Słona dopłata po sprzedaniu mieszkania
Sprzedali mieszkania przekonani, że korzystają z tzw. ulgi meldunkowej, ale urzędy skarbowe upominały się o podatek i odsetki, ponieważ podatnicy mieli nie donieść oświadczenia o zameldowaniu w lokalu przez co najmniej 12 miesięcy. Ponad 20 tysięcy osób z całej Polski czuje się pokrzywdzonych przepisami. Nawet członkowie jednej rodziny znajdowali się w zgoła innej sytuacji.
Pan Andrzej i pan Ryszard z Warszawy w 2010 roku sprzedali mieszkanie należące do ich zmarłych rodziców. Od początku chcieli skorzystać z ulgi przysługującej osobom, które były zameldowane w sprzedawanym lokalu przez co najmniej 12 miesięcy.
- Notariusz nam powiedziała, że nic nie musimy robić, ponieważ przysługuje nam ulga meldunkowa – mówi pan Andrzej.
Tuż przed upływem pięciu lat od sprzedaży bracia dowiedzieli się, że muszą skorygować zeznanie podatkowe za 2010 rok i zapłacić po ponad 35 tys. zł zaległego podatku oraz ponad 15 tys. zł odsetek.
- Powiem szczerze, że się wystraszyłem tego wszystkiego, spotkałem się z naczelnikiem i wystąpiłem z takim pismem, czy mógłbym to spłacać w ratach – wspomina pan Andrzej.
Komornik zajął konto za obcy dług
- Prowadziłem działalność gospodarczą, bałem się, że zablokują mi konto i stracę płynność finansową. Dopiero później, jak wpłaciłem te pieniądze, dostałem informację, że po prostu taki bałagan jest w papierach i wcześniej się nie zorientowali, po roku, po dwóch, a dopiero po pięciu – mówi pan Ryszard.
- Wszystko było błędne. Sam przepis był błędny, błędna była antyobywatelska interpretacja – zaznacza Marek Isański z Fundacji Praw Podatnika.
Dziś zmieniło się orzecznictwo sądów zajmujących się ulgą mieszkaniową i sytuacja obu braci jest zupełnie inna. Pan Andrzej, który spłacał należność w ratach, odzyskał prawie cały wpłacony podatek. Jego brat, który zapłacił od razu, do tej pory nie uzyskał żadnej rekompensaty.
- 31.01.2020 roku dostałem przelew z urzędu skarbowego w kwocie 44 500 zł, czyli te moje raty jeszcze w tym momencie nie były oddane, ale pan Marek Isański dalej interweniował i oddano mi w następnym roku – mówi pan Andrzej.
Porwał i zabił 11-latka. Wcześniej skrzywdził inne dziecko
- Ich sytuacja prawna powinna być taka sama, a okazuje się, że jednemu nie jesteśmy w stanie pomóc. Ciężko pracujemy, przegraliśmy sprawę w sądzie pierwszej instancji. Decyzję podjęto trochę na zasadzie: jak zapłacił, to już zapłacił – uważa Marek Isański z Fundacji Praw Podatnika.
- Generalnie różnica pomiędzy podatnikami, którzy złożyli zeznanie i zapłacili podatek od razu, a podatnikami, którzy złożyli to zeznanie, ale zobowiązanie zostało rozłożone na raty, dotyczy terminu przedawnienia, a w konsekwencji terminu na złożenie wniosku o stwierdzenie nadpłaty i wniosku o zwrot tej nadpłaty – tłumaczy Iwona Prószyńska, rzecznik Ministerstwa Finansów.
Pan Ryszard czuje się poszkodowany. Zapłacił urzędowi skarbowemu pieniądze, które miał przeznaczone na rozwój firmy.
- To praktycznie podcięło mi nogi kompletnie, co przez kolejne dwa lata doprowadziło do tego, że musiałem firmę zamknąć. Mój stan zdrowia za bardzo nie pozwala mi się angażować. Jestem chory na serce. Mam wszczepiony kardiowerter defibrylator i każde emocje wpływają na mnie bardzo negatywnie – opowiada.
Zapłacili za kursy, nie mogą przystąpić do egzaminu państwowego
Inna ofiara ulgi mieszkaniowej - pan Bogusław - był przekonany, że spełnił warunki, by z niej skorzystać. Dlatego nigdy nie zgodził się z decyzją urzędników skarbowych. Po sześciu latach walki jego zobowiązanie zostało umorzone.
- Uważam, że jeżeli teraz sądy podchodzą do tego praktycznie, podchodzą z sercem, to te osoby powinny mieć te pieniądze nie tylko zwrócone, ale jeszcze z jakąś nadwyżką, która rekompensowałaby im przeżycia – mówi.