Rzesza poszkodowanych przez młyn w Werbkowicach
Rzesza rolników poszkodowanych przez właściciela młyna w Werbkowicach. Wojciech G. skupował zboże, ale nie regulował generowanych faktur. Około stu poszkodowanych skierowało sprawy do sądu i otrzymało nakaz zapłaty. Jednak formalnie Wojciech G. nie posiada majątku.
70-letni Wiesław Wrona mieszka we wsi Peresołowice na Lubelszczyźnie. Rolnik od wielu lat dostarczał zboże do oddalonego o kilka kilometrów młyna w Werbkowicach. Niestety współpraca z nowym właścicielem młyna doprowadziła pana Wiesława na skraj bankructwa. A jego córka, by ratować rodzinne gospodarstwo, wyjechała do pracy za granicę.
- Zaczął nie płacić, przeciągać. W końcu przestał całkowicie płacić. Wziął pieniądze na 36000 zł i do dziś dnia telefonów nie odbiera. Nakaz zapłaty jest, ale wszystko utknęło w martwym punkcie – mówi Wiesław Wrona.
Młyn w Werbkowicach to jedno z największych tego typu przedsiębiorstw w regionie. Do 2017 roku Wojciech G. prowadził go wraz z teściem. Gdy jedynym właścicielem został właśnie Wojciech G., rolnicy zaczęli mieć kłopoty. Właściciel firmy przestał płacić za dostarczaną pszenicę. Zaległości sięgają milionów złotych.
Tragedia w Dziwnowie. Co wiadomo o wypadku?
- Prawdopodobnie on to już planował od 2015 roku, bo zostało zamkniętych pięc ksiąg wieczystych na niego, już zbywał nieruchomości. Wyzbywa się majątku – mówi Paweł Galant, który stracił 130 tys. zł.
- Pszenica była regularnie dostarczana do młyna. A od 2017 roku ten człowiek w ogóle nie wywiązywał się ze swoich zobowiązań finansowych. Ja straciłem 45 tysięcy złotych – opowiada Czesław Piróg, były pracownik młyna.
- Jest osiemdziesiąt parę osób, to są sprawy z wyroków prawomocnych, wysyłane do komornika. To jest suma prawie pięć milionów złotych – dodaje Sławomir Ciołko, poszkodowany rolnik.
O swoje pieniądze walczy około stu rolników. Wszyscy skierowali sprawy do sądu i otrzymali nakaz zapłaty. Jednak formalnie Wojciech G. nie posiada majątku, tym samym działania komornika są bezskuteczne. Próbowaliśmy porozmawiać z prezesem młyna, ale ukrył się przed naszą kamerą.
Przyjmowali gości w restauracji. Tak interweniowała policja
- Przestępstwa, jakie zarzucono oskarżonemu, polegały na doprowadzeniu do niekorzystnego rozporządzenia mieniem rolników przy zakupie od nich zboża. Oskarżony zawierał umowy kupna sprzedaży po czym nie regulował za nie należności – informuje Artur Szykuła, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu, dodając że Wojciech G. usłyszał 85 zarzutów.
- Mamy tu paradoks związany z odpowiedzialnością. Cywilnie odpowiada spółka, karnie Wojciech G. On od tych pieniędzy zasądzonych na spółkę nie ponosi odpowiedzialności jako osoba fizyczna. Tu w procesie karnym mogą być tylko drobne rekompensaty finansowe, które nie rekompensują niezapłaconych faktur – mówi Jerzy Żurawicki, prezes Sądu Okręgowego w Zamościu.
- U nas jest prawo dla tych, co kombinują. A dla tych, co tyrają, to nie ma prawa – komentuje Wiesław Wrona, który stracił 26 tysięcy złotych.
- Prawdopodobnie my już pieniędzy nie odzyskamy. Bo jeżeli to potrwa jeszcze rok - dwa, to tej fabryki nikt nie zechce. To będzie całkowity złom. Wszystko niszczeje – dodaje Czesław Piróg, były pracownik młyna.
Nowy właściciel kamienicy. Osiem rodzin boi się, że straci mieszkanie
Poszkodowani rolnicy nie składają broni. Liczą na odzyskanie swoich pieniędzy. Wielu z nich w najbliższym czasie będzie składało do sądu tzw. skargę pauliańską. Pozwoli ona sięgnąć majątku Wojciecha G. do pięciu lat wstecz. W tym postępowaniu rolnicy widzą swoją ostatnią szansę.
- U nas w Polsce jest teraz tak, że jedzie sobie rowerzysta, wypił piwo pod sklepem i dwa lata więzienia. A aferzysta ukradł 5,5 mln zł i chodzi po wolności i się śmieje ludziom w twarz - komentuje Czesław Piróg.