Wycięto las na ich działce. Nikt nie pytał o zgodę

Pani Małgorzata Sala mieszka z mężem w niewielkiej wsi w województwie podkarpackim. Pan Marian jest ślusarzem, jego żona nie pracuje. Pani Małgorzata po rodzicach odziedziczyła ziemię. W lutym rodzina odkryła, że ich las wycięto, a drzewa zniknęły. Nikt państwa Salów o wycince nie powiadomił. Okazało się, że las wycięła prywatna firma wynajęta przez firmę energetyczną PGE Dystrybucja. Przez ziemię Salów przechodzi bowiem linia energetyczna.

- Był kawał lasu, została ruina. Zbombardowane jak po wojnie - mówi kobieta.

43-letnia pani Małgorzata Sala mieszka z mężem w niewielkiej wsi w województwie podkarpackim. Pan Marian jest ślusarzem. Jego żona nie pracuje, zajmuje się domem i dziećmi. Pani Małgorzata po rodzicach odziedziczyła ziemię, na której rósł las.

- Jak zobaczyłam to wszystko, byłam w szoku, totalnym szoku, nie wyobrażam sobie pójść do kogoś i takie szkody narobić - mówi pani Małgorzata.

- Drzewa miały w granicach 20 lat, może 18, bo były sadzone stopniowo. Ale w obrębie dwóch lat. Przypuszczam, że około 150 drzew było - mówi z kolei pan Marian.

W lutym tego roku rodzina odkryła, że las wycięto, a drzewa zniknęły. Nikt Salów o wycince nie powiadomił. Okazało się, że las wycięła prywatna firma wynajęta przez firmę energetyczną PGE Dystrybucja. Nad ziemią Salów przechodzi linia energetyczna.

- Po prostu przyjechali na działkę jacyś intruzi, wycięli na mojej działce prawie doszczętnie las, bo linia energetyczna przebiega przez środek działki - mówi pani Małgorzata.

Dom grozy w Tarczynie. Szubienice, ściany we krwi i martwe psy

Rozmowa telefoniczna pani Małgorzaty z pracownikiem firmy, która przeprowadziła wycinkę:

- Mamy biegłego sądowego, więc czekamy tylko na termin najbliższy, żeby przyjechać i tam pani to wycenić.

- Państwo się przyznajecie, że to jest z waszej winy? Moje straty i wszystkie kłopoty…

- Ja tutaj nie mogę niczego takiego powiedzieć, to nie jest moja firma i ja nie będę się do niczego przyznawał.

- Ale pan jest kierownikiem prac leśnych, pan podjął decyzję i pan tym kierował.

- Zgadza się, jestem, ale nie mogę w tej sprawie zabrać głosu.

- Nie jestem w stanie wycenić: była brzoza, była olcha, była sosna, nie ma nic. Na pewno będzie ciężko, bo to są jednak duże firmy, które mają swoich prawników i olewają drobnych działkowiczów - twierdzi pan Marian.

- Polska niby jest katolicka, więc katolicy się tak nie zachowują, nie przyjeżdżają w biały dzień i nie okradają współbraci - podkreśla z kolei pani Małgorzata.

Firma Energetyczna twierdzi, że odpowiedzialność za wycinkę ponosi prywatny podwykonawca. I to on powinien wziąć na siebie ewentualne roszczenia. Komentarz podwykonawcy otrzymaliśmy przez email. To jego fragment:

„Wynikła pilna potrzeba usunięcia zagrożenia. Okazało się, że ten stan istniał na nieruchomości od dłuższego czasu, czego z pewnością jej właściciel musiał być świadomy. W celu oszacowania ewentualnych szkód planujemy dokonanie w przyszłym tygodniu oględzin  miejsca prac z udziałem biegłego”.

- Zanim wjechali na moją działkę, to by przyjechali czy zadzwonili, nie jest trudno nawet z urzędu gminy zdobyć mój numer telefonu i by uzgodnili na jakich warunkach, na jakiej zasadzie mają to wyciąć - mówi pani Małgorzata.

Rodzina Salów sprawę wycinki zgłosiła policji. Chce odszkodowania za wycięty las i zniszczony teren.

- Ja w tej chwili zostałam okradziona w biały dzień. Ja się bardzo napracowałam tam, podatki płacę, musze jakąś korzyść z tej działki mieć. Nie mogę mieć samych strat. Ja po to sadziłam, że jak ja nie doczekam, to rozpiszę to na troje dzieci - mówi pani Małgorzata.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX