Jeden szpital odesłał do domu. W drugim – operacja

Joanna i Łukasz Maćkowiakowie z Leszna wychowują niepełnosprawną, 6-letnią Nelę. We wrześniu ubiegłego roku dziewczynka trafiła do szpitala w Gostyniu. Ojciec dziecka twierdzi, że lekarka, która tej nocy pełniła dyżur, zbagatelizowała stan 6-latki. Nie udzieliła jej pomocy i nie postawiła diagnozy. Po wizycie w innym szpitalu konieczna okazała się operacja i założenie gipsu na kilka tygodni. Lekarka, która wypisała dziewczynkę do domu, nie ma sobie nic do zarzucenia.

25-letnia Joanna i 35-letni Łukasz Maćkowiakowie mieszkają w Lesznie w województwie wielkopolskim. Małżeństwo wychowuje dwoje dzieci: niepełnosprawną 6-letnią Nelę i kilkumiesięcznego Wiktora. We wrześniu ubiegłego roku dziewczynka trafiła do szpitala w Gostyniu. Rodzice podejrzewali złamanie nogi.

- Nela urodziła się zdrowa. Gdy miała pięć tygodni, zachorowała na zapalenie opon mózgowych i mózgu. Od tego czasu Nela jest niepełnosprawna. Raz jest lepiej, raz jest gorzej. Nela jest rehabilitowana od samego początku - mówi pani Joanna, mama Neli.

- Obudziła się z ogromnym płaczem. Nela jest takim dzieckiem, że rzadko płacze. A kiedy płacze i nie dajemy sobie rady, to wiemy, że coś się dzieje. Nogą nie ruszała, była spuchnięta. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje - mówi Łukasz Maćkowiak.

Szpital nie chce operować, bo pacjentka jest niepełnosprawna

Pan Łukasz twierdzi, że lekarka, która tej nocy pełniła dyżur, zbagatelizowała stan dziewczynki. Nie udzieliła jej pomocy i nie postawiła diagnozy. Według dokumentacji medycznej między zleconym badaniem rtg a wypisem dziecka ze szpitala minęło dokładnie 68 sekund.

- Praktycznie spojrzała tylko na Nelę. Nawet jej nie dotknęła - twierdzi pan Łukasz.

- Ja jestem osobą, która pracuje z niepełnosprawnymi od lat. W trzech miejscach orzekam o niepełnosprawności. Podczas tej wizyty widziałam, że noga jest lekko obrzęknięta. Celowo jej nie dotykałam. Jeżeli ruch z nocy wywołał ból, to moja ingerencja palcami też wywoła ból - mówi pediatra, która przyjmowała Nelę.

- To, co mnie zszokowało, to zapisanie 6-letniemu dziecku leku ketonal dwa razy dziennie w kapsułkach. Kazała smarować tę nogę maścią - mówi pan Łukasz, który zarzuca lekarce zaniedbanie.

Odprawieni z kwitkiem zszokowany ojciec i cierpiąca niepełnosprawna dziewczynka zaczęli szukać pomocy gdzie indziej. Nela trafiła do szpitala w Poznaniu. Tu zrobiono jej komplet badań i postawiono diagnozę. Konieczna była też skomplikowana operacja chorego kolana.

- Okazało się, że w obu kolanach ma guzy kostne, które urosły. I niestety ten ból był związany z tym, że te guzy popękały. Było to widoczne na zdjęciach rentgenowskich. Profesor, który przyjmował nas w Poznaniu, pierwsze co zrobił, to założył gips na nogę. Następnie przygotowywali nas do operacji - mówi pan Łukasz.

- W toku postępowania lekarz przyznał, że nierozważnie postąpił podczas udzielania świadczeń zdrowotnych pacjentce. Natomiast po stwierdzeniu naruszenia prawa pacjentki lekarz wycofał się z tego stanowiska, twierdząc, że nie ma sobie nic do zarzucenia - mówi Alicja Maliszewska z biura Rzecznika Praw Pacjenta.

Lekarz skrzywdził 14-latkę. Kary nie odsiaduje

Lekarka, która w Gostyniu przyjmowała Nelę, kilka tygodniu po zdarzeniu na portalu społecznościowym umieściła swoje oświadczenie:

„Mam na sumieniu też niepełną moją poradę lekarską na dyżurze o 1.00 w nocy. Bardzo zmęczona. Wybudzona po całym dniu pracy i przed całym dniem pracy. Brakowało z mej strony starannego omówienia stanu dziecka niepełnosprawnego” - brzmiał fragment wpisu na facebookowym profilu.

Dziś nie ma sobie nic do zarzucenia. Podobnie jak gostyński szpital, który odmówił nam komentarza. Maćkowiakowie skierowali skargę do rzecznika praw pacjenta i izby lekarskiej - postępowanie trwa.

„Szpital czeka na opinie i stanowiska od instytucji publicznych, do których zwróciła się rodzina Państwa Maćkowiak” - przekazała w oświadczeniu mgr Justyna Jaskulska, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Gostyniu.

- W wyjaśnieniach lekarz mylił stawy kolanowe pacjentki. Twierdził, że było to dziecko specjalnej troski i nie chciał dotykać. Rzecznik stwierdził, że jednak pacjentka nie została zbadana. Lekarz nie dołożył należytej staranności - twierdzi Alicja Maliszewska z biura Rzecznika Praw Pacjenta.

Nelę w czerwcu czeka kolejna operacja kolana. A państwo Maćkowiakowie zamierzają skierować sprawę do prokuratury. Liczą, że tej uda się wyjaśnić wszystkie okoliczności sprawy.

- Pierwszy raz poczuliśmy tak naprawdę, że nasza córka jest gorsza. To jest przykre, bo od sześciu lat o nią walczymy - dodaje pan Łukasz.*

*skrót materiału

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX