Zbudują wielki blok obok zabytkowego parku. Protest mieszkańców
W sąsiedztwie unikalnego, ponad 150-letniego zabytkowego Parku Potulickich w Pruszkowie na Mazowszu ma powstać megablok – jak nazywają go okoliczni mieszkańcy. Ich zdaniem inwestycja jest nielegalna i szkodliwa dla środowiska. Czują się też zastraszani przez dewelopera wezwaniami do sądu. Władze Pruszkowa i deweloper zapewniają, że pozwolenia na budowę wydano zgodnie z prawem.
- Mamy do czynienia z uporczywym przepychaniem przez wszystkie szczeble administracyjne decyzji o budowie inwestycji, która oznacza degenerację środowiska i degenerację naszego dziedzictwa – opowiada Małgorzata Kowalska, przeciwniczka budowy bloku.
- W tej chwili deweloper zastrasza nas, żąda, pozywa o 20 tysięcy złotych za to, że kłamiemy, chociaż na wszystko co pokazujemy są dokumenty. Sprawa jeszcze nie jest w sądzie, to jest przedsądowe wezwanie o zapłatę 20 tys. zł oraz przeprosiny - mówi Arkadiusz Gębicz, prezes Stowarzyszenia "Za Pruszków".
Podobne wezwanie otrzymała m.in. sprzeciwiająca się inwestycji Mirosława Tuzek. - Nie wiem jakim cudem wszedł w posiadanie moich danych osobowych. Wysyłał takie samo pismo, jak i do Arkadiusza, zastraszając – komentuje.
Miasto oddało kamienicę, ludzie stracili dach nad głową
- Jak oni będą kopać te fundamenty, to inny blok może się przewrócić. Nasze bloki też już są popękane, tylko je łatają. A jak jeszcze przyjdzie ruch kołowy, to nie daj Boże! – mówi Sławomir Drozdowicz, okoliczny mieszkaniec.
Kamil Tuzek ma 29 lat, jest rodowitym Pruszkowianinem i od początku jest zaangażowany w protest przeciwko kontrowersyjnej inwestycji.
- Chciałbym, żeby ten teren pozostał taki jaki jest, naturalny, bo jest to naturalne przedłużenie zabytkowego parku Potulickich. Ten cenny teren, który lada dzień może zostać zniszczony – mówi.
Jego zdaniem nieprzypadkowo, kiedy aktywnie włączył się do walki o park, w mieście ktoś porozwieszał szkalujące go plakaty.
- Plakaty z moim wizerunkiem, głoszące o tym, że jestem pedofilem, pojawiły się krótko po tym jak udało nam się zablokować pierwszą próbę budowy dewelopera – opowiada.
Obok bloku budują tunel. Najgłośniej robi się w nocy
Sprawa trafiła na policję, ale sprawców nie odnaleziono. Przedstawiciel dewelopera zapytany przez nas o tę kwestię zaprzeczył, by firma miała coś z tym wspólnego, odmówiono nam komentarza przed kamerą. Usłyszeliśmy tylko, że inwestor działa zgodnie z prawem i ma wszystkie pozwolenia wydane przez władze Pruszkowa.
- Teren inwestycji nie wchodzi w Warszawski Obszar Chronionego Krajobrazu. Dlatego nie było obowiązku uzgadniania wydanej decyzji z regionalnym dyrektorem ochrony środowiska – zapewnia Konrad Sipiera, wiceprezydent Pruszkowa.
Reporter: Samorządowe Kolegium Odwoławcze wstępnie uznało, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że pańska decyzja została wydana z rażącym naruszeniem prawa.
Wiceprezydent: Jest to tylko i wyłącznie wszczęcie postępowania, żadnej decyzji w tym zakresie jeszcze nie ma, żadne rozstrzygnięcie tej sprawy do nas nie dotarło, sprawa jest w toku.
Sznur TiR-ów na osiedlowej drodze. Protest przeciwko sortowni śmieci
- Prezydent, wydając tę decyzję zapomniał, czy też skłamał w uzasadnieniu do decyzji, że tutaj obowiązuje zakres ochrony przyrodniczej, tutaj jest obszar kontrolowany przez konserwatora zabytków, tutaj jest obszar bardzo wrażliwy także ze względu na hydrosystem – uważa Arkadiusz Gębicz, prezes Stowarzyszenia "Za Pruszków".
- Opis przebiegu granicy obszaru chronionego krajobrazu w rejonie realizowania tej inwestycji jest bardzo nieprecyzyjny. W związku z tym Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska ma poważne wątpliwości, czy część terenu, na którym ma być realizowana inwestycja, nie pokrywa się z obszarem chronionego krajobrazu. RDOŚ zwrócił się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego z prośbą niejako o rozstrzygnięcie tej kwestii – informuje Piotr Otrębski, rzecznik Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.
Sprawa obecnie znajduje się w Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Mieszkańcy liczą na to, że na tym etapie uda się powstrzymać działania dewelopera. W przeciwnym razie zapowiadają dalszą walkę zarówno z inwestorem, jak i urzędnikami.