Wypadek w Stalowej Woli. Kim jest Grzegorz G.?

3 lipca nieopodal Stalowej Woli miał miejsce makabryczny wypadek. Młode małżeństwo padło ofiarą pijanego, drogowego zabójcy. W ich samochód z ogromną siłą uderzył mający za nic przepisy i zdrowy rozsądek Grzegorz G. Małżeństwo zginęło na miejscu, osierocając w sumie troje chłopców, którzy decyzją sądu trafili pod opiekę bliskiej rodziny. Grzegorzowi G. grozi do dwunastu lat więzienia. Śledczy rozważają zmianę kwalifikacji czynu na zabójstwo z zamiarem ewentualnym.

W sobotę 3 lipca, nieopodal Stalowej Woli, miał miejsce makabryczny wypadek. Młode małżeństwo – 39-letni Mariusz i 37-letnia Marzena padli ofiarą pijanego, drogowego zabójcy. W wyniku zderzenia zginęli na miejscu, osieracając trzech synów.

- Mimo podjętej reanimacji, życia 37-letniej kobiety i 39-letniego mężczyzny nie udało się uratować. Do szpitala trafił dwuipółletni chłopczyk. Przewieziony został także kierowca z Audi S7 - mówi podkom. Ewelina Wrona z Podkarpackiej Policji.

- Rentę tym dzieciom powinien płacić do śmierci! I nie z naszych pieniędzy, nie z naszych podatków - twierdzi jeden z mieszkańców wsi Stale.

Sprawcą tragedii okazał się być 37-letni Grzegorz G. Mężczyzna nie cieszył się dobrą opinią wśród mieszkańców miejscowości, z której pochodził.

- Ja go kojarzę, ja już osiemnaście lat jeżdżę za granicę, jak tu się sprowadzili, kupili dom. Nie dało się z tym gościem pogadać. Oczy duże, jakieś naćpane - mówi jeden z mężczyzn.

- Prawa jazdy nie miał. Kiedyś też chyba jakiś wypadek spowodował na motorze i uciekł za granicę. Teraz może to wszystko wyjdzie na jaw. On niby we Wrocławiu coś tam robił. On niby na punkcie informatyki to głowę ma - mówi jeden z mieszkańców.

- Ja już bym mu dała dożywocie. Dwanaście lat prokurator żąda, a ja bym tak powiedziała temu prokuratorowi: jak bym ci zabił ojca, matkę i daj mi te dwanaście lat i co byś powiedział na to? On powinien dwadzieścia pięć lat bez zmrużenia oka dostać - twierdzi inna mieszkanka.

Grzegorzowi G., który obecnie przebywa w szpitalu, przedstawiono zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości. Grozi mu za to do dwunastu lat więzienia. Śledczy rozważają jednak zmianę kwalifikacji czynu na zabójstwo z zamiarem ewentualnym. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.

Rozmowa z matką Grzegorza G.:

Reporter: Przepraszam, że niepokoję, ale tak sobie myślę, że może warto by było dwa słowa zamienić?

Matka Grzegorza G.: Wzywam policję.

Reporter: Dobrze byłoby w takiej sytuacji jakąś skruchę wyrazić.

Matka Grzegorza G.: Proszę pana, ja jestem kimś innym, mąż też. Każdy z nas jest odrębną osobą.

Reporter: Naturalnie, że tak. Ja do pani nie mam żadnych pretensji.

Matka Grzegorza G.: Ale ja nie chcę z panem rozmawiać, proszę odejść.

Reporter: A pani wiedziała, że syn ma ten zakaz?

Matka Grzegorza G.: Proszę pana, nie będę z panem rozmawiać. Najpierw to muszą być dowody, a ich nie ma. Wie pan co, żałuję, że żyję w takim kraju i nie mam ochoty z nikim rozmawiać.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX