Nowa umowa. Rachunki za gaz wzrosły zamiast zmaleć

84-letnia Zdzisława Piwowar z Sosnowca  twierdzi, że w lutym tego roku została wprowadzona w błąd przez przedstawiciela firmy dystrybuującej gaz. Kobieta była zapewniana, że jej rachunki zmniejszą się, a od kwietnia płaci dwukrotnie więcej. Niekorzystnej umowy nie można zerwać bez poważnych konsekwencji. Osób, które czują się poszkodowane jest więcej.

 - Facet zapukał do mnie do drzwi. Nie przedstawił się, zażądał rachunków na gaz. Zaczął rozkładać swoje papiery i powiedział, że już nie z Warszawy będą przychodzić rachunki tylko z Katowic. A to jest wszystko to samo. Teraz mam co miesiąc prawie 28 zł do zapłacenia, a w PGNIG taka kwotę, nawet niższą, co dwa miesiące – opowiada Zdzisława Piwowar.

Seniorka twierdzi, że przed podpisaniem umowy, nie czytała jej. - Jakiś strach we mnie wszedł. Zalękłam się sama w sobie i podpisywałam co chciał – wyjaśnia.

- Ci konsultanci z tej firmy chodzą głównie do ludzi starszych. Mówią, że „będzie pani mniej płaciła, niech się pani nie martwi. My za panią wszystko załatwimy, tylko niech pani podpisze nową umowę, będzie pani zadowolona”. A teraz, chcąc rozwiązać z nimi umowę. niestety trzeba zapłacić karę umowną. Wynosi 1800 zł – mówi Andrzej Piwowar, który w imieniu mamy walczy z firmą sprzedającą gaz.

Ciężko chorzy pacjenci bez opieki? Mocne oskarżenia

Pani Kazimiera żyje skromnie. Z niewielkiej emerytury 81-letniej katowiczance ledwo co wystarcza na wykupienie niezbędnych leków. Niestety seniorka, podobnie jak pani Zdzisława, zaufała sprzedawcy gazu, który odwiedził ją w styczniu tego roku. Z tym samym kłopotem boryka się też 32-letnia pani Natalia. Kobiety czują się oszukane.

- Zapytałam kto i usłyszałam, że przedstawiciel Tauronu przyszedł przedłużyć umowę. To już tyle lat i nigdy nie przedłużałam, ale stwierdził że przepisy zmieniają, umowę trzeba przedłużyć. To co zapłaciłam za dwa miesiące, to w poprzedniej firmie miałabym na pół roku – opowiada Kazimiera Grądek.

- Powiedział, że muszę z nimi podpisać umowę, bo się zmienia dystrybutor, ale wszystko zostaje tak samo, tylko trzeba nową umowę spisać. We wszystkim zorientowałam się dopiero jak rachunki przyszły. Byłam bardzo zdziwiona, bo nigdy takich wysokich nie miałam – mówi  Natalia Wątor.

- Nie interesują ich przyłącza gazowe, nie interesuje ich licznik, nawet nie wiem na jakiej podstawie są zbierane dane, ile kto zużył gazu. Moim zdaniem wartości zużycia tego gazu nie są adekwatne do tego, ile się zużywa – uważa Andrzej Piwowar.

Słona dopłata po sprzedaniu mieszkania

Udaliśmy się do katowickiej firmy dystrybuującej gaz. W siedzibie nie spotkaliśmy jej przedstawicieli. Otrzymaliśmy jedynie oświadczenie spółki.

„Z reguły obiekcje Klienta okazują się nieuzasadnione, nie mniej każdy przypadek wymaga indywidualnego podejścia, ponieważ Klienci mogą być w różnej sytuacji życiowej. To jest inwestowanie w satysfakcję Klientów” - przekazał Marek Kiełbasa, prezes zarządu PGG.

Dotarliśmy też do pracowników firmy, którzy twierdzą, że każda umowa jest potwierdzana telefonicznie. Temu zaprzeczają nasi bohaterowie.

Pracownik spółki: Tutaj stricte pod kątem prawnym jest wszystko prawidłowo.

Reporter: To dlaczego ludzie mają pretensje?

Pracownik spółki: To jest odsetek ludzi. To nie jest tak, że sto procent czy 50 procent ludzi jest niezadowolonych. Ciężko jest też każdego zadowolić, bo każdy ma swoje przyzwyczajenia też. Jeżeli klient nie ma autoryzacji pozytywnej, nie potwierdził warunków umowy, nie potwierdził tego, że ma świadomość odstąpienia, to wtedy umowa nie jest skutecznie zawarta.

Komornik zajął konto za obcy dług

- Po jakimś czasie zadzwonił pan i powiedział, by podać PESEL. To mu powiedziałam, że chyba żartuje. Absolutnie. Powiedział, że później się odezwie i już tego nie zrobił – mówi Kazimiera Grądek, która czuje się oszukana przez sprzedawcę gazu.

- Od każdej umowy zawartej poza lokalem możemy odstąpić w ciągu 14 dni. Jednak tu nie było takiej możliwości, bo umowa była dużo wcześniej podpisywana zanim była świadczona, więc ten termin minął – zwraca uwagę Iwona Zapart, prezes Federacji Konsumentów w Katowicach.

Nasi bohaterowie czują się poszkodowani przez katowicką spółkę. Niestety ich sytuacja jest patowa. Zawartej umowy nie można zerwać nie płacąc blisko dwóch tysięcy kary. O praktykach firmy zamierzają powiadomić organy ścigania.  

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX