Sąsiedzki konflikt przerodził się w stalking i nękanie
Od trzech lat wieś Drzewce w Wielkopolsce żyje konfliktem dwóch sąsiadów. Powodem sporu była granica obu działek, a dokładnie: umiejscowienie płotu. Z czasem konflikt zaczął dotykać także innych mieszkańców. Według nich jeden z sąsiadów zmienił ich życie w koszmar. Niedawno przeciwko niemu zbuntowała się cała wieś. Pod dom sąsiada przyszło pikietować blisko 200 osób.
We wsi Drzewce w województwie wielkopolskim wrze. Pani Anna od trzech lat czuje się nękana przez najbliższego sąsiada. Z kolei pan Patryk uważa, że to sąsiedzi zza płotu zmienili jego życie w piekło. Zdaniem mężczyzny konflikt zapoczątkowało przesunięcie przez pana Mariusza płotu o 15 centymetrów.
- Główną przyczyną było wygrane przeze mnie postępowanie rozgraniczeniowe - mówi pan Patryk.
- Ten płot stoi już 27 lat. Ale nie chcieliśmy zrobić problemu, więc posunęliśmy tak, jak wymierzyli. W tym czasie pan Patryk w nocy wyciął nam ten płot - twierdzi pani Anna.
- Trzy razy byliśmy w prokuraturze w Koninie. Nie wspomnę o komisariatach różnych. Cały rok ciągnęła się sprawa, że obnażałem się przed matką pana Patryka. Zostałem uniewinniony - mówi z kolei pan Mariusz, sąsiad pana Patryka.
W ciągu ostatnich kilku lat prokuratura wielokrotnie prowadziła sprawy dotyczące sąsiedzkiego konfliktu. Ostatnie wydarzenia doprowadziły także do postawienie zarzutów panu Patrykowi. Mężczyzna ma też zakaz zbliżania się do swojego sąsiada.
- Zaczął udostępniać zdjęcia mojego nieżyjącego taty. Od pół roku nie żyje. Zaczął udostępniać zdjęcia i pisać, że Gabriel nie wychował swojego syna - mówi pan Maciej, mieszkaniec wsi.
- Jeżeli jest to krnąbrny język, to przepraszam, ale trzeba mnie także zrozumieć. Jak dzieje mi się krzywda, to policjanci próbują wykorzystać każdą sytuację, by zrobić mi sprawę o przekroczenie uprawnień - twierdzi pan Patryk.
Mężczyźnie przedstawiono zarzuty dotyczące popełnienia przestępstwa składania fałszywych zeznań i fałszywego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.
- Prokuratura Rejonowa w Słupcy podejmowała działania pozakarne zmierzające do skierowania do właściwego sądu wniosku w trybie ustawy o zdrowiu psychicznym - mówi Aleksandra Marańda z Prokuratury Okręgowej w Koninie.
Pani Anna i pan Mariusz nie są jedynymi, którym sąsiedztwo pana Patryka przez lata dało się we znaki. Mieszkańcy wsi też czują się nękani, obrażani i terroryzowani przez pana Patryka i jego matkę. Niedawno wszyscy postanowili wyrazić swój sprzeciw.
- Oni nie boją się nikogo i niczego. Oni mogą robić wszystko, my nie możemy nic. My nie możemy spokojnie przejść z dzieckiem, a nie daj Boże by dziecko samo przeszło, to nie ma mowy - twierdzi pan Paweł, mieszkaniec wsi.
Pani Anna i pan Mariusz obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Uważają, że ostatnie wydarzenia tylko rozzłościły sąsiada. Końca konfliktu nie widać. Żadna ze stron nie zamierza ustąpić. A prokuratorskim postępowaniom nie ma końca.
- Ja nie wiem, kto to rozwiąże, ale ręki ja, jako 67-letnia kobieta, na pewno mu nie podam - mówi matka pana Patryka.