Wyzwiska, groźby i krzyki. Chcą eksmisji sąsiada
Do jednej w kamienic w Żaganiu sprowadził się pan Rafał. Mężczyzna najprawdopodobniej choruje na schizofrenię. Swoim zachowaniem sterroryzował sąsiadów, którzy boją się wychodzić z domu i nie mogą spać. Mężczyzna po raz kolejny zmieniał adres, ponieważ wszędzie, gdzie się pojawił, sytuacja wyglądała tak samo. Żadna z instytucji nie jest w stanie rozwiązać problemu.
- Wstajesz i myślisz, czy będzie cicho. Kładziemy się spać i myślimy, czy będziemy wzywać policję, czy prześpimy tę noc. To są nasze myśli od siedmiu miesięcy - mówi pani Alina, mieszkanka kamienicy.
Pan Rafał otrzymał w marcu lokal socjalny w kamienicy przy pl. Orląt Lwowskich w Żaganiu. Ten moment miał okazać się końcem spokoju dla pozostałych mieszkańców budynku.
- Wyzwiska. Ty taka, ty ukradłaś mi akumulator, ty mnie trujesz z góry - wymienia pani Barbara, jedna z mieszkanek. - Epitety takie, że nie idzie powtórzyć. Trzaskał, rzucał nie wiadomo czym. Były interwencje, po miesiącu w końcu złożyliśmy podanie, żeby go eksmitować. Jak się dowiedział, że chcemy go eksmitować, to zaczęły się w stosunku do sąsiadów wyzwiska, że nas pozabija, popali nam samochody, wysadzi to mieszkanie. Zanim oni go eksmitują, to on tu wszystkich zniszczy - dodaje pani Alina.
Reporter: Myśli pani, że on mógłby być niebezpieczny?
Pani Leokadia: Oczywiście, jak on mnie kwasem straszył. Pod oknem tu stał, okno było otwarte, a on mówi, że on kwasy zdobędzie, to nas wszystkich pozałatwia.
- W niektórych pomieszczeniach nie idzie siedzieć. Ani telewizję obejrzeć, ani spać, ani nic, bo tylko same wrzaski - mówi pan Tomasz, który twierdzi, że sąsiad z dołu jest głośniejszy od jego telewizora.
Reporter: Panie Rafale, sąsiedzi się skarżą na pana…
Rafał K.: Ale o co chodzi?
Reporter: Krzyczy pan przez okno, jest pan agresywny, boją się pana.
Rafał K.: Jak się boją, jak nie latam z siekierami?
Reporter: Z siekierami pan nie lata, ale się boją.
Rafał K.: Nie będę udzielał informacji.
- Z relacji ojca tego człowieka wiemy, że prawdopodobnie jest chory na schizofrenię, nie leczy się, więc tylko czekać, kiedy dojdzie do tragedii. Kiedy po prostu te jego paranoje się na tyle spotęgują, że po prostu spełni swoje groźby i w końcu coś tutaj się wydarzy - mówi pani Daria, mieszkanka budynku.
Mieszkańcy kamienicy zwracali się już do wszystkich możliwych instytucji. Niestety bez efektu. Ani władze miejskie ani policja nie potrafią znaleźć skutecznego rozwiązania problemu.
- Tu regularnie 2-3 razy w tygodniu jest interwencja. Nieraz było, że były interwencje i rano, i wieczorem, i oni nic nie mogą zrobić. Dla nas to jest trochę irytujące, że skoro przyjeżdża policja na interwencję, że on zakłóca ciszę i groźby są karalne, a oni tylko „Rafał, uspokój się”. I to jest interwencja - twierdzi pani Alina.
- Zostały skierowane dokumenty i ruszyła sprawa o przymusowe leczenie. Sąd nie przychylił się do prośby o przymusowe leczenie, mimo iż diagnoza stwierdzająca schizofrenię została również przesłana. Będziemy się odwoływali. Ten problem jest bardzo palący i bardzo chcielibyśmy pomóc - mówi Sebastian Kulesza, zastępca burmistrza Żagania.