Niania z pękiem dorobionych kluczy. Notorycznie okradała domy
Dwa lata temu państwo Treppowie z Trójmiasta na jeden wieczór wynajęli nianię. Wizyta okazała się znacznie droższa niż sądzili. Agnieszka W. dorobiła bowiem klucze i notorycznie okradała ich dom. Znikały torebki, biżuteria, ubrania, a w końcu i pokaźna kwota w gotówce. Wówczas małżeństwo założyło cichy alarm oraz kamery. Niania wpadła z pokaźnym pękiem kluczy do innych domów.
Dwa lata temu państwo Treppowie planowali wybrać się na wesele. Jako że wychowują dwoje dzieci, potrzebna była im opiekunka. Pani Magdalena na portalu społecznościowym znalazła ofertę niani - Agnieszki W. Z tej oferty małżeństwo skorzystało tylko raz.
Rolnik musi wyrzucić tysiąc ton buraków. Wini dystrybutora nasion
- Z panią Agnieszką spotkałam się wcześniej, by poznała dzieci. Wywarła bardzo dobre pierwsze wrażenie. W czasie wesela aktywnie uczestniczyła w konwersacji sms-owej, informowała mnie, że dzieci się bawią, jedzą. Wszystko bez zarzutu. Po weselu zawiozłam ją do domu i rozliczyłam się z nią. Usługa kosztowała 170 zł – opowiada Magdalena Treppa.
Niestety – wizyta niani okazała się być znacznie droższa niż się początkowo wydawało. Przez dwa lata bowiem z domu regularnie znikały rozmaite przedmioty. Małżeństwo początkowo było przekonane, że rzeczy po prostu gdzieś się zapodziały.
- W przeciągu dwóch lat z naszego mieszkania zaczęły systematycznie ginąć rzeczy. Była to generalnie biżuteria moich rodziców, pierścionki mamy. Bardzo cenne dla mnie rzeczy, jedyne pamiątki, jakie po nich do tej pory miałam. Pierwszą myśl miałam taką, że może mi się te rzeczy gdzieś zawieruszyły – relacjonuje pani Magdalena.
Wylicytował mieszkanie. Komornik nie powiedział o lokatorach
- Pamiętam dobrze sytuację z torebką, gdzie żona zaklinała się, że ta torebka na pewno została w domu. Pamiętam, jak wyrzucała wszystko z szaf, aby ją odnaleźć i nie mogła uwierzyć, że jej nie ma w mieszkaniu – wspomina Adam Treppa.
Na początku listopada właścicielka mieszkania wypłaciła większą sumę pieniędzy z rachunku firmowego oraz kupiła perfumy.
- Te rzeczy pozostawiłam w środę wieczorem w mieszkaniu i następnego dnia rano, przygotowując się do pracy, zauważyłam brak tych perfum. Od razu sprawdziłam, czy są pieniądze. Zniknęło 11 tys. zł. Wówczas miałam pewność, że jesteśmy okradani – mówi pani Magdalena.
Po tym zdarzeniu małżeństwo powiadomiło policję. Początkowo funkcjonariusze dość sceptycznie potraktowali zgłoszenie i zasugerowali jedynie wymianę zamków. Państwo Treppowie zdecydowali jednak, że zastawią na złodzieja pułapkę.
- Opowiedziałem całą historię na policji, a ta zadzwoniła do żony i zapytała, czy przypadkiem nie mam jakichś problemów hazardowych. Zasugerowano też, że to być może ktoś z rodziny – relacjonuje Adam Treppa.
Tajemnicze zabójstwo w Kaliszu. Trzy kobiety ze śladami krwi ofiary
- Stwierdziliśmy z mężem, że odkryjemy, kto jest tą osobą. Zamontowaliśmy w mieszkaniu cichy alarm oraz kamery. W pierwszy dzień świąt wraz z rodziną udaliśmy się za Trójmiasto. Podczas świątecznego spaceru dostałam powiadomienie na telefon o tym, iż ktoś wszedł do naszego mieszkania – dodaje Magdalena Treppa.
Pani Magdalena niezwłocznie powiadomiła policję. Kiedy małżeństwo dojechało na miejsce, policjanci zdążyli już zatrzymać na gorącym uczynku nianię – Agnieszkę W.
- W jej rzeczach były pęki kluczy, takie naprawdę solidne pęki kluczy. W tym momencie zdałam sobie sprawę, że nie jesteśmy jedyni – mówi Magdalena Treppa.
Państwo Treppowie stracili w sumie około 50 tys. zł. Całe zdarzenie opisali na portalu społecznościowym. Po tej publikacji okazało się, iż osób pokrzywdzonych w podobny sposób jest znacznie więcej. Mimo to prokuratura nie zdecydowała się wnioskować o umieszczenie Agnieszki W. w areszcie. Jak wynika z naszych ustaleń, kobieta w dalszym ciągu świadczy usługi jako niania.
Oszust ukradł mu tożsamość i bierze kredyty!
Reporter: Pani Agnieszko, pani świadczyła usługi jako niania?
- Tak, oczywiście.
- I świadczy pani cały czas?
- No, poniekąd.
- A ma pani zarzuty przedstawione?
- No.
- Nie głupio tak trochę?
- No głupio, no pewnie, że głupio.
- A może warto przeprosić tych ludzi?
- Jak będę miała taką możliwość, to z pewnością to zrobię. Ale jeżeli ci ludzie uważają, że należy z tej sytuacji robić aż taki szum medialny… Nie wydaje mi się, żeby było to konieczne.
Nie może pracować, ZUS odmawia renty
- Wobec Agnieszki W. zastosowano dozór policji. Prokurator uznał, że na tym etapie, w kontekście tych zarzutów, to wystarczy – informuje Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.