„Wczasy Plus”. Darmowy voucher, który może wiele kosztować
Dzwonią do ludzi i oferują voucher na bezpłatny pobyt w hotelu "w ramach ogólnopolskiego programu Wczasy Plus". Nie chodzi jednak o rządowy bon turystyczny. Tu klient musi zapłacić za wyżywienie w hotelu i udać się na pokaz produktów. To może kosztować dużo więcej.
Pani Anna jest 76-letnią emerytką mieszkającą w Krakowie. W lipcu tego roku na pokazie zorganizowanym przez firmę z Torunia seniorka miała otrzymać nagrodę.
Jechali zarobić na ślub. Młodzi narzeczeni wśród ofiar wypadku busa
- Każdy przy wejściu dostał pasek z numerkiem i mój numer został wylosowany. Zrozumiałam, że to jest nagroda, zaproszono mnie na bok. Pan to wszystko spisywał i zapytał, czy mogę zapłacić 1500 zł. Sama nie wiem, jak to się stało, że zapłaciłam – powiedziała pani Anna.
Kobieta uczestniczyła w pokazie, na którym miała otrzymać voucher na darmowy pobyt w hotelu. Nasza reporterka również została zaproszona telefonicznie na podobne spotkanie.
„W związku z ogólnopolskim programem „Wczasy Plus”, który prowadzony jest teraz na terenie całej Polski chcemy zachęcić Polaków do skorzystania z bezpiecznego urlopu w naszym kraju i tym samym wesprzeć polską turystykę. Dlatego chciałabym wręczyć pani całkowicie bezpłatny voucher, który gwarantuje aż trzydniowy pobyt w jednym z naszych obiektów, które są oczywiście objęte tą akcją” – przekazała osoba zapraszająca.
- To jest nowa moda, ponieważ pojawiły się bony wakacyjne, to ktoś pomyślał, że może warto zwabić w ten sposób ludzi, zwłaszcza osoby starsze – komentuje Mirosław Luboń z Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej.
9 miesięcy czeka na… wyliczenie emerytury
Na miejscu okazało się, że program „Wczasy Plus”, był pretekstem do zorganizowania prezentacji różnych sprzętów. Podczas spotkania prowadzący namawiał do zakupu ozonatora, urządzenia wielofunkcyjnego, balsamu czy materaca.
"Jest to pierwszy materac w Europie, który posiada własny pokrowiec do ozonowania, w którym możemy właśnie wyozonować czy materac, czy pościel, czy telefon komórkowy. Cena materaca to 12 900 zł" – padło podczas prezentacji.
"Warto zastanowić się, czym w ogóle jest samo ozonowanie, czym jest ten ozon, o tym będziemy sobie między innymi rozmawiali. Rzecz najważniejsza w obecnych czasach, w dobie pandemii koronawirusa, czyli to czym się zajmujemy priorytetowo, czyli temat dezynfekcji, higieny i bezpieczeństwa" – opowiadał prowadzący.
9 miesięcy czeka na… wyliczenie emerytury
Mężczyzna prezentował działanie ozonatora, który kosztował prawie 13 tys. złotych. Nam udało się znaleźć ten model w internecie za niecałe 2 tys. Po godzinnej prezentacji odbyło się losowanie. Osoby, których nazwiska pojawiały się na ekranie, mogły wybrać kopertę z nagrodą. Naszej reporterce nie udało się nic "wygrać". Dostała ona jednak tzw. złoty pakiet.
- Ten ozonator kosztuje 12 900 zł, pani dostaje z automatu od razu na reklamę 3 tys. zł. Tyle jest rabatu, tylko częściowo płaci pani za ozonator. Jako żywa chodząca reklama musi pani mieć rzeczy, żeby chwalić. Dlatego materac dostaje pani za darmo, robot planetarny dostaje pani za darmo. Musi pani tylko za chwalić. "Krysia" pani bardziej zaufa, niż nam i kupi sobie odkurzacz za 7 000 zł, który pani dostała za darmo – tłumaczyła osoba pracująca przy pokazie.
Warunkiem otrzymania prezentów było podpisanie umowy kupna ozonatora. Po odjęciu 3000 zł rabatu, jego cena wynosiła 9900 zł. Gdy nasza reporterka przekazała, że nie ma takich pieniędzy, podsunięto jej inne rozwiązanie.
- To jest fajne, że pani dzisiaj nic nie płaci. Bierze sobie pani to na raty. Rata jest 400 zł. 48 rat za ozonator – przekazano.
Mają na polu 24 słupy! Odszkodowania nie będzie
Czyli zamiast 9 900 zł wychodzi ponad 19 tys. złotych. Do podpisania umowy potrzebny był dowód osobisty, który nasza reporterka zostawiła w samochodzie. Wróciła ona na pokaz. Jednak nie po to by dokończyć transakcję, lecz by porozmawiać o tym, co udało jej się zarejestrować.
Reporterka: Dzień dobry, dzień dobry ponownie Ewa Młodzianowska z Telewizji Polsat z programu Interwencja. Chciałabym z organizatorem porozmawiać.
Pracownik: To proszę, na voucherze ma pani numer telefonu.
- Nie dostałam.
- To już pani daję numer telefonu
- I nie wyrażamy zgody na nagrywanie.
Voucher miał być całkowicie bezpłatny. Jednak w rzeczywistości, aby z niego skorzystać trzeba było wykupić pełne wyżywienie w hotelu.
- Trzeba się w ogóle zastanowić, czy iść na taki pokaz, spytać co to za firma, jeśli to jest uczciwa firma, to powie jak się nazywa, jaka oferta, a z reguły jest to anonimowe. Jeśli jest się na takim pokazie, należy nie dać się nabrać na tak zwaną dobroć tych ludzi – przestrzegł Mirosław Luboń z Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej.