Kupcy kontra burmistrz. Spór o targowisko w Milanówku

Wielki konflikt o targowisko w Milanówku. Wraz z początkiem lipca miasto rozpocznie gruntowny remont terenu, inwestując m.in. w nowe pawilony. Kupcy protestują twierdząc, że to pretekst, by się ich pozbyć. Część z nich zainwestowała niedawno po kilkadziesiąt, a nawet po sto tysięcy w pawilony, których po remoncie nie będą mogli postawić na placu.

70-letnia Danuta Pakuła od 25 lat prowadzi wielobranżowe stoisko na targowisku w Milanówku. Róża Jakubowska i Urszula Dobrzyńska kilka miesięcy temu zainwestowały po 100 tysięcy złotych w nowoczesne pawilony handlowe. Kobiety od kilku tygodni protestują przeciwko decyzji urzędników, którzy chcą modernizować targ. Według kupców to zamach na ich biznesy.

- Jestem strasznie załamana. Tu sprzedawali moi rodzice, którzy byli rolnikami. Przyjeżdżałam z nimi jeszcze jako dziecko – opowiada 70-letnia Danuta Pakuła.

- Pan burmistrz jasno i wyraźnie powiedział, że on potrzebuje świeżych, pachnących pawilonów. Dwa razy powiedział, że nawet nie ma szans, że mam pawilon stąd zabrać i na to miejsce go nie postawię – mówi Róża Jakubowska-Marchewka.

Protest kupców z Piotrkowa. Przez nagły wzrost opłat

- Mam najnowszy pawilon na targowisku, otwarty został 18 listopada. Pozwolenie na budowę dostałam w styczniu – dodaje Urszula Dobrzyńska, właścicielka warzywniaka.

W Milanówku wrze. Kupcy sprzeciwiają się modernizacji targowiska, a urzędnicy żądają, by handlujący do 1 lipca wynieśli się z targu.

- Radni dali zgodę, by przeznaczyć na modernizację środki z budżetu. Kupcy zostali zapewnieni, że na czas modernizacji będą mogli handlować, pan burmistrz zmienił jednak zdanie – mówi Janina Moława, radna miasta Milanówek.

- Na początku były rozmowy, że mamy zostać z pawilonami i teren targowiska będzie przebudowywany etapami. Teraz jest temat jeden, czyli usunięcie nas z tego targowiska – dodaje kupiec Wojciech Włodarczyk.

Właściciele pawilonów mają żal do burmistrza. Zgodnie z umową dzierżawcy musieli otrzymać zgodę urzędników na budowę swoich pawilonów. Twierdzą, że przy tych inwestycjach nikt nie informował ich, że niebawem będą musieli opuścić bazar.

Pan Jakub zainwestował w pawilon około dziewięciu miesięcy temu. - Dostałem wszelkie zgody. Włożyłem 50 tysięcy zł, z czego pawilon kosztował 40. I też się dowiadywałem, czy nic nie będzie. Mówiono, że nie, spokojnie… wszystko będzie w porządku, że będzie robione tylko zadaszenie w przyszłości - twierdzi.

- Dostałam na wszystko zezwolenie z sanepidu, konserwatora zabytków, z inspektoratu budowlanego i zgodę pana burmistrza – wskazuje Róża Jakubowska-Marchewka, która zainwestowała w pawilon 100 tys. zł.

- Mamy pawilon, który jest nie do rozebrania. Mamy szafy chłodnicze i mroźne wbudowane w ściany. To po rozebraniu może iść na złom – dodaje inna handlarka, Anita Dębińska.

Przez pandemię odwołali wyjazd do Grecji. 41 osób nie odzyskało zaliczek

- Od dawna było wiadomo, że coś takiego będzie robione. To chodzi tylko o podniesienie standardów, żeby to targowisko jakoś wyglądało, jak wyglądają inne targowiska – tłumaczy Piotr Iwicki, sekretarz urzędu miasta w Milanówku.

- To miejsce nie spełnia żadnych standardów. Dziwię się, że póki co nie doszło do jakiejś tragedii zawiązanej ze sprzedażą produktów spożywczych. To nie jest wina urzędu miasta Milanówka, że te osoby zainwestowały. Jest mi bardzo przykro, że zainwestowały, ale cześć tych rzeczy można odzyskać i przenieść do nowych pawilonów – dodaje Piotr Remiszewski, burmistrz Milanówka.

- Panie Remiszewski, pan wiedział od półtora roku. Pan dawał tym ludziom zezwolenia na pawilony po 100 tysięcy złotych. To jest dorobek całego życia. I teraz chce się pan pozbyć tych ludzi – twierdzi Waldemar Parol, radny miasta Milanówek.

Urzędnicy twierdzą, że wielokrotnie proponowali handlującym ugody i gwarantowali powrót na zmodernizowany bazar. Burmistrz zapewnia, że na czas remontu kupcom zostanie wskazane inne miejsce do handlu. Niestety w zapewnienia włodarza Milanówka dzierżawcy nie wierzą.   

- Wielokrotnie podawałem rękę kupcom. Natomiast kupcy absolutnie każde spotkanie z burmistrzem traktowali jako arenę hejtu. Nigdy nie było to spotkanie, które miałoby charakter merytoryczny – uważa burmistrz Remiszewski i dodaje: - Nikt nikomu nie zagwarantował, że do końca życia będzie na tym targowisku. My wyszliśmy z propozycją nie do odrzucenia, żeby z kupcami podpisać porozumienia. Porozumienia, które będą dla nich promesą, że mogą wrócić do zrewitalizowanego miejsca w przyszłości, nie ze swoimi pawilonami.

W Milanówku nie ma zgody. Kupcy pod swoim protestem zebrali już ponad dwa tysiące podpisów. Nadal liczą, że uda im się porozumieć z urzędnikami. Opuszczać placu targowego nie zamierzają. 

- Chciałabym przypomnieć ludziom wybranym w demokratycznych wyborach, że nie są żadną władzą. Tylko są zwyczajnie urzędnikami, którzy są wynagradzani za pensje, na które składają się nasze podatki – podsumowuje Anna Klimowicz, mieszkanka Milanówka.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX