Zarejestrował auto ciężarowe, a skarbówka widzi osobowe…

Karol Sopniewski w 2017 roku sprowadził z zagranicy Nissana Patrola. W oparciu o opinię rzeczoznawcy zarejestrował go jako pojazd ciężarowy. Miał odpowiedni udźwig, nacisk na osie oraz brak siedzeń z tyłu. Po dwóch latach pojazd sprzedał, a w lipcu tego roku dostał wezwanie do zapłaty podatku za sprowadzenie do Polski… auta osobowego. Urzędnik dopatrzył się, że nowy właściciel wstawił z tyłu auta fotele.

Pan Karol ma 44 lata i mieszka w Żarach w województwie lubuskim. Jego pasją jest wędkarstwo w dzikich, niedostępnych miejscach. Do tego jest potrzebny specjalistyczny sprzęt i odpowiednie auto.

- To było auto sprowadzone z Danii w roku 2017. Z racji mojej pasji wędkarskiej potrzebne było takie auto, żeby załadować dużą ilością sprzętu wędkarskiego, gdziekolwiek wjechać i wyjechać – opowiada Karol Sopniewski.

Zakatował 19-latka. Nie trafi do więzienia

To był Nissan Patrol z 1998 roku. Cena nie była wygórowana, samochód kosztował tysiąc euro. Pozostały jedynie formalności związane z przerejestrowaniem pojazdu.  

- Pan diagnosta powiedział, że nie może tego zarejestrować, ponieważ nie ma czytelnych dokumentów (były w języku duńskim) oraz że musi być opinia rzeczoznawcy techniki motoryzacyjnej, aby zarejestrować auto jako ciężarowe. Dostałem namiar, pojechałem do tamtego pana – wspomina pan Karol.

Na tej podstawie samochód zarejestrowano w Polsce w 2017 roku jako ciężarowy. Dwa lata później pan Karol auto sprzedał innemu użytkownikowi i nie śledził dalszych losów pojazdu. Zaskoczenie przyszło w lipcu tego roku, wraz z wezwaniem z urzędu skarbowego do zapłacenia podatku.

- Zadzwoniłem do pana z urzędu skarbowego, który gdzieś tam sobie prowadzi to postępowanie no i mi powiedział: Gdzieś mam tutaj zdjęcia, auto jeździło tam, gdzie pan sprzedał, później jeździło w Poznaniu, ja z Poznania dostałem zdjęcie, widzę rzędy siedzeń zamontowanych, to już nie jest auto ciężarowe. Ja na to, że nie mam wpływu. Równie dobrze, jakby tam zamontowali wyrzutnię rakiet, to co - CBŚP mi wpadanie do domu, bo wcześniej miałem to auto?  - niedowierza pan Karol.

- To pytanie jest niestety bardzo zasadne i odpowiedź brzmi niestety, że tak, że zostałby prawdopodobnie o to oskarżony zgodnie z logiką przepisów prawa podatkowego – komentuje Oskar Możdżyń, prawnik z autoprawo.pl.

Bez zasiłku macierzyńskiego. Nie można znaleźć pracodawcy  

- Mijają dwa lata od eksploatacji, cztery lata od sprowadzenia auta i urząd skarbowy upomina mi się, bo oni to auto przerejestrowali na osobowe, że ja mam zapłacić akcyzę od auta osobowego. Tylko nie rozumiem dlaczego. Przecież ja to auto sprowadziłem jako ciężarowe, użytkowane było jako ciężarowe i jako takie było sprzedane - zgodnie z opinią rzeczoznawcy techniki motoryzacyjnej – podkreśla pan Karol.

- Rzeczoznawca potwierdzał to na gruncie przepisów prawa o ruchu drogowym. Można to przyrównać do sytuacji, w której na gruncie jednej ustawy nasz dom będzie miał kolor niebieski, a na gruncie drugiej ustawy czerwony – wyjaśnia prawnik z autoprawo.pl.

Urząd Skarbowy w Zielonej Górze nie udzielił na wyjaśnień w spawie pana Karola. Przekazano nam, że udzielanie informacji dotyczących konkretnych osób byłoby „złamaniem tajemnicy skarbowej”.  Zadaliśmy więc drogą mailową pytanie teoretyczne o to, kto powinien zapłacić podatek akcyzowy.

„Obowiązek podatkowy ciąży na podatniku, który (...) kupił pojazd za granicą i przywiózł do Polski. Wyjątkiem od tej reguły jest sytuacja, gdy kupujący auto już w Polsce dokona trwałych zmian konstrukcyjnych w bryle samochodu. Wówczas (...) musi to zgłosić organowi podatkowemu.”

- Nasz bohater o tym nie wiedział, ale niestety wpadł w te młyny machiny urzędniczej i został potraktowany tak jak handlarz, który intencjonalnie przerabia samochód – mówi prawnik Oskar Możdżyń.

Żyją w 157-letnim domu. Drżą o życie

Pan Karol odwołał się od decyzji urzędu skarbowego i obecnie czeka na odpowiedź. Liczy na uczciwe potraktowanie jego sprawy. Ale zdaniem eksperta obywatel w starciu z machiną podatkową jest na przegranej pozycji.

- Bohater reportażu padł tutaj ofiarą bardzo skomplikowanych przepisów, które są zupełnie inne w prawie o ruchu drogowym, gdzie w dowodzie rejestracyjnym możemy mieć napisane, że samochód jest ciężarowy albo osobowy, natomiast są zupełnie inne i bardzo skomplikowane na gruncie prawa podatkowego, gdzie musi zapłacić akcyzę i bardzo niewiele osób o tym wie. Tych pieniędzy się szuka, gdzie to jest tylko możliwe – twierdzi Oskar Możdżyń.

- Ja, panie naczelniku, nie miałem auta osobowego, miałem auto ciężarowe od samego początku do samego końca. I tak je sprzedałem. Chciałbym, żeby to było uczciwe podejście, nie na zasadzie: przeczytam sobie papier, burknę decyzję, pociągniemy człowieka do odpowiedzialności. To jest nieuczciwe dla mnie. Ja uczciwie w tym państwie odprowadzam podatki, pracuję, po to, żebym jeden z drugim, trzeci, czwarty urzędnik miał pracę. I tak traktują ludzi, obywateli? – podsumowuje pan Karol.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX