Zdobywa zaufanie i pożycza pieniądze. Tropem Iwony G.
Komornik żąda od pani Danuty z Budzynia spłaty 10 tys. złotych kredytu, jaki zaciągnęła dla koleżanki na rzekomą operację córki. Iwona G. poręczyła na piśmie, że będzie spłacać raty, ale tego nie robi. Jak się okazuje, pani Danuta nie jest pierwszą osobą, od której pożyczyła pieniądze.
68-letnia pani Danuta jest malarką, mieszka w Budzyniu w województwie wielkopolskim. Przeprowadziła się tam dwadzieścia lat temu, siedem lat później zmarł jej mąż. Gdy kobieta próbowała ułożyć sobie życie na nowo, dzieci zerwały z nią kontakt. Lekiem na samotność okazała się dawna znajoma – Iwona G.
- Iwona zawsze przyjechała na grilla, na kiełbaski. Kiedyś powiedziała, że jej syn Michał miał wypadek samochodowy, roztrzaskał samochód i musi dać poszkodowanemu facetowi cztery tysiące. Pożyczyłam jej, a ona te cztery tysiące oddała – opowiada Danuta Gościńska.
Wychowali jak własne dziecko, teraz powinni oddać Karolinę
Iwona G. sześć lat temu poprosiła panią Danutę o pożyczkę – 10 tysięcy złotych. Tym razem pieniądze miały pójść na leczenie jej córki. Emerytka nie miała takich pieniędzy w domu, więc kobiety udały się razem do banku. Tam pani Danuta wzięła kredyt, który Iwona G. zobowiązała się spłacać.
- Kredyt był wzięty na 10 250 zł plus odsetki. Czyli jest na 22 tysiące zł. Dałam jej umowę, pieniądze i całą drogę mówiłam, że chcę mieć jakieś zabezpieczenie. Tym zabezpieczeniem był jej samochód – wspomina pani Danuta.
Niestety Iwona G. nie spłaciła całego kredytu. Pani Danuta poprosiła o rozmowę dzieci swojej przyjaciółki. Wtedy okazało się, że osób poszkodowanych jest więcej. Podczas rozmowy telefonicznej wywiązała się bowiem kłótnia między Iwoną G. a jej dziećmi:
- Kradniesz. Czy do ciebie to dociera? Mamo, to ty to zrobiłaś. My kogoś okradliśmy i oszukaliśmy czy ty? My komuś dowody z portfela … i braliśmy jakieś kredyty czy ty? Kto jest tu winny do cholery jasnej? - mówiły dzieci.
- Ona przyjeżdżała do nas jak do rodziny, no i nazbierało się 10 tysięcy. W końcu po jakimś czasie miała oddać, nie oddała. Ale wymusiłem na niej, że podpisze dokument, ile wzięła – opowiada Grzegorz Simiński, który pożyczał pieniądze Iwonie G.
10-latek śmiertelnie pobity przez sąsiada
- Chciałam złożyć pozew zbiorowy, ale wszystkie chętne osoby wycofały się, dlatego że Iwona oskarżała je zaraz do sądu o pomówienia – twierdzi Danuta Gościńska.
Próbowaliśmy skontaktować się z Iwoną G., niestety namiary, które otrzymaliśmy od pani Danuty były nieaktualne. Podobnie było z adresem e-mail i numerem telefonu byłej przyjaciółki malarki. Udaliśmy się pod adres wskazany na poręczeniu spłaty pożyczki. Drzwi otworzyli nam tylko sąsiedzi Iwony G., twierdząc, że od dawna jej nie widzieli.
Danuta Gościńska przez pewien czas nie wiedziała, że jej kredyt nie jest spłacany. Iwona G. podrobiła w banku jej podpisy i zmieniła dane do korespondencji. Została za to skazana.
- Komornik może mi zabrać 25 procent z mojej emerytury, której mam 1320 złotych. Zaraz będą podwyżki, nie wiem, czy tę trzynastkę mi też zabiorą, czy nie zabiorą... – opowiada pani Danuta.
Nie mają chodników. Muszą uciekać przed tirami
Komornik żąda od pani Danuty około 10 tys. złotych. Kobieta utrzymuje się ze skromnej emerytury, która ledwo wystarcza jej na opłatę rachunków i utrzymanie domu.
- Koleżanki mi pomagają, sąsiad, szkoda w ogóle słów. W lodówce jeszcze trochę mam do jedzenia. Mogłabym sobie spokojnie żyć bez problemów, ale… sama sobie zrobiłam problem, bo zawierzyłam, pomogłam i zostałam za to ukarana – podsumowuje pani Danuta.