Dziura w ścianie. Sąsiedzki spór o wielkość mieszkania
Niewielka kamienica w Kielcach stała się miejscem dużego konfliktu dwóch rodzin. Ojciec pani Joanny miał wątpliwości w sprawie metrażu swojego mieszkania. Rok temu wyburzył więc ścianę pomiędzy swoim mieszkaniem a pokojem sąsiada i postawił nową, ale w innym miejscu. Straszy pan zmarł w tym roku zostawiając córkę z tym problemem.
- Jest pewna niezgodność do tego, gdzie powinna znajdować się ściana. Mój ojciec, który był inżynierem budownictwa, postanowił przywrócić ścianę konstrukcyjną, a sąsiad miał inną koncepcję i postanowił to rozebrać. Tata nie miał zgody na te prace ani mojej, ani nadzoru budowlanego, ale myślę, że działał zgodnie z prawem, bo myślał, że to jest jego – opowiada Joanna Pietrzyk.
- Wszystko zrobił porządnie, żeby mieszkania dzieliła odpowiedniej grubości ściana, a tamta ścianka, to była działowa, z cegły postawiona, cieniutka. Mąż nie mógł pogodzić się z tym, że właściwie oni w naszym mieszkaniu mieszkają – dodaje Halina Pietrzyk, matka pani Joanny.
Koszmar niepełnosprawnego. „Przez sąsiadkę z góry chodzę do psychiatry”
Sąsiad pani Joanny - pan Wojciech był w trakcie generalnego remontu nowo zakupionego mieszkania i wtedy odkrył przesunięcie ściany. Mężczyzna twierdzi, że stracił kilkanaście metrów lokalu i… balkon, który po przestawieniu ściany znalazł się u pani Joanny i jej matki.
- Dla mnie jest to aż niewiarygodne, żeby komuś wejść, rozwalić ścianę. Po pierwsze zadzwoniłem na policję. Byli bardzo zdziwieni, że jak to ktoś przesunął ścianę? Nawet między sobą rozmawiali policjanci, że myśleli, że ktoś głupi dzwoni i robi sobie żarty – wspomina pan Wojciech.
Kupili dom, poprzedni właściciele nie chcą się wyprowadzić
Pan Wojciech wyburzył przesuniętą ścianę, zostawił tylko karton-gips i… dziurę.
- Zburzyłem ścianę, bo tak naprawdę chciałem odzyskać to, co moje. Żadne argumenty do tych państwa nie docierają – uważa sąsiad.
Ochroniarz bez odszkodowania za wypadek. Gonił złodzieja
- Jego argument jest taki, że ukradliśmy mu mieszkanie – twierdzi pani Joanna Pietrzyk.
- Owszem, nie ukrywam, zrywam to, bo z nimi nie idzie się po prostu porozumieć i pytam, kiedy w końcu postawicie tę ścianę na swoim miejscu. Pani mnie tylko nagrywa. A czego się boi, to nie wiem, może tylko samej siebie – odpowiada pan Wojciech.
Jak twierdzi sąsiad, dziura i zrywanie folii zakrywającej dziurę w ścianie to akt desperacji. Mężczyzna żąda postawienia ściany w poprzednim miejscu, co zresztą nakazał nadzór budowlany. Z tą decyzją nie zgadza się pani Joanna.
Czy tragedii w porcie dało się uniknąć? Rodzina zmarłego mówi o nieprawidłowościach
- Te pomiary, które zrobili, ja się z nimi nie zgadzam. Nie było mnie też przy tej kontroli nadzoru budowalnego. Decyzja ma nieścisłości, które ja zobaczyłam jako laik, więc nie można się z nią zgodzić – tłumaczy Joanna Pietrzyk.
- Oprócz tego, że się odwołali od decyzji nadzoru budowalnego, to poszli do sądu z wnioskiem o ustalenie prawa własności do tych metrów. Sąd oddalił ten wniosek. Nie wiem, jak mam się bronić. Podejrzewam, że jeśli w najbliższym czasie nie zrobią tego, to ja zburzę tę ścianę, pewnie w asyście policji – zapowiada pan Wojciech, który walczy o przesunięcie ściany.