Wszystkie ręce na pokład. Studentka medycyny pomaga wykrywać koronawirusa

Pani Magda jest studentką piątego roku medycyny. Od prawie dwóch miesięcy pracuje w punkcie pobrań wymazów do badań na obecność koronawirusa. Jest młodą kobietą, która mimo niebezpieczeństwa i skazania się na odizolowanie, dobrowolnie, zdecydowała się stanąć na pierwszej linii frontu walki z pandemią. Spędziliśmy z nią jeden dzień.

- Pracuję codziennie, albo tak jak teraz jadę do namiotu na 11:00 albo na 7:00 do punktu, który normalnie znajduje się w pomieszczeniu, gdzie pacjenci przychodzą na piechotę, bez samochodu – opowiada.

Na pomysł wpadła w  wakacje.

- Trochę zobaczyłam jak to jest studiować online, zapowiadało się, że w tym roku będzie to wyglądać tak samo i po rozmowie z przyjaciółką uznałyśmy, że wolałybyśmy przez ten rok zrobić coś innego. Ona już wcześniej pracowała przy Covidzie, więc mnie trochę w to wciągnęła. Zaczęłam pracować pobierając wymazy, żeby po pierwsze pracować jak nie studiuję, po drugie, żeby robić jednak coś w medycynie i po trzecie żeby, jakoś jednak pomóc na tej tzw. pierwszej linii front – tłumaczy.

72-latka ze złamanym kręgosłupem. Spędziła w szpitalu... jeden dzień

W tej chwili w Warszawie jest 31 covidowych punktów pobrań z czego 11 komercyjnych. Testy, posiadając skierowanie, można wykonywać na koszt NFZ lub odpłatnie. Cena najdokładniejszego z nich, czyli testu wykonanego techniką PCR to koszt około 500 złotych. Punkt, w którym pracuje pani Magda testuje przeszło stu pacjentów dziennie.

- Jeśli stosuje się do wszystkich tych zaleceń sanitarnych: człowiek się ubiera i rozbiera itd. to ryzyko zakażenia podczas pracy jest niskie. Poza tym do nas przychodzą pacjenci, którzy generalnie, potencjalnie są zdrowi. Dlatego, że są to ludzie, którzy np. chcą gdzieś wyjechać albo mają coś w pracy i potrzebują negatywnego wyniku. Takie osoby, które myślą, że są chore i mają objawy, to jednak zazwyczaj na NFZ, mają skierowania – tłumaczy pani Magdalena.

Jak przyznaje, jako przyszła lekarka, zawsze liczyła się z tym, że będzie miała styczność z chorobami, dlatego nie uważa, by czuła lęk przed koronawirusem.

System nie wytrzymuje. Wstrząsające relacje ratowników

- Na pewno jest taka świadomość tego, że pracuję przy tym Covidzie i muszę uważać, bo nie chodzi tylko o mnie, ale też o wszystkich, którzy mnie otaczają. Mieszkam aktualnie w domu, a jak nie w domu, to mam współlokatorów, więc muszę myśleć też o innych – zaznacza.

- To, co ja robię jest bez porównania z tym, co się dzieje w polskich szpitalach. Tam jest naprawdę ciężko, nie ma łóżek, są pozajmowane przez pacjentów z Covidem. Nie mówię, że ma tych łóżek dla pacjentów nie być, ale muszą być też dla innych pacjentów, którzy umierają na inne choroby. To wiele, wiele lat zaniedbań w ochronie zdrowia, sytuacja wygląda dramatycznie - komentuje.

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX