Mieszkanie bez liczników, a płacić trzeba

Pani Karolina z Gdańska ma 29 lat i samotnie wychowuje sześcioletnią córkę. W marcu bieżącego roku otrzymała lokal komunalny w gdańskiej dzielnicy Wrzeszcz w przedwojennej kamienicy. Niestety, okazało się, że mieszkanie pozbawione jest licznika wody oraz prądu, a media są naliczane na rzecz sąsiadki pani Karoliny. Od czterech miesięcy pani Karolina płaci 300 złotych za mieszkanie, które stoi puste.

Pani Karolina z Gdańska ma dwadzieścia dziewięć lat i samotnie wychowuje sześcioletnią córkę Vanessę. Kobieta pracuje w administracji i mieszka wraz z pięćdziesięciodwuletnią mamą oraz jej partnerem na 38 metrach kwadratowych w najdłuższym bloku w Polsce.

- Mieszkamy w „Falowcu”, nasz pokoik to jest takie dwa na dwa, dwa na trzy może, więc jest tam tylko łóżko i szafa. Nie spełnia warunków dla matki z dzieckiem - moja córka idzie teraz do szkoły, więc wiadomo, przydałby się jakiś własny pokój - mówi pani Karolina.

Dlatego pani Karolina złożyła podanie o mieszkanie komunalne. Niedługo potem otrzymała wiadomość, że przysługuje jej lokal liczący 37 metrów kwadratowych, w przedwojennym domu, w dzielnicy Wrzeszcz.

- To mieszkanie było z edycji „mieszkanie za remont”. I edycja zakończyła się chyba w listopadzie i pod koniec lutego do córki zadzwoniła pani. Powiedziała jej, że ma szczęście - mówi mama pani Karoliny.

Od pół roku utrzymują obcych ludzi w swoim mieszkaniu…

- Zadzwonili do mnie i miałam 15 minut tak naprawdę na podjęcie decyzji. „Zagrozili mi”, że jeżeli nie wezmę tego mieszkania, to automatycznie wypadam z listy. Decyzja zapadła: bierzemy, remontujemy, zobaczymy, co tutaj da się zrobić, bo lokalizacja super, we Wrzeszczu, wszędzie blisko. Poddasze i metraż całkiem ok - dodaje pani Karolina.

- Kłopoty zaczęły się, kiedy chcieliśmy zacząć remont. Po podpisaniu umowy okazało się, że mieszkanie jest połączone z mieszkaniem pod nami - dodaje pani Karolina.

- Jeżeli ktoś tam wchodzi, zapala nawet światło, to jest moje światło. Jeżeli wodę by odkręcił, to też jest moja woda. Czyli mam licznik swój, a tam powinien być drugi licznik. To kiedyś było moje mieszkanie. Ja po prostu walczyłam 20 lat, żeby je wykupić - tłumaczy pani Halina Frasińska - sąsiadka, do której liczników podłączone jest mieszkanie pani Karoliny.

- Jeżeli będziemy korzystać z mieszkania, to będziemy ją narażać na koszty. Tego byśmy nie chcieli, bo moim zdaniem jest to nie tyle nieuczciwe, co chyba nawet nielegalne - tłumaczy pani Karolina.

- Urząd miasta oddając mieszkanie komuś nowemu, powinien przede wszystkim doprowadzić je do stanu użytecznego. Energia i woda musi być osobno, nie może być ze mną połączone - mówi pani Halina.

Pani Karolina co miesiąc płaci ryczałtem 300 złotych za media w lokalu, w którym nie mieszka - do tego zobowiązuje ją umowa podpisana z miastem, mimo że z mediów nie korzysta.

- Na nowe podłączenia potrzebujemy zgody wspólnoty. Ponieważ trzy mieszkania, trzy na cztery, które tutaj są, należą do wspólnoty, a jedno należy do gminy. Czyli gmina jakby chciała pociągnąć nowe rury z wodomierzami, żebym mogła zacząć remont, no ale problem jest taki, że lokatorzy na to nie chcą się zgodzić - mówi pani Karolina.

- Uważają, że po prostu nie do końca jest to formalnie załatwione przez gminę. Nie mają pewności, czy ten lokal powstały tutaj rzeczywiście jest lokalem należącym do gminy. Uważam, że przed najmem, gmina jako właściciel powinna zweryfikować, czy jest dostęp do tych mediów w lokalu. Tym bardziej że miała pełną świadomość, że wydzielając ten lokal na chwilę, że może nie być tam tych mediów - tłumaczy pani Elżbieta Turakiewicz z ET Bastion - firmy zarządzającej nieruchomością.

Areszt za obronę konieczną? Po 3 strzałach ostrzegawczych, postrzelił napastnika

- Mieszkanka nie została z tym sama, nie został przeniesiony ten problem na mieszkankę. Intensywnie działamy w tym kierunku, aby rozwiązać to najszybciej, jak to możliwe. Kolejność i wyrażanie zgody to są dwie zupełnie inne rzeczy. Czy w przypadku, gdyby ten remont miał polegać tylko i wyłącznie na tej zmianie, nie byłoby żadnej kolejności. Tutaj po prostu nie ma woli współpracy ze strony współwłaścicieli - zapewnia Aleksandra Strug, rzeczniczka Gdańskich Nieruchomości.

- Jesteśmy wysyłane od jednej instytucji do drugiej i krążymy cały czas w kółko. Odsyłają nas, mówią, że tutaj coś załatwią, tutaj ogarną, potem nie odbierają telefonów - wyjaśnia pani Karolina.

Spór między instytucjami trwa w najlepsze, a mieszkanie wciąż stoi puste i czeka na remont. W tej urzędniczej przepychance traci przede wszystkim pani Karolina.

- Już mamy rozrysowaną kuchnię, już sobie planowałyśmy. Była tutaj córka, oglądała, już wybierała sobie, gdzie będzie miała łóżko, gdzie będzie miała wszystko. No ale niestety… - dodaje pani Karolina.*

*skrót materiału

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX