Rolnik stracił gospodarstwo. Zaczęło się od prywatnej pożyczki
58-letni Norbert Sichma z Borucina pod Raciborzem stracił gospodarstwo, które było w jego rodzinie od ponad stu lat. Rolnik podpisał umowę z Sylwestrem M., która miała być pożyczką, a okazała się sprzedażą za 300 tys. zł ziemi i domu wartych w sumie na 800 tys. zł.
Norbert Sichma z Borucina na Śląsku stracił gospodarstwo, które było w jego rodzinie od stu lat. Rolnik w 2011 roku chciał pożyczyć pieniądze, na krótki czas. W efekcie pożyczka okazała się sprzedażą ojcowizny za 300 tys. zł, chociaż wycena domu i ziemi przez rzeczoznawcę opiewała na 800 tys. zł.
- Jak to się stało? Potrzebowałem pieniędzy, szukałem po Raciborzu i taka firma jest, co to kredyty po bankach załatwia. Chciałem ze 150, 200 tys. zł, ale okazało się, że (Karina K. – red.) nie umiała załatwić tego kredytu z banku. Powiedziała, że ma takich znajomych, co umieją pożyczać pieniądze – opowiada Norbert Sichma.
Dwa razy przeżyli śmierć pana Stanisława
Kobieta w biurze pośrednictwa zaproponowała prywatną pożyczkę od swojego znajomego Sylwestra M., który był prezesem nadmorskiej spółki Willa Muza pod Rewalem. Zawarto umowę: spółka pożycza pieniądze, zabezpieczeniem jest akt notarialny na ziemię. Gdy rolnik zdobędzie kredyt, wtedy ziemia wróci do niego.
- To miała być pożyczka na trzy miesiące, w tym czasie mieliśmy załatwić sobie kredyt, a na ten czas podpisaliśmy ten akt, żeby mieć pewne, że komornik się nie doczepi – mówi Sabina Sichma, żona pana Norberta.
- Gdy załatwiliśmy kredyt na syna, wszystko było na papierze, poszliśmy do notariusza termin ustalić (spłaty pożyczki, której zabezpieczeniem była ziemia rolnika –red.), żeby syn przyjechał i podpisał. I od czego czasu już koniec. Nie dawał znać (Sylwester M. – red.) – dodaje pan Norbert.
Sylwester M. w 2017 roku został prawomocnym wyrokiem skazany za wyłudzenie innej nieruchomości. Jednak w sprawie pana Norberta został uniewinniony. Dzisiaj spółką zarządza syndyk.
Dekret Bieruta zabrał im kamienicę, teraz urzędnicy odcięli prąd
- Generalnie osobą zarządzającą i jedynym wspólnikiem w tej spółce był pan Sylwester M. i on jest kreatorem przeróżnych działań, które powstały na przełomie lat 2010, 11, do 2012. Kupił szereg nieruchomości, dosyć znaczną ilość, między innymi tę w Borucinie. Miałem jedyne spotkanie z panem Sylwestrem M., który poinformował mnie, że nie posiada dokumentacji księgowej, bo została zniszczona. Ten pan miał szereg postępowań sądowych, karnych, na pewno odsiedział jeden wyrok karny – informuje Piotr Długopolski, syndyk, zarządca sądowy spółki Willa Muza.
Szukamy Sylwestra M., jesteśmy pod jedną z nieruchomości gdzie w KRS on występuje.
- Przekażę mu informację, bo nie mam takiego upoważnienia, żebym mogła dawać komuś numer telefonu. On jest także wynajemcą tego budynku – mówi pani Tamara, która podnajmuje nieruchomość od Sylwestra M.
Ziemia zapadała się przed domem. Problem ukryty był kilka metrów niżej
Przed sądem cywilnym w Rybniku toczą się procesy, w których oprócz Norberta Sichmy inni poszkodowani walczą także o unieważnienie aktu notarialnego z Willą Muza. Sąd cywilny jest ostatnią nadzieją, że nie stracą oni dorobku życia.
Reporterka: Nie ma oszustwa?
Sabina Sichma, żona pana Norberta: Niby nie, bo sprzedane to zostało.
Reporterka: A ta umowa przedwstępna, gdzie on się zobowiązuje do sprzedaży ponownej?
Sabina Sichma: Już nikt nie patrzył na to widocznie. To już się nie liczy. Do sądu cywilnego idziemy po to, żeby unieważnić tę umowę. Bo to jest ewidentnie oszukanie nas.
- Sąd zabezpieczył majątek spółki w tym sensie, że zabronił zarządowi obciążania i zbywania tego majątku. Natomiast sprawa dotycząca tego konkretnego gospodarstwa toczy się przed sądem w Rybniku. Jeżeli sąd uzna, że umowa jest nieważna w tym momencie gospodarstwo nie będzie wchodziło w skład majątku spółki – informuje Tomasz Szaj, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie.