Po pokazie zawieziono ją do banku. Straciła 15 tys. zł

Zaatakował naszą reporterkę, chciał wyrwać telefon, żeby nie doszło do nagrania. Tak zareagował na naszą interwencję prezes firmy oferującej sprzęt do rehabilitacji i pakiety masaży. Klientką tej firmy była w 2019 roku 75-letnia pani Jadwiga z Łodzi. Po wizycie na pokazie handlowiec zawiózł ją do banku, gdzie wzięła kredyt na ponad 15 tys. zł, które przelała na konto firmy…

- Przyszła pani, młoda masażystka, która mi wykonała masaż - taki 5-minutowy - no i powiedziała, że za chwilę przyjdzie pan doktor i porozmawia ze mną na temat zabiegów. To było na takiej zasadzie, jakbym była zahipnotyzowana tym, co on mówi – wspomina wizytę na pokazie produktów Jadwiga Piłatkowska.

- Było bardzo dużo zgłoszeń dotyczących tej firmy, ona początkowo mieściła się przy ulicy Żelaznej, tam byli zapraszani konsumenci na bezpłatne zabiegi, zgłaszały się do nas rzeczywiście starsze osoby. Trudno powiedzieć, czy to było badanie. Był krótki masaż dla tej osoby. A potem była zapraszana osoba do pokoju, gdzie elegancki pan w kitlu proponował zawarcie umowy – mówi Małgorzata Rothert, Miejski Rzecznik Konsumentów w Warszawie.

Rodzinny dramat. 84-latek i troje niepełnosprawnych dzieci w domu

Starsza pani w gabinecie spędziła trzy godziny. Handlowiec zawiózł ją potem własnym samochodem do banku, gdzie pani Jadwiga wzięła kredyt na ponad 15 tysięcy złotych. Pieniądze zostały natychmiast przelane na konto firmy.

- Przez całą drogę mi tłumaczył przedstawiciel tej firmy, żebym tylko nie słuchała zapytań tego pana bankowca, na co mi takie pieniądze – twierdzi pani Jadwiga.

- Zarzuciliśmy tej spółce stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych, wprowadzenie konsumentów w błąd. Można powiedzieć, że były to agresywne metody. Działania bardzo manipulacyjne i bardzo inwazyjne – dodaje Małgorzata Rothert, Miejski Rzecznik Konsumentów w Warszawie.

Żałują darowizny. Syn wyrzucił ich z mieszkania

Kobieta kupiła sprzęt do terapii polem magnetycznym i pakiet masaży rehabilitacyjnych. Problem w tym, że starsza pani sprzętu nie dostała. Po przyjściu do domu chciała z umowy z firmą zrezygnować.

- Sprzętu mi nie dali, bo nie mieli na stanie. W internecie on mi to pokazywał – opowiada Jadwiga Piłatkowska.

Przy pomocy Miejskiego Rzecznika Konsumentów w Warszawie pani Jadwiga założyła sprawę w sądzie. W 2020 roku sąd unieważnił umowę i nakazał zwrot pieniędzy. Niestety firma zniknęła. Jej prezes prowadzi już nową działalność. Też zajmuje się rehabilitacją.

- Wezwaliśmy przedsiębiorcę do wywiązania się z obowiązku i zapłacenia pani Piłatkowskiej tej kwoty, dwukrotnie występowaliśmy, ostatnio miesiąc temu. Nasze pisma zostały odebrane, natomiast nie było żadnej odpowiedzi. Będziemy próbować przez komornika odzyskać pieniądze, jak to się nie uda, będziemy musieli pozwać członków zarządu - relacjonuje Małgorzata Rothert, Miejski Rzecznik Konsumentów w Warszawie.

Ekologiczna bomba tuż przy granicy z Czechami

Pani Jadwiga przez kilka kolejnych lat musi spłacać kredyt zaciągnięty w banku.

Firma nie istnieje, więc odzyskanie pieniędzy może być bardzo trudne.

- Zarabiają na starych emerytach, na ludziach, którzy są po prostu chorzy – podsumowuje 75-latka.

*Po realizacji materiału prezes firmy skontaktował się z panią Jadwigą. Zapewnił, że chce oddać jej pieniądze w ratach. Sprawdzimy, czy tak się stanie.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX