Jeździł na wózku, dziś nie wstaje z łóżka. Przesunięto termin operacji
Robert Muszyński z miejscowości Trzeciewiec niedaleko Bydgoszczy złamał kręgosłup w wypadku na skuterze. Najpierw poruszał się na wózku inwalidzkim, teraz nie wstaje już z łóżka. Każdego dnia walczy z potwornym bólem. Szansą na jego ukojenie miała być operacja, ale przez pandemię została odwołana.
Jeszcze kilka lat temu 47-letni Robert Muszyński był zdrowym mężczyzną. Miał własną firmę. Wiele lat pracował w Niemczech. Niestety 26 czerwca 2016 roku życie pana Roberta zmieniło się i to nieodwracalnie. Mężczyzna przewrócił się na skuterze i złamał kręgosłup.
- Wychodziliśmy ze sklepu do ogródka piwnego, a z ogródka piwnego wychodził jakiś tam chłopak. Właściciel sklepu go znał, to ja mówię: weź go zawieź do domu, a ja mu odprowadzę skuter. Pierwszy raz jeździłem. Zawsze z lewej strony przy motocyklu jest sprzęgło, a przy tym skuterze był hamulec – wspomina Robert Muszyński.
- Wylądował w rowie, był reanimowany przez jego znajomych na miejscu, do przyjazdu karetki – opowiada pan Bartosz, który pomaga panu Robertowi.
Przez kilka miesięcy pan Robert walczył o życie. Przeżył, ale skazany był na wózek inwalidzki.
- Liczyłem na to, że wstanę na nogi, bo znałem swój charakter, a wyszło, jak wyszło – opowiada pan Robert.
Solaria zamknięte, a kosmetyczki otwarte. "Zupełny absurd"
Niestety, stan zdrowia mężczyzny pogarsza się. Nie siada już na wózek, przykuty jest do łóżka. Cierpi z powodu odleżyn i ogromnego bólu. Opiekują się nim rodzice: 78-letni pan Kazimierz oraz 75-letnia pani Krystyna. Rodzice, którzy stracili już jednego syna. Brat pana Roberta zmarł z powodu tętniaka.
- Raz już próbowałem sobie życie odebrać, wtedy obiecałem mamie, że nic sobie już nie zrobię. Jednak dłużej nie będę leżał z bólem niż pięć lat. Termin się zbliża - mówi pan Robert.
W ubiegłym roku pojawiła się nadzieja na poprawę stanu zdrowa pana Roberta. 3 czerwca miał mieć przeprowadzoną operację w Szpitalu Wojskowym w Bydgoszczy. Niestety pandemia pokrzyżowała wszystko. Operację odwołano.
- Całkowicie na zdrowiu upada. Ma tak silny ból, że łzy mu same lecą – opowiada Krystyna Muszyńska, mama pana Roberta.
Odrzucenie spadku nic nie dało – mają spłacać dług po ojcu
- On z tym bólem żyje całą dobę, nie śpi, nie je… - dodaje pan Bartosz, który pomaga panu Robertowi.
Pan Robert potrzebuje operacji i rehabilitacji. Bez pomocy innych nie poradzi sobie.
- Ja nie chcę tego bólu, mam już dosyć tego cierpienia. Czasami mam takie uczucie, jakby mi z 40 kilogramów leżało na brzuchu i plecy mam całe ze stali. Wbija mi się kręgosłup w plecy, a jak przyjdzie spastyczność (nadmierne napięcie mięśni - red.) to jest tragedia – przyznaje pan Robert.
PS Po naszej interwencji szpital wyznaczył termin operacji na 10 lutego