Sąsiedzi stali się największymi wrogami. Urzędnicy bezradni
80-letni Stanisław Żołędź od 47 lat mieszka w Łopienniku Górnym na Lubelszczyźnie. Mężczyzna 31 lat temu wybudował dom, w którym wraz z rodziną mieszka do dziś. 14 lat temu sąsiadującą z jego posesją działkę kupił pan Tomasz. Sąsiedzi zaczęli wzajemnie uprzykrzać sobie życie. Pan Tomasz przesunął swoje ogrodzenie, odcinając sąsiada od drogi wyjazdowej na pole. Od tego czasu pan Stanisław ciągnikiem musi przejeżdżać przez swoją stodołę, a granica działek przebiega przez dom 80-latka.
80-letni Stanisław Żołędz mieszka w Łopienniku Górnym na Lubelszczyźnie. Mężczyzna 41 lat temu za zgodą ówczesnych urzędników wybudował dom, w którym wraz z rodziną mieszka do dziś. W 2007 roku sąsiadującą z Żołędziami działkę kupił Tomasz Smaga. Z biegiem lat najbliżsi sąsiedzi stali się największymi wrogami.
- Sąsiad był spoko na początku, przez jakieś pięć lat odkąd kupił. Później, jak zaczął rozbudowę domu, zaczęły się wszystkie ekscesy. Studnię zawalił w 2018 roku, bo szambo postawił niezgodnie z prawem, za blisko studni - mówi pani Halina, córka pana Stanisława.
- Ja się nie odzywam do niego, bo oskarża mnie o co tylko może. Teraz jest o zniesławienie, było o psa. Starał się oskarżać mnie w sądzie, że mu grożę. Dlatego się nie odzywam do niego, założyłem kamery, żeby wszystko było nagrywane - mówi pan Tomasz.
Sąsiedzki konflikt rozpoczął się cztery lata temu, gdy pan Tomasz zaczął rozbudowę swojego domu. W dobudowanej części miała zamieszkać jego córka z rodziną. Wtedy okazało się, że w rzeczywistości działka pana Tomasza jest większa, a jej granica przechodzi przez część domu pana Stanisława. Obie strony nawet nie myślały o porozumieniu, dlatego interweniować musieli urzędnicy.
- Nasz dom nie stoi na jego działce. On twierdzi, że stoi. A my twierdzimy, że nie stoi. Mamy na to dowody i plan na rozbudowę domu w osiemdziesiątym roku - mówi pani Halina.
Reporter: Jak długo wstrzymywał sąsiad panu budowę?
Pan Tomasz: No jakieś półtora roku.
Reporter: Jak wiele pan stracił pieniędzy na prostowaniu tej sytuacji?
Pan Tomasz: Bardzo dużo. Dzieci wzięły bardzo duży kredyt. Wszystkie pieniądze przez ten czas się rozeszły. Materiały budowlane zdrożały o 40-50 procent.
- Sytuacja jest bardzo napięta. Jako organ wykonawczy wójt przeprowadził postępowanie rozgraniczeniowe. To postępowanie w 2016 zostało wszczęte. Efektem tego postępowania była ugoda. Kolejny krok to było odwołanie się strony od tego postępowania, od tej ugody do SKO. SKO utrzymało w mocy to postępowanie. W sądzie ta sprawa już dłuższy czas się toczyła. I została ta ugoda uznana za nieważną - mówi Artur Sawa, wójt gminy Łopiennik Górny.
Podpisana ugoda przetrwała kilka dni. Dlatego granica działek nadal przebiega przez dom Żołędziów. Pan Tomasz dodatkowo zasypał studnię, z której korzystali sąsiedzi. Następnie ogrodził swoją działkę tak, że pozbawił pana Stanisława wyjazdu na pole. Od tego czasu zgody między sąsiadami nie ma.
- Niech odsunie płot, odbuduje studnię i zapłaci nam jeszcze za to, co wyrządził rodzicom. Bo ja ich wożę po lekarzach, mamie groziła amputacja nogi, ojciec ma cztery stenty w sercu wstawione - mówi pani Halina.
W sporze miedzy sąsiadami nawet urzędnicy rozkładają bezradnie ręce. Stąd Żołędziowie skierowali sprawę do sądu. Liczą, że ten przyzna im zasiedzenie ich działki w całości. W Łopienniku Górnym wrze. A żadna ze stron nie zamierza odpuścić.
- Nie chcę z nim dochodzić do porozumienia. Już porozumienie było - mówi pan Tomasz.