Opiekunka okradła ich z 80 tys. zł

Państwo Jadwiga i Witold z Dąbrowy Górniczej jeszcze do niedawna mogli powiedzieć, że w życiu spotykali samych dobrych ludzi. Podobnie sądzili, gdy wynajęli opiekunkę panią Dominikę. Współpraca układała się wzorowo przez kilka miesięcy, do czasu, gdy nie zajrzeli do miejsca gdzie trzymali oszczędności życia.

72 -letnia pani Jadwiga i 78-letni pan Witold za rok będą obchodzić pięćdziesięciolecie swojego udanego małżeństwa.

- Ja prowadziłem taki klub prasy, książki. No i jak przyjechała, jak ją zobaczyłem i od tego czasu koniec, nie ma, pierwsza miłość, pierwsze spojrzenie i wystarczyło, że musiałem się ożenić – opowiadał nam pan Witold.

Nielegalne wyścigi. Przychodzą na nie tłumy

- Wszyscy twierdzą, że jesteśmy jak dwie połówki jabłka. Nie wolno nas rozdzielić. Nieraz tak rozmawiamy, to mu mówię, że jak by ciebie zabrakło, to ja idę za tobą – powiedziała pani Jadwiga.

W styczniu tego roku pani Jadwiga nagle źle się poczuła. Przerażony pan Witold natychmiast zadzwonił po córkę i wezwał pogotowie.

- Rano wołam do niej coś, co się dzieje? A ona doszła do ubikacji, a później stanęła, zaparła się w drzwiach i koniec. Nie ruszy nogami nic – wspominał pan Witold.

- Mama trafia do szpitala w Dąbrowie Górniczej. Niestety z ostrą niewydolnością nerek. Tam przez splot znowu nieszczęśliwych wypadków, została zarażona koronawirusem i trafiła do szpitala zakaźnego w Chorzowie – relacjonowała córka pani Milena.

Po powrocie ze szpitala pani Jadwiga wymagała fachowej opieki.

Ubezpieczył uprawy, odszkodowania nie dostał

- Ja nie ma wykształcenia medycznego, więc potrzebowałam wsparcia kogoś, kto nie będzie się bał przyjść do starszych ludzi, kogoś kto będzie miał wiedzę, umiejętności. Mój znajomy prowadzi sklep i mówi, że właśnie jego pracownica kiedyś pracowała w Niemczech, opiekowała się osobami starszymi. Zapytałam panią Dominikę czy podjęłaby się tak intensywnej opieki i powiedziała, że dla niej to nie jest żaden problem. Wyprowadzała ludzi już z gorszych stanów chorobowych, po udarach, którzy dzisiaj chodzą. Dyplomy posiada i kursy posiada rzeczywiście ze studium medycznego, więc nie mogę powiedzieć tę wiedzę fachową ma – przyznała pani Milena.  

W marcu pani Dominika z ogromną troską rozpoczęła rehabilitację pani Jadwigi. Trwało to kilka miesięcy.

- Z początku przychodziła i myła mnie. To zmieniała pampersa, wysmarowała, wymasowała mi nogi. Zapytała czy może Damiana tu przyprowadzić. Czy może przyjść z nią Damian. Z początku było ok. Płaciłam 30 zł za godzinę brała. Polubiłyśmy się, ja jej ufałam – wspominała pani Jadwiga.

- Mama mi później mówiła przez telefon: wiesz co Damian odkurzył, a wiesz przyszła Dominika i Damian. O Damian naprawił światło w kuchni. Myślałam, że to super, że takie rzeczy się dzieją, bo przecież ja ani nie elektryk, ani nikt taki - relacjonowała pan Milena.

Wuj kontra bratanek. Spór trwa od lat

- Mnie się to podobało. Tylko ja nie pomyślałem, że to są tacy ludzie, którzy potrafią zrobić krzywdę. Tu jest ładnie cacy, cacy, a robi się co innego – dodał pan Witold.

Stan zdrowia pani Jadwigi poprawiał się. Kobieta wstała z łózka i już samodzielnie, przy pomocy kuli ortopedycznej, potrafiła chodzić. Niestety, w maju pan Witold trafił do szpitala. Przeszedł zawał. Pani Dominika i jej partner Damian dalej przychodzili do pani Jadwigi. Na początku lipca małżonkowie postanowili ponownie zacząć odkładać pieniądze z emerytury. Gdy pan Witold wyjął ze skrytki oszczędności, przeżył szok.

- Podaje jej to, a ona pyta, gdzie reszta? Tylko zostały dwie koperty i reklamówka, gdzie były pieniądze. W niej było z 80 tys. zł – powiedzieli seniorzy.

- Policjanci natychmiastowo udali się do miejsca przebywania osób podejrzanych i zostały one zatrzymane. Oboje przyznali się do kradzieży tych pieniędzy. Udało odzyskać się blisko 24 tys. zł w gotówce oraz samochód osobowy, lodówkę, 3 rowery górskie i konsolę do gier wraz z czternastoma  grami. Sprawcy dobrowolnie poddali się karze i zostali zwolnieni – poinformował Bartłomiej Osmólski z Komendy Miejskiej Policji w Dąbrowie Górniczej.

- Próbowałam do niej (opiekunki) dzwonić, nie odbiera ode mnie telefonu – stwierdziła pani Milena.

Działki mają zniknąć. Emeryci idą do sądu

Pani Dominika telefonu nie odebrała również od nas. Następnego dnia poszliśmy ponownie do mieszkania opiekunki i jej partnera. Niestety nikt nie otworzył nam drzwi.

- To co zrobili, to jest dla mnie wielkie świństwo – mówi pan Witold. 

- Chętnie bym jej powiedziała: Dominika nie spodziewałam się po tobie, że ty tak mnie zrobisz, że okradniesz tych biednych emerytów. Wiesz, że jestem chora, Witek też i ty tak potrafiłaś nam zrobić taką przykrość – podsumowała pani Jadwiga.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX