Grozi im brak wody. Wszystko przez budowę obwodnicy
Pani Grażyna i pan Zdzisław mieszkają w domu jednorodzinnym na obrzeżach Łodzi. Małżeństwo emerytów nie borykało się z większymi problemami, dopóki obok ich działki nie wyznaczono przebiegu obwodnicy Łodzi. Budowa trasy S14, która ma ułatwić życie kierowcom, utrudni życie małżeństwu, które zostanie pozbawione wody. Studnia, z której dotychczas korzystało małżeństwo, ma zostać zlikwidowana 1 października, a budowa nowego ujęcia wody na ich działce jest niemożliwa.
Maszyny, koparki, ciężarówki… Tak powstaje zachodnia obwodnica Łodzi. Na tej potężnej budowie, która ułatwi życie dziesiątkom tysięcy ludzi, łatwo przeoczyć mały szczegół - studnię, która jest jedynym źródłem wody dla kilku domów sąsiadujących z drogową inwestycją.
- To jest nasza działka rodzinna po rodzicach męża, mieszkamy tu od 1996 roku, znajdujemy właśnie się przy studni, która jest wielkim problemem między nami a Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad - mówi pani Grażyna Pokojowy.
- Pierwsza informacja o tym, że przejmiemy teren ze studnią jest z lipca 2015 roku. Państwo już o tym wiedzieli. Odszkodowanie otrzymali, zostało wypłacone latem 2017 roku. Więc były na to przynajmniej trzy lata - mówi Maciej Zalewski z łódzkiej GDDKiA.
- Jak ja chodziłam do generalnej dyrekcji, to ciągle słyszałam, ale to były ustne odpowiedzi, że „niech się pani nie martwi o wodę, bo będzie wodociąg założony i będziecie państwo mieli”. No i niestety tego wodociągu nie ma - mówi pani Grażyna.
Maciej Zalewski z GDDKiA podkreśla, że teren należy do miasta. - Szkoda, że miasto nie zadbało o to wcześniej, żeby wybudować tam wodociąg - dodaje.
- To jest bezczelność i kpina! W ogóle miasto nie jest stroną w tym postępowaniu. Istnieje oczywiście możliwość wybudowania wodociągu przez Łódzką Spółkę Infrastrukturalną. Tylko to nie nastąpi w ciągu miesiąca czy roku - odpowiada Marcin Gołaszewski, przewodniczący Rady Miasta Łodzi.
- Dziwne jest, że nie wiedzą o tym, że na części, którą zabrali, jest studnia głębinowa. Tym bardziej, że myśmy cały czas pisali i oni nam w pismach odpisywali, że można infrastrukturę przenieść. Ale nie bardzo wiem, jak można studnię przenieść - mówi pani Grażyna.
- Za te pieniądze, które państwo otrzymali, a były to pieniądze zarówno za studnię, jak i za areał, za ziemię na której ta studnia była, powinni zabezpieczyć sobie dostęp do wody. Odszkodowanie sięgało około 380 tysięcy złotych - odpowiada Maciej Zalewski.
Problem polega na tym, że gdy małżeństwo już otrzymało odszkodowanie, okazało się, że na terenie, który pozostał, nie ma możliwości wybudowania kolejnej studni. Żadna z firm, do której zgłosili się nasi bohaterowie, nie podjęła się tego zadania.
- Nie ma możliwości wiercenia tej działki ze względu na obniżenie się wody gruntowej na tym terenie w związku z wycięciem lasu, który był właśnie na działce, z której zostali wywłaszczeni. Oraz tego, że na tej działce, która im pozostała, jest po prostu rozsączanie nieczystości, w związku z tym nie ma możliwości w promieniu tej działki zbudowania studni - mówi Marcin Gołaszewski. - Na nas, jako samorządzie łódzkim, spoczywa wprawdzie obowiązek dostarczenia wody tym mieszkańcom. Tyle tylko, że to będzie na koszt tych mieszkańców, dostarczyć im to możemy beczkowozem - dodaje.
- W warunkach, kiedy temperatury są plusowe, to jeszcze do jedzenia i do umycia się w misce… A jak przyjdzie mróz? To jak stanie beczkowóz? - pyta pan Zdzisław Pokojowy.
Pracownicy GDDKiA zaproponowali, by zlikwidować ekologiczną oczyszczalnię ścieków, którą ma małżeństwo, i na terenie działki obok wybudować studnię. - Czyli to nie jest tak, że nie ma możliwości, tylko z jednej z możliwości państwo nie chcą skorzystać - twierdzi Maciej Zalewski.
- Ja sobie nie wyobrażam, żeby w XXI wieku, gdzie tak walczymy o ochronę środowiska, żeby teraz likwidować ekologiczną oczyszczalnię i budować jakieś szambo śmierdzące, betonowe - mówi pani Grażyna.
Budowa obwodnicy posuwa się naprzód. A nasi bohaterowie, zamiast cieszyć się jesienią życia, ze strachem czekają na moment, aż wody w ich domu zabraknie.
- Ja jestem jeden strzępek nerwów, bo ciągle się denerwuję, tym bardziej, że jest to straszny hałas przy tej budowie. No i jeszcze problem właśnie, co dalej będzie, jak dalej będziemy żyć bez wody - mówi pani Grażyna.