Drzewo złamane, samochody uszkodzone, ale winnych brak
Niepełnosprawny mężczyzna walczy ze spółdzielnią o odszkodowanie za zniszczenia samochodu, na który spadło drzewo. Spółdzielnia z Głuchołazów nie poczuwa się do winy twierdząc, że regularnie dogląda drzew. Pan Bolesław uważa, że silny, ale krótki podmuch wiatru nie przewróciłby zdrowego klonu. 12-letnie auto jest dostosowane do potrzeb niepełnosprawnego.
Pan Bolesław jest niepełnosprawny od 60 lat. Gdy był małym dzieckiem, wpadł pod pociąg i stracił dwie nogi. To jednak nie przekreśliło jego marzeń o szczęśliwej rodzinie. Prawie 45 lat temu poznał swoją żonę, z którą mieszka w Głuchołazach – w województwie opolskim.
Pan Bolesław już jako sześciolatek nauczył się chodzić za pomocą protez. Dzięki tej umiejętności przepracował 43 lata. Teraz w codziennym funkcjonowaniu pomaga mu dostosowany do jego potrzeb samochód - dwunastoletni citroen. Niestety 10 lipca tego roku jego auto zostało uszkodzone.
Przez 23 lata był zmuszany do niewolniczej pracy
- W pewnym momencie usłyszałem potężny szum, ale jeden, to były sekundy. Żona zamykała rolety i mówi, Bolek my nie mamy samochodu. Trzy samochody zostały uszkodzone przez to drzewo, bo ono spadło między samochody, te konary różnie tam leciały - opowiada pan Bolesław.
- Jak uderzyło to drzewo, tak mój matiz stoi. Rzeczoznawca opisał, że samochód się nie nadaje do naprawy, tylko do kasacji – tłumaczy Aleksander Łukaszczyk, właściciel kolejnego uszkodzonego auta.
W trzecim z samochodów uszkodzona została szyba. Drzewo rosło na terenie spółdzielni mieszkaniowej. To do niej właściciele aut zwrócili się o wypłatę odszkodowań. Niestety nie mogą uzyskać pieniędzy, bo spółdzielnia nie chce przyznać, że drzewo mogło być chore.
- Widzimy pozostałość po klonie, cały system korzeniowy, który został po chorym drzewie, bo korzenie zostały, a sam pień się zwalił. Są takie zdjęcia, gdzie mnóstwo grzybów widać w tej pozostałości po korzeniach – opowiada Bolesław Pieróg.
Wypadek na hulajnodze. Firma unika kontaktu
Naprawa auta kosztowała go 3 tysiące złotych. - Ten samochód jest jak tlen, gdzieś do lekarza, na zabiegi, jakieś zakupy zrobić, do rodziny podjechać. To są moje nogi - tłumaczy.
Zwróciliśmy się do ubezpieczyciela spółdzielni mieszkaniowej z prośbą o wypowiedź. Otrzymaliśmy oświadczenie, w którym czytamy miedzy innymi:
"Administratorzy spółdzielni wykonują cykliczne przeglądy drzewostanu, (…) Taki przegląd dotyczył również przewróconego drzewa na około miesiąc przed zdarzeniem (…) stan drzewa określono jako bardzo dobry. W takiej sytuacji, w ocenie UNIQA, nie można przypisać ubezpieczonej spółdzielni zawinienia polegającego na zaniedbaniu wykonania czynności, do której jest zobowiązana, i których brak doprowadził do powstania szkody."
Wraz z Panem Bolesławem udaliśmy się do spółdzielni, aby dowiedzieć się czy rzeczywiście w ostatnim czasie drzewa były badane.
Redaktor: Jak często badacie państwo drzewa, czy robicie jakiś przegląd drzew?
Prezes spółdzielni: Systematycznie, systematycznie.
Red.: A to drzewo kiedy było ostatni raz badane?
Prezes spółdzielni: Drzew nie badamy.
Red.: Dobrze, a przegląd może jakiś?
Prezes spółdzielni: Przegląd administracyjny na zasadzie: jak wygląda, czy zasłania, czy przeszkadza jest na bieżąco robiony.
Red.: Na bieżąco, czyli jak często?
Pan Bolesław: Proszę nie kłamać panie prezesie. Mieszkam na tym osiedlu.
Prezes spółdzielni: Proszę pana, ja nie siedzę przez 12 miesięcy tylko...
Pan Bolesław: To niech pan nie mówi tego, czego pan nie wie.
Prezes spółdzielni: Nie odbieram panu drogi. Jeżeli jest decyzja, od każdej decyzji przysługuje prawo odwołania.
Pan Bolesław: Niech mi pan powie łaskawie, czy to jest zdrowe drzewo? Gdzie pan tutaj widzi korzenie?
Red.: To drzewo nie zostało wyrwane z korzeniami.
Prezes spółdzielni: Każde drzewo jest inne.
Pan Bolesław: Nie, nie, idę. Nie mogę…