Ściany pękają, sufit osiada. Strach mieszkać

Mieszkanie Barbary Marciniak i jej 8-letniej córki grozi zawaleniem. Sąsiad tak zaniedbał swój lokal, że pęka ściana dzieląca oba pomieszczenia. Do tego wali się część dachu. – Boję się, że to się zawali, że nas przyciśnie, zabije mi dziecko – mówi kobieta. Urzędnicy zdecydowali o remoncie, ale jedynie mieszkania sąsiada. U pani Barbary nawet nie byli.

48-letnia Barbara Marciniak mieszka w Mażanach w województwie warmińsko-mazurskim. Samotnie wychowuje chorą córkę. Nie miała łatwego życia. Jest ofiarą przemocy domowej. Przez lata walczyła także o wzrok syna, który uległ wypadkowi. Popadła w długi przez które wraz z dziećmi wylądowała w lokalu po dawnym PGR-ze.

Jeden szpital odesłał do domu. W drugim – operacja

- Leczenie było bardzo kosztowne. Pomagał nam zakład pracy, który był w Mazanach. To było wysypisko śmieci. Miałam bardzo dużą pomoc. Objechałam całą Polskę z tym państwem, żeby usłyszeć, że nie ma ratunku. Potem robiliśmy epiprotezę, bardzo duży koszt. Córkę mam chorą, ma astmę oskrzelową, refluks, alergię. Ciśniemy się w jednym pokoju, bo w drugim pokoju popękana jest ściana – opowiada Barbara Marciniak.

Dzięki wytrwałości i ciężkiej pracy pani Barbarze udało się stanąć na nogi. Wykupiła na własność lokal, w którym mieszka do dziś. Oszczędności życia wydała na gruntowny remont. Dwa lata temu kobieta zauważyła, że ściany jej mieszkania pękają, a sufit osiada. Okazało się, że winny temu jest jej sąsiad.

- Jestem tu przez wypadek syna. Kiedy już syn wyszedł z domu, bo był dorosły, to zaczęłam remontować. Wszystko mam wyremontowane, poza jednym z pomieszczeń. Tam nierobione jest nic, bo jest ta ściana od strony sąsiada. Pęknięcia idą coraz bardziej, są szerokie. Ja tu się boję mieszkać. Siada dach, z każdej strony jak widać. Główna belka też poszła – tłumaczy pani Barbara.

Bój o mieszkanie. Po ponad 30 latach musieli się wyprowadzać

- Jeden lokal mieszkalny jest w złym stanie technicznym i wymaga pilnego remontu, bo  może się zawalić. Jest uszkodzona konstrukcja dachu, podłogi są też do wymiany - informuje Małgorzata Powroźnik, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Kętrzynie.

Sąsiad pani Barbary, Zbigniew Stokowski mówi, że nie boi się przebywać w swoim mieszkaniu.   - Człowiek jest już przyzwyczajony. Ta strona jest jeszcze jako taka, nie zawali się. Ta druga strona najgorsza – opowiada.

- Remont nie ma sensu najmniejszego. Nie jestem inspektorem budowlanym, ale po obejrzeniu tego - popękany dach, popękane ściany - to tylko zepchnąć i postawić nowe - ocenia Roman Fotek, który stara się pomóc panu Zbigniewowi.

Kobieta twierdzi, że wielokrotnie informowała urzędników o problemie. Ci mieli stwierdzić, że pani Barbara nie ma powodów do obaw. Dlatego postanowili za pieniądze gminy wyremontować mieszkanie sąsiada. Dopiero w rozmowie z nami urzędnicy przyznali, że nie wiedzą, w jakim stanie jest lokal kobiety. 

Od 20 lat walczy o zaprzeczenie ojcostwa

To fragment rozmowy z Małgorzatą Powroźnik, powiatową inspektor nadzoru budowlanego w Kętrzynie:

Reporter: Jeżeli ściana jest popękana, może być zagrożeniem dla obu stron?

- Nie wiem, jaka to jest ściana, czy to jest ściana konstrukcyjna, czy działowa.

- To nie było stwierdzone?

- Nie, ponieważ nie byliśmy w lokalu pani Barbary.

- Dla mnie to jest idiotyzm robić dach, gdzie padają ściany. To tak jakbym położyła kartę na domek z kart źle ustawiony – komentuje pani Barbara.

- Pan Zbyszek nie nadaje się do samodzielnego funkcjonowania. Ten człowiek powinien trafić na jakiś oddział odwykowy, a później renta socjalna i do DPS-u, bo sam sobie nie poradzi. Mimo że dostanie przykładowo rentę socjalną, to on nie będzie w stanie sam funkcjonować – mówi Roman Fotek, który stara się pomóc sąsiadowi pani Barbary.

Rachunek na 17 tys. zł za prąd na… działce letniskowej

Pani Barbara obawia się o bezpieczeństwo swoje i córki. Kobiety, która na miesięczne utrzymanie ma niespełna 900 złotych, nie stać na kolejny remont mieszkania. Dlatego nadal zamierza prosić urzędników o pomoc. Ci deklarują, że ponownie przyjrzą się sprawie.

- Ja nie mam mieszkania, ja mam namiot. Nie wiem, kiedy przyjdzie wiatr i go porwie – podsumowuje pani Barbara.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX