Mają się wyprowadzić, ale dokąd?
Dla pani Barbary i jej syna dom we wsi koło Przasnysza na Mazowszu jest wszystkim. Kobieta wprowadziła się do niego 25 lat temu. Wtedy był to pustostan, który nakładem ogromnej pracy udało się go wyremontować. Teraz okazuje się, że rodzina będzie musiała się wyprowadzić, bo pojawili się spadkobiercy prawowitych właścicieli. Gmina nie ma wolnych mieszkań.
- To była ruina, tynków nie było, wszystko trzeba było robić: podłogi, okna – wspomina Barbara Pszczółkowska.
- Instalacja, kanalizacja, centralne ogrzewanie. Poprawiany dach, drzwi podłoga – dodaje syn Łukasz Pszczółkowski.
Mąż pani Barbary przez wiele lat pracował w pegieerze. Przez lata budynek stał właśnie na jego terenie. W 1996 roku Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa wynajęła rodzinie zrujnowaną nieruchomość. Państwo Pszczółkowscy przez lata płacili czynsz i własnymi siłami wyremontowali budynek.
Wstawił do mechanika pięć aut. Żadnego nie odzyskał!
- To było pod warunkiem, że my to wyremontujemy sami i wykupimy. Mąż się zgodził i remontowaliśmy od 1996 roku. Później mąż zmarł – opowiada pani Barbara.
Dziś w domu mieszkają cztery osoby: pani Barbara, która po śmierci męża wyszła ponownie za mąż, jej syn i synowa. Rodzina już wkrótce musi się wyprowadzić, bo budynek odzyskali dawni właściciele.
- Była okazja to wykupić, Agencja miała nam to sprzedać, już wycena budynku była, ale później znalazł się właściciel i to wstrzymali – tłumaczy pani Barbara.
- Po wojnie rozparcelowano ten majątek z naruszeniem prawa, praktycznie właściciele zostali wyrzuceni. Mieszkali obok w małej chatce. Właściciel odzyskał ten majątek, czyli w jakiś sposób państwo polskie naprawiało krzywdy wyrządzone poprzednim właścicielom. Ale przy tej okazji skrzywdzono następną rodzinę. Gdyby nie ona, ten budynek do dziś już by nie istniał – mówi Tadeusz Bartołd, sołtys wsi Chrostowo Wielkie.
Czynsz dobija 70-latkę. Mieszka w piwnicy
Pan Krzysztof jest jednym ze spadkobierców dawnych właścicieli domu. Mężczyzna przez lata walczył o odzyskanie majątku, który bezprawnie zabrano jego rodzinie po wojnie. W odzyskanym po latach domu lokatorów nie chce.
- Rodzina zaczęła o to walczyć w 1991 roku, już były pisma wysyłane, to jeszcze mój brat z mamą się tym zajmowali. Agencją powinna ich od razu skierować do delegatury Urzędu Wojewódzkiego, ale oni nie cały czas coś kombinowali, że to wszystko zgodnie z prawem jest – mówi Krzysztof Dziliński, spadkobierca.
Rodzina Pszczółkowskich twierdzi, że nie ma się gdzie wyprowadzić. O komentarz poprosiliśmy Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, który wydzierżawiał dom. W odpowiedzi czytamy:
„Umowa najmu zostanie przekazana nowym właścicielom i najemca będzie zobowiązany dokonywać opłat na rzecz nowych właścicieli. (…) Umowa z najemcami była zawierana w dobrej wierze przez Agencję Nieruchomości Rolnych, która wykonywała prawo własności w imieniu Skarbu Państwa. Prawo własności w/w nieruchomości było uregulowane w księdze wieczystej.”
Kupili auta, ale nie mogą nimi jeździć. Przez obce długi
- Nikt nam nic nie zaproponował, gmina też nie ma mieszkań. Za rentę co mogę sobie kupić albo wynająć? Dostaję 1300 zł renty – mówi Barbara Pszczółkowska.
- Na zasiłku dla bezrobotnych teraz jestem. Dzwoniłem po firmach, to się każdy pytał, ile mam lat i już się nie odzywali – dodaje mąż pani Barbary.
Z kolei Łukasz Pszczółkowski zarabia najniższą krajową. Rodzina nie chce się wyprowadzić. Zapowiada walkę w sądzie o przyznanie jakiegoś lokalu.