Musi płacić za matkę, która porzuciła ją w dzieciństwie
Pani Anna została w wieku dwóch lat porzucona przez matkę. Opiekę nad nią przejęła babcia. W ubiegłym roku pani Anna dowiedziała się, że jej matka trafiła do DPS-u, a niedawno kobieta otrzymała wezwanie do zapłaty 12 tys. zł za pobyt w placówce.
34-letnia pani Anna mieszka w Głogowie na Dolnym Śląsku. Kobieta nie miała łatwego życia. Gdy miała zaledwie dwa lata ostatni raz widziała matkę. Opiekę nad dzieckiem przejęła babcia, która stała się najważniejszą osobą w jej życiu.
- Jest w człowieku smutek, jest żal i taka tęsknota w dzieciństwie… - mówi pani Anna.
Chociaż kobietę wychowywała babcia, oficjalnie jej opiekunem był ojciec, który miał pełnię praw rodzicielskich. Matce zostały te prawa ograniczone.
- To był błąd. Brat mógł jej od razu te prawa zabrać sądownie, kiedy starał się o alimenty, których Ania i tak nigdy nie zobaczyła na oczy, bo on przepijał wszystko - mówi pani Kamila, ciotka pani Anny.
Gdy Pani Anna osiągnęła pełnoletność, uznała, że nie chce nic od swojej matki i zrzekła się zaległych i bieżących alimentów.
Walka z ZUS-em o wyższą emeryturę
Pani Annie udało się skończyć studia, znaleźć pracę i kupić mieszkanie na kredyt. Dwa miesiące temu urodziła dziecko, które wychowuje teraz sama. Kobieta od listopada ubiegłego roku płaci również dwa tysiące miesięcznie za pobyt swojej babci w domu spokojnej starości.
- Zachorowała na demencję, już jest w takim stanie. Mieszkała ze mną przez dwa lata. W tym czasie złamała też biodro, ale już taki stan przyszedł, że nie dawaliśmy rady - opisuje ciotka pani Anny.
- Uciekała z domu, to już nie jest ta babcia, co kiedyś. Ostatnio wysłałam jej paczkę, napisałam list, włożyłam kilka zdjęć. Nie wiem, czy poznała, że ja to ja, ale mam nadzieję, że przez chwilę zrobiło jej się miło i poczuła się dobrze. Wierzę, że babcia ma tam bardzo dobre warunki. Niestety inaczej się nie dało - dodaje pani Anna.
Ponad rok temu pani Anna dowiedziała się, że jej matka decyzją sądu trafiła do ośrodka dla osób psychicznie chorych. 34-latka na początku lutego tego roku otrzymała pismo z GOPS-u w Rudnej, w którym przeczytała, że musi zapłacić 12 tys. zł za jej pobyt w placówce do 31 października 2020 roku.
Kobieta twierdzi, że to niesprawiedliwość. - Dlaczego ja mam płacić na kobietę, która mnie nie utrzymywała, nigdy się mną nie zajmowała, z którą mam tylko złe wspomnienia? - zastanawia się pani Anna.
Zajęli tereny rolników, bo budują gazociąg. Co z odszkodowaniami?
- Ja w ogóle tej kobiety nie nazwałabym matką. To jest tylko osoba, która ją urodziła i na tym się skończyła jej rola. To jest tak, jakby ona musiała płacić na obcą osobę - dodaje pani Kamila, ciotka pani Anny.
Co ciekawe, również matka pani Anny twierdzi, że jej biologiczna córka nie powinna płacić za jej pobyt w ośrodku. - Zostawiłam ją, jak była mała. Chyba nie powinna za mnie płacić - powiedziała kobieta.
Dyrektorka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rudnej nie chciała komentować sprawy.
- Jest decyzja w tej sprawie, wszystko jest tam uzasadnione. Ta pani ma prawo do odwołania. I najlepiej, żeby z niego skorzystała - powiedziała.
Pani Anna z przysługującego jej prawa na pewno skorzysta. Obawia się jednak, że to nic nie da, ponieważ jej zdaniem ustawa o pomocy społecznej ma błędy.
- Marzę o sprawiedliwości w tej sprawie. Żeby ktoś po prostu przeczytał tę ustawę. Jeżeli rodzic nie łożył na dziecko, nie interesował się, nie zajmował się nim, nie powinno być mowy o odpłatności - podsumowuje pani Anna.