Zabrano jej dziewięcioro dzieci. Decyzji nie rozumieją nawet urzędnicy

Niewyobrażalna rozpacz matki. Sąd w Głogowie odebrał pani Ewie z Dalkowa na Dolnym Śląsku wszystkich dziewięcioro dzieci w wieku od roku do 17 lat. Pani Ewa robiła, co mogła by zapewnić im odpowiednią opiekę. Wychowywała je samotnie. Decyzji sądu nie rozumieją zarówno urzędnicy pomocy społecznej, jaki i sąsiedzi.

Pani Ewa ma 37 lat i samotnie wychowuje dziewięcioro dzieci w poszkolnym budynku w Dalkowie w województwie dolnośląskim. Na początku maja tego roku decyzją Sądu Rejonowego w Głogowie wszystkie dzieci zostały odebrane kobiecie, która od tamtej pory walczy o ich powrót do domu.

- Z domu wychodząc płakały. Zresztą wszyscy płakali, nawet te panie, co po nie przyjechały też strasznie płakały. Wcześniej starszym tylko powiedziałam jaka jest sytuacja, młodsze wiedziały, że jadą na wycieczkę. Na wakacje. Jest ciężko, ale wierzą, że wszystko będzie jakoś dobrze – opowiada Ewa Bryła.

Najstarsze dziecko pani Ewy ma 17 lat, najmłodsze nieco ponad rok. Wszystkie umieszczono w ośrodku wychowawczym 30 kilometrów od ich rodzinnego domu. Kobieta może odwiedzać je codziennie w określonych godzinach, ale to problematyczne, bo nie ma prawa jazdy ani auta. Razem z nią jedziemy na spotkanie z dziećmi.

Kurz, hałas i ciężarówki. Uciążliwe sąsiedztwo

- Nie informują nas, kiedy wrócimy do domu, na jakim to jest etapie. Tylko to, że możemy codziennie na dwie godziny wychodzić na dwór. Ale to po lekcjach i po obiedzie – mówi Szymon, 17-letni syn pani Ewy.

- Sędzia referent podjął taką decyzję na podstawie wniosku kuratora, a z wniosku tego wynika, że matka dalej sobie nie radzi ze sprawowaniem opieki nad najmłodszymi dziećmi oraz nie interesuje się w należyty sposób edukacją starszych dzieci – informuje Andrzej Molisak, prezes Sądu Rejonowego w Głogowie.

Z wyrokiem sądu nie zgadzają się gminni urzędnicy oraz sąsiedzi kobiety, którzy pomagają przeprowadzić jej remont mieszkania.

- Jakby ktoś nas zapytał w ogóle o opinię, jako ośrodka, czy dzieci powinny być zabezpieczone, to odpowiedź byłaby jednoznaczna: nie. Jesteśmy za tym, żeby pracować z rodziną, aby robić wszystko, aby dzieci nie trafiły do domu dziecka, co naraża ich na rozerwanie więzi emocjonalnych – mówi Anna Socha z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gaworzycach.

Polacy na Zanzibarze. Wakacje marzeń zamieniły się w koszmar

- Pomagamy dla dzieciaczków, żeby miały jak najlepiej, żeby wróciły do nas. Będziemy się starać, żeby mieszkanie wyglądało jak najlepiej. Pani Ewa sama nie mogła go wyremontować, wstrzymywała się z tym, decyzja o wykupie mieszkania była w marcu – dodaje sąsiad pani Ewy Marcin Malinowski.

- Jest już wielu wolontariuszy, którzy chcą pomóc w edukacji tych dzieci, rodzina jest dziewięcioosobowa, pani Ewa jest jedna – dodaje Jacek Marek Szwagrzyk, wójt gminy Gaworzyce

Zdaniem pani Ewy na decyzję kuratorki mogła wpłynąć jej ostatnia wizyta w domu.

Ojciec podzielił majątek. W rodzinie rozpętała się wojna

- Przyjechała to akurat była sobota, a dzieci, jak to sobota, sprzątały swoje pokoje, każdy. W sobotę przeważnie sprzątają tak do porządku pokoje. Jej się nie spodobało, bo był worek ze śmieciami na środku, gdzie dziecko wrzucało śmieci niepotrzebne. Zaczęła się drzeć. Krzyczeć po prostu, że to tak nie może być – wspomina Ewa Bryła.

Kobieta samotnie wychowuje dzieci.

- Mają różne charaktery, ale każdy jeden stoi za sobą. Tam na przykład w tej placówce panie mówią, że są bardzo zżyci, bardzo sobie pomagają nawzajem, że są zadowolone, że one nie wiedziały, że one są ze sobą tak po prostu, że jeden drugiemu pomaga. Były w szoku bo myślały, że to nie wiadomo jakie to są dzieci. Jestem z nich dumna, tego uczyłam ich od małego – mówi.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX