Niemal rok czeka na operację. Przed pandemią jeszcze chodził

25-letni Aleksander Dacz z Bytowa na Pomorzu od 11 miesięcy czeka na operację kolana. Przed wyznaczeniem jej pierwszego terminu jeszcze chodził, teraz porusza się na wózku inwalidzkim i bez mamy by sobie nie poradził. Termin zabiegu był wielokrotnie przekładany z powodu pandemii.

- Olek urodził się przez cesarskie ciecie. Miał tylko trzy punkty w skali Apgar z tzw. martwicą. Ale w szóstym roku życia, 16 grudnia stwierdzono u niego cukrzycę typu pierwszego. Te powikłania przychodziły szybko, bardzo szybko. Najpierw poszły oczy, potem żołądek i trzustka, wątroba, nerki i wykręca mu ręce - opowiada mama - Katarzyna Dacz.

- Myślałem, że cukrzyca to cukrzyca, że weźmie się leki i to przejdzie. Nie wiedziałem do końca, co to jest. Póki mnie nic nie bolało, to się czułem dobrze. Ale jak zaczęło wszystko siadać, wszystko mnie boleć, no to nie mam chęci na nic – mówi Aleksander Dacz. Mężczyzna ma orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu znacznym.

Silna cukrzyca sieje coraz większe spustoszenie w organizmie pana Aleksandra. Od szóstego roku życia przyjmuje insulinę. Przyzwyczaił się już do choroby i starał się żyć w miarę normalnie.  Niestety w lutym tego roku zaczęły się kłopoty z kolanem. Życie mężczyzny zmieniło się diametralnie.

Boją się o swoje życie. Sąsiad wyszedł z aresztu

- Lewa, prawa strona tak lekko bolała, lekko zakuła nieraz. Smarowałem żelem, chodziłem, nie chodziłem. Potem zaczęło kolano puchnąc i potem się robiła noga krzywa. Skierowałem się do szpitala, porobiłem badania, wszystkie zdjęcia możliwe i skierowali do Kościerzyny na operację. Już jedenasty miesiąc z tym chodzę. I o kulach chodziłem, a teraz wylądowałem na wózku – tłumaczy pan Aleksander.

Problem polega na tym, że pandemia w ogromnej mierze ograniczyła przyjęcia do szpitali. Termin operacji kolana pana Aleksandra był wiele razy przekładany w kościerzyńskim szpitalu. Pani Katarzyna szuka miejsca dla syna w jakimkolwiek innym szpitalu. W naszej obecności zadzwoniła do trzech szpitali i niczego nie osiągnęła.

Nie chcą wypłacić 100 tys. zł odszkodowania za spalony sklep

- Tracę cierpliwość do tych lekarzy. Najbardziej mam żal do Kościerzyny, bo tak naprawdę oni mi obiecali tę operację. Byłem do tego przygotowany. Ale to, co się wyprawia, jak oni się tłumaczą zrzucając na te covid, to jest szok – uważa pan Aleksander.

Chcieliśmy się dowiedzieć, kiedy w końcu pan Aleksander zostanie przyjęty na operację kolana. W przysłanej przez dyrekcję szpitala w Kościerzynie odpowiedzi czytamy:

„Od dnia 01.10.2020 r. w celu dalszej realizacji decyzji Wojewody Pomorskiego Oddział Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu w znacznym stopniu ograniczył przyjmowanie pacjentów planowanych, w dalszym ciągu świadcząc usługi dla wszystkich pacjentów w nagłej potrzebie ratowania życia i zdrowia wymagających zaopatrzenia ortopedycznego w trybie ostro dyżurowym”.

Wstrząsająca relacja ozdrowieńca. Cała noc w karetce, jęki na oddziałach

- Przecież to kolano jest strasznie duże, przecież ja widzę, jak ono jest krzywe i tak to wygląda. Tak ma wyglądać jego życie? – pyta Katarzyna Dacz.

- Moim marzeniem na tę chwilę jest tylko, żeby jak najszybciej zrobić tę operację i stanąć na nogi, pójść o własnych silach. Ja o niczym więcej nie marzę - mówi Aleksander Dacz.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX