Śmierć 13-latek na Mazowszu. Nowe fakty
Wszystko wskazuje na to, że dwie 13-latki, których ciała znaleziono w lesie koło Dobczyna na Mazowszu odebrały sobie życie. Według relacji mieszkańców 13-letnia Zuzanna leczyła się z anoreksji i depresji w specjalistycznym ośrodku. To właśnie tam miała poznać koleżankę, z którą zginęła.
W poniedziałek 30 sierpnia wołomińscy policjanci zostali powiadomieni o zaginięciu dwóch 13-letnich dziewczynek w leżącej na Mazowszu niewielkiej miejscowości Dobczyn. Poszukiwania trwały całą noc, jednak ich finał okazał się być wyjątkowo tragiczny.
- Cała sprawa dla policji rozpoczęła się, gdy przed północą zostały złożone zawiadomienia dotyczące zaginięcia nastolatek. W poszukiwaniach wzięli udział nie tylko policjanci z Wołomina, ale również Warszawy. Już na początku pojawiły się niepokojące informacje, te podejrzenia, które liczyliśmy, że nie zostaną spełnione… Jak się później okazało, te nadzieje były płonne, bowiem o dziewiątej trafiła do nas informacja, że niestety znaleziono ciała dziewczynek – relacjonuje nadkom. Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji.
Oszustka z porsche. Sprawa niepełnosprawnego to wierzchołek góry
Ta wiadomość wstrząsnęła mieszkańcami Dobczyna. Wszystko wskazuje na to, że było to samobójstwo. Prokuratura i mieszkańcy szukają odpowiedzi na pytanie, co mogło pchnąć dwie 13-latki do odebrania sobie życia.
- Ona była w jakimś ośrodku, leczyła się. Miała anoreksję, później koleżanka z ośrodka do niej przyjechała, tydzień siedziała u niej. To z psychiką coś, obie się leczyły – mówi mieszkanka Dobczyna.
- Powiem jedną rzecz: weszliśmy na jej profil na Facebooku, żeby zobaczyć. No bo to tragedia, ale każdy o tym gada. I jak się wejdzie na profil, to jest to takie bardzo dziwne: jakieś czaszki, jakieś wyczesane oczy krwią pokryte. Bardziej mi się wydaje, że one się wkręciły w taki jakiś klimat satanistyczny. Nie znałem ich, ale jak zobaczyłem ten profil, jak pooglądałem, to był zlasowany mózg, centralnie – mówi mieszkaniec Dobczyna.
Zarejestrował auto ciężarowe, a skarbówka widzi osobowe…
- Prawdopodobnie była chora na anoreksję i depresję i była w jakimś ośrodku. Ona jechała do Warszawy, do tej dziewczyny. O dziewiętnastej mówiła mamie, że jest jeszcze w Warszawie, a była już w Kłębowie na stacji. Na czarno były ubrane, doniczki miały. Zginęły prawdopodobnie kilometr od domu jakoś. Ona miała anoreksję i dlatego tak schudła bardzo, a jak mama mi powiedziała, że anoreksja to jest choroba głowy, więc jeśli jeszcze miała depresję, to tym bardziej – słyszymy w Dobczynie.
Rodzice 13-letniej Zuzi nie chcą komentować sprawy. Zdaniem ekspertów podobnym tragediom można zapobiegać.
- Każdej sytuacji, w której ktoś próbuje odebrać sobie życie, można zapobiec: czujnością, zainteresowaniem, zaoferowaniem pomocy. Pamiętajmy, że to jest tak, że jeżeli nasze dziecko boli ząb, to nie staramy się go leczyć domowymi sposobami ani też nie mówimy, żeby pomyślało o czymś innym i wtedy ból minie. Tak samo jest z bólem psychicznym, z depresją. Jeżeli mamy podejrzenie, że nasze dziecko nie radzi sobie z emocjami, to idźmy do specjalisty, do kogoś, kto się przez wiele lat kształcił, tak samo jak stomatolog czy ortopeda. Nie bójmy się szukać pomocy, bo problemy nie znikają tylko dlatego, że o nich nie mówimy – tłumaczy Lucyna Kicińska, z portalu „Życie warte jest rozmowy”.