Ojczym-pedofil. „Jak pójdzie siedzieć, to nie będzie pieniędzy”
Historia o tym, jak traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa rzutują na życie w przyszłości. 30-letnia Katarzyna Wieszalka z Zabrza w dzieciństwie była molestowana przez ojczyma. Mimo że jest matką siedmiolatka i czterolatka, ma kochającego męża, to nie potrafi cieszyć się życiem rodzinnym.
Dla 30-letniej pani Katarzyny z Zabrza wydarzenia sprzed 22 lat sprawiają, że kobieta do tej pory nie potrafi uporać się z traumą. Mimo że jest mamą dwojga dzieci, ma kochającego męża, nie potrafi cieszyć się szczęściem rodzinnym.
Dawid Wieszalka, mąż pani Katarzyny: Żona często po nocach płakała. Były takie momenty, że nie wiedziałem, o co chodzi.
Reporter: Pytał pan?
Dawid: Pytałem. Słyszałem tylko po prostu: nic. Albo po prostu: zaraz mi przejdzie.
Reporter: Myśli pan, że żona wstydziła się panu powiedzieć, co jej się stało w dzieciństwie?
Dawid: Myślę, że tak. Wstydziła się, bała się powiedzieć o tym.
- Moja mama rozeszła się z moim tatą, kiedy miałam dwa latka. Poznała wtedy mojego ojczyma. Ja zawsze spałam z babcią. Był moment, kiedy babcia pojechała do Niemiec, ja zostałam sama. W nocy obudziłam się, a on trzymał rękę w moich majtkach. I wkładał mi palce - mówi Katarzyna Wieszalka.
Pedofil-zabójca wyszedł na wolność. Pilnuje go policja
- Mama spała w drugim pokoju. Sygnalizowałam jako dziecko, że nie chcę z nim zostawać sama. On po prostu zadowalał się sam przy mnie na fotelu i prosił, żebym popatrzyła, żebym dotknęła - dodaje Katarzyna.
Seksuolog dr Robert Kowalczyk wyjaśnia, że dziecko wie, że jest krzywdzone. Często jednak zostaje wmanipulowane przez sprawcę w trzymanie tajemnicy. - Czyli tajemnica, wstyd to na pewno są takie elementy, które są wpisane w tę narrację - tłumaczy.
- Trwało to dwa lata. W końcu zdecydowałam się opowiedzieć o tym mojej babci. Kiedy doszło do rozprawy sądowej, moja mama z moją babcią stanęły nade mną. Pamiętam to bardzo dobrze: powiedziały mi, że jak wujek pójdzie przeze mnie siedzieć, to nie będzie pieniędzy - mówi pani Katarzyna.
Zabrzański sąd skazał ojczyma pani Katarzyny na trzy lata pozbawienia wolności. Niestety ojczym po półtora roku opuścił więzienie i ponownie wprowadził się do mieszkania matki. Nastoletnia wówczas Katarzyna była przerażona.
- Mówiłam o tym mamie, że nie chcę z nim mieszkać. Ona po prostu zamiatała wszystko pod dywan - mówi pani Katarzyna.
- Nigdy nie zdawałem sobie sprawy ani nie przypuszczałem, że osoba w takiej sytuacji może tak zostać z tym wszystkim sama - dodaje pan Dawid Wieszalka.
- Nie potrafię wybaczyć matce. Tak bardzo nie potrafię jej wybaczyć, a tak bardzo bym chciała. Wiem o tym, że wybaczenie to jest ten klucz, którego szukam cały czas, żeby w końcu żyć normalnie, żeby to już do mnie nie wracało - dodaje pani Katarzyna.
Udało się nam porozmawiać z matką pani Katarzyny. Kobieta nie zgodziła się na pokazanie twarzy.
Reporter: To działo się przez kilka lat, prawda? Rozmawiała pani z nim, czy nie uwierzyła pani córce?
Matka pani Katarzyny: To znaczy, ja już nie pamiętam, jak to było, bo to było 20 lat temu. To są takie stare sprawy, że po prostu ja to chciałam zakopać. To jest taki no nieciekawy temat.
Reporter: Jako matka widzi pani odrobinę swojej winy w tym, co się stało w przeszłości?
Matka: Powiedzmy, że tak.
Reporter: To chociaż tyle. Jest pani dalej z tym partnerem?
Matka: Nie.
- Im matka bliżej sprawcy, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że ochroni dziecko. I tutaj znowu uderzamy w taki mit, że matka zawsze stanie po stronie dziecka. Nie zawsze. Jeżeli ta trauma nie zostanie w określony sposób przerobiona, to będzie się odbijać latami. Ale to, że osoby dorosłe będą już o tym mówić po tych latach, to też jest coś bardziej typowego. To wcale nie jest coś niezwykłego - tłumaczy dr Robert Kowalczyk.
- Łatwo się mówi „zapomnieć”, ale nie idzie. Gdyby szło tak naprawdę zapomnieć i po prostu normalnie żyć, to Kasia już by dawno to zrobiła - mówi pan Dawid.
- Zaczęły się u mnie pogłębiać stany depresyjne, zaczęłam się kłócić z mężem. W ogóle nie potrafiłam panować nad emocjami - mówi pani Katarzyna.
Pięć osób z zarzutami molestowania dziewczynki. W ich obronie stanęła niemal cała wieś
Właśnie narastające problemy rodzinne pani Katarzyny spowodowały, że postanowiła na początku tego roku odszukać w archiwum sądowym dokumenty tej dawnej sprawy. Próbuje zamknąć ten rozdział w swoim życiu. Po ich przeczytaniu była wstrząśnięta.
- Kiedy przeczytałam te akta, kiedy zobaczyłam, co tam jest napisane, kiedy zobaczyłam, jakim on był bezczelnym człowiekiem, kiedy zeznawał w taki sposób, wpadłam w szał - mówi pani Katarzyna.
Pani Katarzyna podzieliła się z nami aktami sprawy. Jej ojczym zeznawał, że ma „pociąg seksualny do małych dziewczynek”. „Gdy dotykam dziewczynkę po pupie lub się przed nią rozbieram, odnoszę wewnętrzną satysfakcję. Pierwszy raz było to po komunii. Kasia wtedy grała na grze. Ja wtedy zaproponowałem Kasi 5 zł, ażeby wzięła mi do ręki”.
- Jakiś czas temu on do mnie wypisywał na messengerze. Wyznawał mi miłość, potem mnie wyzywał. Potem znowu wyznawał mi miłość, że on zakochał się we mnie, kiedy miałam 8 lat. Do czwartej rano to trwało, aż w końcu nie wytrzymałam i wysłałam to wszystko jego znajomym na Facebooku - mówi pani Katarzyna.
- Wiem, że ma firmę z dźwigami, ale nie mam pojęcia, gdzie przebywa. Teraz na pewno będę się starać o to, żeby poszedł jeszcze siedzieć. Jego wyrok jest nieadekwatny. Dostał trzy lata, ale wyszedł po półtora roku. To jest śmieszne - dodaje pani Katarzyna.
- Przestępstwa pedofilii czy też obcowania z małoletnim przedawniają się tak naprawdę pierwszego dnia po ukończeniu trzydziestego roku życia przez ofiarę. My od samego początku walczymy o to, żeby te przestępstwa, przestępstwa pedofilii, nie ulegały w ogóle przedawnieniu i żeby je traktować jako między innymi zbrodnia przeciwko ludzkości, przeciwko dzieciom, a więc tej najsłabszej jednostki, która jest bezbronna wobec tych zbrodniarzy - mówi Michał Więckiewicz, wiceprezes Fundacji Stop Przedawnieniu.
- Denerwuje mnie fakt, że o takich rzeczach bardzo mało się mówi, o tym, jak takie rzeczy mogą wpłynąć w wieku dorosłym - dodaje pani Katarzyna.
- Cały czas jestem tej myśli, że będzie dobrze, że będzie lepiej, że w końcu będzie uśmiech na jej twarzy. Dlatego jestem przy niej i przy dzieciach - mówi Dawid Wieszalka.*
*skrót materiału