Śledztwo umorzono. Rodzina żąda prawdy o śmierci Klaudii
Utalentowana sportsmenka Klaudia Grzybek latem 2018 roku postanowiła przeprowadzić się do starszego o 13 lat mężczyzny. Kilka tygodni później jej partner Michał W. wezwał do mieszkania patrol policji. Klaudia leżała półnaga na łóżku, ze śladami krwi na twarzy. Nie żyła. Sekcja zwłok wykazała, że dziewczyna zmarła w wyniku zatrucia lekami. Nie wiadomo jednak, jak substancje znalazły się w jej organizmie. Bliscy zmarłej od kilku lat starają się dotrzeć do prawdy.
Klaudia Grzybek z Jeleniej Góry miała 21 lat. Uprawiała saneczkarstwo lodowe. Była jedną z najlepiej zapowiadających się zawodniczek, nie tylko w Polsce, ale i w Europie.
- W Pucharze Świata zdobyła siódme miejsce, wielokrotna medalistka Polski, była bardzo, bardzo ambitna - mówi Małgorzata Zarach, matka Klaudii.
- W Polsce nie miała sobie równych w kategorii juniorek czy seniorek. Myślę, że byłaby olimpijką z bardzo dobrym wynikiem lub przygotowywałaby się teraz na igrzyska w Pekinie, na których zajęłaby wysokie miejsce - dodaje trener Klaudii Przemysław Pochłód ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Karpaczu.
Zabójstwo, samobójstwo, a może ucieczka z domu?
Latem 2018 roku Klaudia poznała w Internecie mężczyznę - o 13 lat starszego Michała W., krakowskiego biznesmena zajmującego się pośrednictwem w handlu nieruchomościami, byłego sportowca. Po kilku tygodniach znajomości postanowiła się do niego wprowadzić.
- Klaudia szybko ufała ludziom. To był jej błąd, że ona miała duży kredyt zaufania do innych - mówi Weronika Kościelniak, przyjaciółka nieżyjącej Klaudii.
- Myślę, że dla niego to nie był poważny związek. Dla niej tak. Młoda dziewczyna, zauroczyła się w fajnym facecie. Gdzieś tam jej w głowie na pewno zakręcił. I tak to wyszło - dodaje matka Klaudii.
Jest niedziela 22 lipca 2018 roku. Około godziny dziewiętnastej Michał W. wzywa do mieszkania patrol policji. Kiedy funkcjonariusze pojawiają się na miejscu, ich oczom ukazuje się mrożący krew w żyłach widok. Na łóżku leży półnaga Klaudia. Na twarzy ma ślady krwi. Po chwili staje się jasne, że kobieta nie żyje.
- Mieli jakiś wspólny wieczór. Pan W. twierdzi, że mieli pić razem alkohol, ale w organizmie Klaudii nie wykryto ani alkoholu, ani narkotyków - mówi pani Małgorzata Zarach, matka Klaudii.
- W. twierdził, że zasnął. Obudził się ok. godz. 13 i stwierdził, że Klaudia ciężko oddycha - opisuje Sylwia Nowosińska, dziennikarka „Faktu”.
- Widzi Klaudię leżącą na ziemi pijaną, jak stwierdził, przenosi ją na łóżko, następnie śpi do godziny 19, i po przebudzeniu się stwierdza, że po prostu Klaudia już nie żyje - dodaje przyjaciel rodziny.
- Jeżeli o 13 godzinie ona jeszcze oddychała i on widział, że oddycha, to wtedy mógł już zareagować. Nie ocknęła się, jak on ją podniósł? Nie otworzyła oczu? To jest akurat bardzo dziwne - mówi Weronika Kościelniak.
Bliscy Klaudii mówią, że zmarła miała bieliznę osuniętą do kolan i ślady krwi na całym ciele. Michał W. nie potrafił wytłumaczyć, jak do tego doszło.
- Pani prokurator nie zainteresowała się opuszczoną bielizną, tak jak i śladami krwi na głowie, na plecach, na ciele, na zakrwawionej twarzy. W materiałach, które mamy, nie znajdziemy na ten temat żadnej notatki - mówi przyjaciel rodziny.
- Uważam, że na pewno miało to podłoże seksualne – twierdzi matka zmarłej.
Reporter: Sekcja nie wykazała żadnych śladów, które wskazywałyby na to, że Klaudia została zgwałcona albo że w ogóle odbyła stosunek.
Małgorzata Zach: Może po prostu coś się wymknęło panom spod kontroli i nie zdążyli.
W trakcie śledztwa okazało się, że w noc poprzedzającą śmierć Klaudii mieszkanie Michała W. odwiedził ktoś jeszcze: jego kolega – krakowski muzyk, 37-letni wówczas Michał P.
Reporter: Przygotowuję reportaż o Klaudii Grzybek i jej śmierci. Chciałem się spotkać z panem i porozmawiać na ten temat.
Michał P.: O, kurczę. A dlaczego ze mną?
Reporter: Był pan wtedy w nocy w tym mieszkaniu.
Michał P.: No, nie w tym. Nie byłem… Ja chwilowo byłem, prawda?
- W pierwszym zeznaniu mówił, że był w mieszkaniu niedługo i nie precyzował tego, w drugim, że około 30 - 40 minut, aczkolwiek tutaj z bilingów wychodzi, że był około 20 minut - mówi przyjaciel rodziny.
- Miał relacjonować, że zaniepokoiło go zachowanie Klaudii. Że gdyby nie to, to zostałby dłużej - mówi Sylwia Nowosińska z „Faktu”.
- Mówiła taką mową bełkotliwą, zupełnie niezrozumiałą, że zasypiała na chwilę, nie wiedziała praktycznie, co się z nią dzieje - dodaje matka Klaudii.
Reporter: Zeznania pana i Michała W. w niektórych miejscach są dość rozbieżne. Chodzi m.in. o ten lek, który znaleziono we krwi Klaudii.
Michał P.: Niestety, nie wiem, kim pan jest, więc niestety nie będę rozmawiał przez telefon. Do widzenia.
Andżelika zaginęła 23 lata temu. Czy jej rówieśnicy wiedzą, co ją spotkało?
Sekcja zwłok Klaudii wykazała, że dziewczyna zmarła w wyniku zatrucia lekami. W jej krwi znaleziono lek psychotropowy oraz dużą dawkę leku przeciwbólowego zwiotczającego mięśnie. Zabójczy okazał się właśnie ten drugi. Śledczym nie udało się jednak do końca wyjaśnić, w jaki sposób znalazł się w organizmie Klaudii.
- Jest to lek stosowany na problemy z kręgosłupem, natomiast W. twierdził, że leku tego używał w celach leczenia się z jego rzekomego alkoholizmu - tłumaczy przyjaciel rodziny. Matka Klaudii dodaje, że opakowania nie były przebadane pod kątem odcisków palców.
- Nie zlecono przeprowadzenia badania toksykologicznego, jeżeli chodzi o próbkę krwi pobraną od Michała W. - mówi Andrzej Mroczek, były policjant Wydziału Zabójstw KSP. Z kolei przyjaciel rodziny nieżyjącej Klaudii twierdzi, że badanie mogłoby wykazać, czy środki, które zażył mężczyzna, mogłyby spowodować zanik pamięci.
Reporter: Teoretycznie mógł być całkowicie trzeźwy, a to wszystko – cała ta wersja o tych lekach, o alkoholu - to może być tylko linia obrony.
Maciej Burda, pełnomocnik rodziny Klaudii: Teoretycznie tak.
- Wielokrotnie chciałam się dowiedzieć, dlaczego nie została zrobiona toksykologia panu W. Usłyszałam odpowiedź, że „nie było takiej potrzeby” - mówi pani Małgorzata Zarach.
Według bliskich Klaudii Michał W. skłamał w zeznaniach o ponownym położeniu się spać. Między 13 a 19 miał wykonać ponad 40 połączeń i wysyłać SMS-y.
- Analiza bilingów wskazuje jednoznacznie, że Michał W. kłamie. Zataja fakty, które miały miejsce w ciągu dnia - mówi Andrzej Mroczek.
Bliźniacy ukrywają, który z nich kierował. Zginęła 18-latka
Śledztwo w sprawie śmierci Klaudii zostało umorzone. Nikomu nie przedstawiono żadnych zarzutów. Prokurator nie doszukał się bowiem żadnych dowodów na to, aby ktokolwiek przyczynił się do śmierci dziewczyny.
- Dowody, którymi teraz dysponujemy, w stu procentach pozwalają przedstawić Michałowi zarzut nieudzielenia pomocy, plus jeszcze jeden lub nawet dwa paragrafy - mówi przyjaciel rodziny.
- Jeżeli tak zrobił, to naprawdę nie jest człowiekiem. Nie ma duszy i nie ma serca - dodaje Weronika Kościelniak, przyjaciółka Klaudii.
Bliscy Klaudii żądają wznowienia śledztwa. Ale złożone przez nich zażalenie rozpatrywane jest już czwarty miesiąc. Do czasu podjęcia decyzji, przedstawiciele prokuratury odmawiają rozmowy przed kamerą. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek poznamy całą prawdę o śmierci Klaudii.
- W mojej ocenie walka ma sens jak najbardziej. Nie pochylono się nad twardymi materiałami - zapewnia Andrzej Mroczek.
- Jeżeli jej nie pomógł, powinien wziąć odpowiedzialność za swoje czyny - dodaje przyjaciółka Klaudii.
- Chcę po prostu poznać prawdę. Niech po prostu zrobi to, niech powie, jak było - mówi Małgorzata Zarach.*
*skrót materiału