećmi na wakacjach. Dlatego każda spędzona tam chwila jest dla nich spełnieniem marzeń. Mogą też odpocząć od codziennych problemów. Te chwile na pewno zapamiętają na długo.

- Trochę rozmawiałam z panią Dorotą, trochę mi się zwierzyła. Nie spodziewałam się, że aż tak ciężko było, dlatego tym bardziej cieszę się, że to zrobiliśmy. Pani Dorota z dziećmi zawsze będzie miała u nas otwarte drzwi – zapewnia Magdalena Kaszubowska.

- Za szybko to się dzieje. Ja to tego nie ogarniam, a co dopiero dzieci. Ale będą miały wspomnienia. Będą mogły przed kolegami powiedzieć: o, byłem tu, byłem tu, widziałem to – cieszy się pani Dorota.

Ogromny ból i niegojąca się rana twarzy. Walczy o życie

Po powrocie z wakacji dzieci pójdą do szkoły, a pani Dorota skupi się na budowie domu. Kobieta liczy, że jeszcze w tym roku uda się wybudować ściany i położyć dach. Gdy budowa się zakończy, rodzina spełni swoje największe marzenie.

- Jeśli chodzi o budowę, to idzie bardzo szybkim tempem. Już jest piwnica, jest płyta zalana. Zgłosiło się dużo firm, dużo ludzi dobrej woli. Nie myślałam, że jest tak dużo ludzi dobrej woli i takich ofiarnych, co potrafią pomóc drugiemu człowiekowi – mówi pani Dorota i podkreśla: - Wszystkim bardzo dziękuję. Wszystkim, który się w to zaangażowali, którzy mi pomagają, wspierają. To jest budujące.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX