Sam z chorą na schizofrenię siostrą. Urzędnicy wyrzucają ich na bruk
Urzędnicy z Włocławka wystąpili o eksmisję z lokalu komunalnego 26-letniego pana Dariusza i jego chorej na schizofrenię siostry. Po śmierci matki wyrzucają rodzeństwo z mieszkania, w którym dorastało i którego nigdy nie opuściło. Urzędnicy w to jednak nie wierzą, nie słuchają również zaświadczających o tym sąsiadów. Złamali też obietnicę, że do czasu rozstrzygnięcia sprawy w sądzie, nie wystąpią o eksmisję.
Dramat rodzeństwa z Włocławka. 27-letni pan Dariusz i 47-letnia, chora na schizofrenię siostra Anną boją się, że zostaną bez dachu nad głową.
- Nie mogę spać po nocach, uważają, że wystarczy napisać kartkę, to jest wszystko, i powinniśmy opuścić mieszkanie. Ono jest całym moim światem – mówi Anna Stańczyk.
- Dostałam telefon z sekretariatu pani prezydent miasta z propozycją, aby brat przyszedł na spotkanie w sprawie mieszkania. Powiedziałam, że przyjdzie w obecności mecenasa. Na tę wiadomość pani powiedziała, że w takim przypadku to spotkanie jest nieaktualne – opowiada Wioletta Czupryniak, druga siostra pana Dariusza .
Zmarł po starciu z zawodnikiem MMA. Wyrok tylko na papierze
Pana Dariusza Piątkowskiego i jego rodzeństwo z kamerą odwiedziliśmy siedem miesięcy temu. W listopadzie ubiegłego roku zmarła ich matka – pani Janina. Pan Dariusz został opiekunem ubezwłasnowolnionej chorej siostry.
- Powiedziałem sobie, że będę robił tak, jakby mama tego chciała i tego się trzymam - opowiadał
- Zostaliśmy sami, bez mamy. Ja mam orzeczoną niepełnosprawność, sama nie daję rady – mówi siostra mężczyzny, Anna Stańczyk.
To nie koniec kłopotów. Pani Anna z panem Dariuszem mieszkają w 37-metrowym mieszkaniu komunalnym. Wierzyli, że po śmierci matki będą mogli dalej w lokalu pozostać. Niestety okazało się, że urzędnicy umowy najmu z panem Dariuszem podpisać nie chcieli.
- Z akt sprawy wynika, że pani Janina, mama pana Dariusza i pani Ani, prowadziła jednoosobowe gospodarstwo domowe. Taka była jej deklaracja. Stawka za wywóz śmieci była wobec tego odpowiednio niższa - dla jednego najemcy, był to też jasny sygnał dla MOPS-u, który wypłacał pani Janinie dodatek mieszkaniowy. Taka sytuacja trwała kilka lat – mówi Bartłomiej Kucharczyk z Urzędu Miasta we Włocławku.
- Rodzina przedstawiła informacje, że pani Anną zajmowały się ośrodki pomocowe urzędu miasta Włocławka, bo potrzebuje ona wsparcia i pomocy ze strony pomocy społecznej. Wobec tego nasuwa się pytanie, gdzie odwiedzano panią Annę? – odpowiada adwokat Sławomir Bajek, pełnomocnik pana Dariusza.
Spór w ogródkach działkowych. Ma płacić za wodę, choć z niej nie korzysta
Pan Dariusz po emisji pierwszego reportażu o prawo najmu lokalu zaczął walczyć w sądzie. I spokojnie czekał. Wierzył w obietnicę, że z siostrą nie będą eksmitowani z mieszkania.
- Oczekiwaliśmy, że jest to już jasne i logiczne, jak ta sytuacja wygląda. Wiedzieli, że mamy dokumenty na to, że tu cały czas mieszkali – mówi Wioletta Czupryniak, siostra pana Dariusza.
- Jedyne, czego chcę, to spokoju mojego oraz sióstr. Miałem z tyłu głowy, że wszystko pójdzie po naszej myśli – przyznaje pan Dariusz.
Niestety obietnicy nie dotrzymano. Administracja Zasobów Komunalnych złożyła do sądu wniosek o eksmisję.
- Obiecywali, że siostra i brat będą mogli sobie spokojnie mieszkać aż do zakończenia sprawy. Nie można sobie też tak wyssać z palca takiej rzeczy, jak w pozwie o eksmisję jest, że mój brat tu nie przebywał, że w dniu śmierci mamy go tu nie było. Przecież brat mamę reanimował w tym pokoju – zaznacza Wioletta Czupryniak.
W grobie jej babci pochowano obcą osobę
Daria Górniak-Dzioba, pełnomocnik Administracji Zasobów Komunalnych we Włocławku twierdzi, że urzędnicy nie wiedzieli o tym, iż pan Dariusz walczy w sądzie o prawo do najmu lokalu. Dokument miał do nich wpłynąć dwa miesiące po tym, jak wystąpili o eksmisję.
- Jeżeli brat wystąpił z pozwem do sądu, to dostali odpis jednocześnie, nie ma możliwości, żeby nie wiedzieli o tym – zauważa Wioletta Czupryniak, siostra pana Dariusza.
Dziś rodzeństwo czeka na zakończenie postępowań sądowych. I wciąż nie wie, czy będzie miało gdzie mieszkać.
- Chodzimy spać z czarnymi myślami i rano na nowo człowiek myśli, co będzie dalej – podsumowuje Anna Stańczyk, siostra pana Dariusza.