Kosztowne wróżby w Kazimierzu Dolnym
W ubiegłym tygodniu do naszej redakcji zwróciło się młode małżeństwo, które korzystając z pięknej pogody wybrało się na spacer po Kazimierzu Dolnym i dało się namówić na wróżbę od kobiety pochodzenia romskiego. Usługa, która początkowo miała być darmowa, okazała się bardzo droga. Postanowiliśmy przyjrzeć się tej działalności.
- Chciała, żebym położył i coś tam jej dałem, jakieś drobne. Oddała je mojej dziewczynie, coś tam zaczęła wróżyć z kart i potem powiedziała: teraz połóż papierowy pieniądz i ja go nie zabiorę, tylko on do ciebie wróci. A ja gotówki nie noszę przy sobie – powiedział nam mężczyzna tuż po skorzystaniu z wróżby.
- Podeszła nas: pod wiarę, pod szczęście i pod zdrowie. Mówi: dajcie to wszystko pod zdrowie, nie żałujcie, jak to zabierzecie, to zdrowia nie będzie -powiedzieli inni turyści.
Drzewo złamane, samochody uszkodzone, ale winnych brak
- Wyciągnęła od nas 170 zł – przyznali kolejni.
Janusz Kowalski, radny i były policjant z Kazimierza Dolnego przyznaje, że Romowie są „elementem kazimierskiego folkloru”.
- To było od lat, jest, i myślę, że będzie. Problem polega na tym, że trzeba wyznaczyć granicę, gdzie mamy do czynienia jeszcze z jakąś tam negocjacją, usiłowaniem korzystania z naiwności ludzi, a gdzie wchodzimy w kwestię łamania prawa. Niejednokrotnie zatrzymywaliśmy do przeszukania te osoby i prawie zawsze się kończyło, że te pieniądze oddawały. Osoba pokrzywdzona otrzymawszy swoje pieniądze nie była zainteresowana składaniem zawiadomienia o popełnieniu wykroczenia czy przestępstwa – tłumaczy.
Postanowiliśmy również na własnej skórze przekonać się o tym, w jaki sposób działają kazimierskie wróżki. Oto wyniki naszej prowokacji:
- Powróżę, niedrogo Cyganka bierze.
- A prawdę pani mówi?
- Na pewno. Proszę, stań tu ze mną i jedną kartę pociągnij. Pomyśli sobie.
- Co pomyśleć?
- Co chcesz. Połóż tu jakiś pieniążek. Ale niuniu! Ty mnie w ogóle nie ufasz!
- Bo nie mam.
- To kup mi co na kartę do jedzenia, pójdziemy razem do sklepu. Ile masz dzieci?
- Nie mam.
- Widzisz, ona nie może zajść w ciążę. Ja ci tak zrobię, że ona zajdzie w ciążę, chodź do tego sklepu! To trzeba odżegnać z mięsem, z kiełbasą, z chlebem. Założymy maseczki…
Przez 23 lata był zmuszany do niewolniczej pracy
Obietnica wiecznego szczęścia i wszelkiej pomyślności kosztowała nas w lokalnym sklepie około 50 złotych. Wobec takich zapewnień nawet nie przyszło nam do głowy, że oto właśnie padliśmy ofiarą zwykłego wyłudzenia.
- Długo lat będziesz żył, 95 lat, poprawa życiowa ciebie czeka, radość ciebie czeka, a jak ona zajdzie w ciążę, będzie chodzić w ciąży, to przyjedziesz do mnie i kupisz mi prezent, dobra? Tylko pocałuj ją w usta – wróżyła naszemu dziennikarzowi kobieta.
- Sprawie trzeba się przyjrzeć. Dobrze, że jest w tej sprawie „Interwencja”, że to będzie szerzej znane opinii publicznej, bo z perspektywy osób pokrzywdzonych to jest bardzo przykre i niemiłe. Ktoś przyjeżdża do Kazimierza i nie dosyć, że zostawia kilkaset złotych, żeby tutaj zjeść i napić się, to jeszcze w sposób bezczelny zostanie oszukany – powiedział Janusz Kowalski, radny i były policjant z Kazimierza Dolnego.