Restaurator sprzedaje dom, by utrzymać restaurację

Jacek Abramowski jest jednym z bardziej z doświadczonych lubelskich restauratorów. Swoją firmę prowadzi od 20 lat. Znany i ceniony lokal przez dwie dekady stale się rozwijał. Pierwsza fala pandemii sparaliżowała jego działalność, druga doprowadza restaurację do bankructwa. By ratować biznes mężczyzna zdecydował się sprzedać rodzinny dom.

- My tu zaczynaliśmy od 30 metrów, a teraz mamy ich kilkaset. Remontowaliśmy kamienicę, rozbudowywaliśmy restaurację, zatrudnialiśmy coraz więcej osób, restauracja zawsze cieszyła się dużym powodzeniem. Teraz działa tylko na 10 procent swoich możliwości, czyli sprzedajemy jedzenie na wynos. Nie stać nas na stałe opłaty. Przychodzą do nas rachunki za wszystkie media, musimy płacić pracownikom. Te opłaty się nie zmniejszyły – opowiada 45-letni Jacek Abramowski.

Oblana kwasem. ZUS odmówił jej renty

Restauracja od trzech miesięcy jest zamknięta, a jej obroty spadły nawet o 90 procent.

Pan Jacek zatrudnia kilkadziesiąt osób. Teraz - w czasie pandemii - nie dla każdego jest praca, a pracownicze pensje zostały drastycznie zmniejszone. Tak jak w przypadku pana Patryka - barmana, który by zachować pracę w czasie lockdownu, rozwozi posiłki.

- Sprawa wygląda dosyć ciężko. Pozbawiono nas godzin pracy, takiego zatrudnienia, do którego byliśmy powiązani. Naszym jedynym zajęciem jest wydawanie posiłków na wynos oraz dowożenie ich na terenie Lublina – opowiada Patryk Tarnogórski.

- Musimy im na pewno skromne, mniejsze, ale jakieś wynagrodzenie wypłacać. Bo oni też mają swoje rodziny. Oni też muszą zrobić zakupy na święta. Też chcą jeść, też mają swoje rachunki – przyznaje Jacek Abramowski.

Grzyb, pleśń i popękane ściany. W domu dzieci i schorowani dziadkowie

- Żadne tarcze pomocowe nie zadziałały w przypadku gastronomii. I jeżeli nie będzie jakiegoś zdecydowanego programu pomocy dla tej branży, to ona po prostu padnie – ocenia Piotr Józefacki, dostawca pana Jacka.

Restaurator nie zamierza się poddać. Na ratowanie firmy wydał już wszystkie oszczędności. Od kilku tygodni wyprzedaje swój majątek. Na sprzedaż wystawił także swój dom. Wszystko po to, by ratować miejsca pracy dla blisko 30 osób, które są siłą napędową restauracji.  

- Jesteśmy zamknięci od 24 października, za chwilę będzie trzeci miesiąc. Trudno utrzymać pracowników i zapłacić wszystkie rachunki. Stąd decyzja moja i żony, żeby sprzedać dom. Wiadomo, że jesteśmy z nim emocjonalnie związani, bo to jest nasz rodzinny dom. Ale gotowi jesteśmy poświęcić dom, żeby utrzymać firmę, utrzymać restaurację, utrzymać pracowników – mówi Jacek Abramowski.

Obce mandaty i wyrok z Niemiec. "Strach sprzedać samochód"

- To jest jeden z bardziej z doświadczonych restauratorów lubelskich. To jest człowiek, który wie, co robi. Jeżeli podjął decyzję, że sprzedaje swój dom, to musiał sobie to dobrze przemyśleć. Jeżeli robi to po to, żeby uratować pracowników, to czapki z głów – ocenia Waldemar Sulisz, dziennikarz kulinarny.

Pan Jacek ma nadzieję, że jego działania się opłacą, że restauracja przetrwa, a po zniesieniu obostrzeń będzie mogła ruszyć pełną parą. Tylko wtedy jest szansa na to, by nadrobić poniesione w czasie pandemii straty.

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX