Zalane groby i błoto po kostki

Zapadające się groby i kwatery zalane wodą to rzeczywistość cmentarza komunalnego w Zielonej Górze. Od kilkunastu lat po każdych roztopach lub większych ulewach bliscy zmarłych zmagają się z dramatem wobec którego, ich zdaniem, administracja cmentarza pozostaje obojętna. Zarząd nekropolii broni się, że to naturalne konsekwencje pogody. Tematem zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli.

Rodzina państwa Wilk siódmego stycznia pochowała mamę, żonę i babcię - 71-letnią panią Alinę. Kilka tygodni po pogrzebie, kiedy nadeszły roztopy, bliscy zmarłej zastali na cmentarzu przerażający widok.

- Jak można, żeby mój mąż przyjeżdżał z wiadrem i łopatą, żeby wodę z własnej mamy grobu wybierać? Czy ktoś takie coś przechodził? Taką gehennę? Trzy dni z rzędu przyjeżdżał mąż po to, żeby jego mama nie pływała w wodzie - mówi Agata Wilk, synowa zmarłej.

Reporter: Widział pan, jak to wyglądało po tych roztopach?

Mariusz Knyspel, administracja cmentarza: Widziałem jak to wyglądało po roztopach.

Reporter: Co pan sobie wtedy pomyślał?

Knyspel: Taki obrazek mam praktycznie po każdej zimie na tym cmentarzu i na starym cmentarzu, więc jestem do tego przyzwyczajony.

- Ja się dziwię, że w takim miejscu taka osoba nie ma w ogóle empatii do rodzin. To są nasi najbliżsi i jeżeli przychodzimy, a wchodzimy w takie błoto, to jest dla nas przykre - mówi jedna z mieszkanek Zielonej Góry.

- Ten problem jest od 2010 roku, także to nie jest problem od teraz. On już jest od dawna, mieli czas, żeby cokolwiek z tym zrobić, ale nic nie robią. Tu jest sektor numer 13, też była katastrofa, wszystko się zapadało - twierdzi Beata Ambroziak, mieszkanka.

ZOBACZ: Od czterech miesięcy formalnie… nie żyje

Sprawą zajęła się Najwyższa Izba Kontroli.

- Wówczas, w 2011 roku przyczyną była niewłaściwa i nieprawidłowa eksploatacja, jeżeli tak można powiedzieć. Kontrola wykazała, że o ile samo wykonanie i w trakcie wykonania, odbiory, nie było większych problemów. Natomiast w użytkowaniu pojawiły się już nieprawidłowości. Lokalizację zaplanowano na bardzo trudnym terenie geologicznym, stąd użytkowanie wymagało szczególnej staranności i szczególnego przygotowania - mówi Włodzimierz Stobrawa z delegatury NIK w Zielonej Górze.

Reporter: Jak spadnie znowu trochę deszczu, to jest pan w stanie zagwarantować, że nie będzie znowu takiej sytuacji?

Knyspel: No w tej chwili spadło trochę deszczu, jest po zimie która miała, no warstwa śniegu dochodziła do 40 centymetrów i widzimy, że się nic nie stało.

Czy rzeczywiście nic się nie stało? Zaledwie kilka godzin po tej rozmowie znów odwiedziliśmy cmentarz i tak wyglądało dojście do niektórych grobów.

- Dokonamy szczegółowego latem rozpoznania i jeżeli uznamy że mimo, że jest to sprawa jednostkowa, ale ważna akurat dla Zielonej Góry i skutki finansowe mogą być dużej nieprawidłowości, to będziemy wnioskować do prezesa NIK o zgodę na przeprowadzenie takiej kontroli doraźnej - mówi Włodzimierz Stobrawa z NIK.

Bliscy zmarłych oczekują w tej sprawie konkretnych rozwiązań. Wszyscy liczą na to, że nie będą już musieli patrzeć na trumny pływające w kałużach i błocie.

- Człowiek, przychodząc w odwiedziny później, nie dosyć, że ma żal o to, że osoba odeszła za szybko, to jeszcze dodatkowo, że jest w takich warunkach pochowana - mówi Agata Wilk.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX