Interwencja odmieniła jej życie
Niepełnosprawna intelektualnie pani Grażyna upadając złamała szyjkę kości udowej i została przykuta do łóżka. Leżała w nim cztery miesiące, bo żaden szpital nie podjął się operacji. Wszystko zmieniło się dzięki pewnym pielęgniarkom, które oglądały nasz program.
Pani Grażyna mieszka w Wolsztynie w województwie wielkopolskim. Dziś potrafi z pomocą wózka sama przejść do kuchni, choć jeszcze w marcu nikt nie przypuszczał, że nastąpi taka poprawa. Kobieta była bowiem osobą leżącą. Te zmiany to zasługa personelu ze szpitala w Nowym Tomyślu.
- O problemie pacjentki dowiedziałem się od naszych pracowników, a konkretnie pielęgniarek z bloku operacyjnego po emisji Interwencji. Nie mogłem pozostać obojętny – mówi Marek Ratajczak, ordynator oddziału ortopedii i traumatologii narządu ruchu w szpitalu w Nowym Tomyślu.
Kilka miesięcy temu pokazywaliśmy historię pani Grażyny, która jest niepełnosprawna intelektualnie. Kobietą zajmuje się brat – pan Ireneusz. Pomaga mu sąsiadka i cierpiąca na schizofrenię paranoidalną żona. Pani Grażyna rok temu niefortunnie upadła i przez cztery miesiące była przykuta do łóżka, bo żaden szpital w okolicy nie chciał jej zoperować.
Były pięściarz wegetuje. Klub przestał wypłacać rentę
- Główny powód odmowy, to że jest upośledzona i nie będzie współpracować z rehabilitantami – mówił wówczas Ireneusz Rękoś, brat pani Grażyny.
- Grażynka zawsze ze mną współpracuje. Ona mówi może troszkę niewyraźnie, ciężko czasami ją zrozumieć, ale rozumie, co się do niej mówi i każdą rzecz, o którą ja ją poproszę, ona zrobi – przekonywała sąsiadka pani Alina.
Gigantyczne dopłaty do ciepła. "Za rok będziemy płacić, bo powietrze nas otacza"
Zwróciliśmy się wówczas do szpitala w Wolsztynie z prośbą o wypowiedź. Otrzymaliśmy maila, w którym czytamy: m.in. że "operacja endoprotezoplastyki w tutejszym oddziale nie może być wykonywana w związku z brakiem kontraktu (…) Zwrócono się do NFZ z prośbą o wyjątkową zgodę. Odpowiedź była odmowna."
Marta Żbikowska-Cieśla z NFZ w Poznaniu przekonywała, że szpital w Wolsztynie nie posiada oddziału ortopedycznego. - A oddział ortopedyczny jest konieczny, żeby przeprowadzić operację endoprotezy. Dyrekcja zna procedury. W momencie, kiedy nie jest sama w stanie zaopiekować się pacjentem, powinna przekazać taką pacjentkę do innego ośrodka.
- Mam żal do lekarzy. Powinni coś zrobić, a ona trzy miesiące siedzi w mieszkaniu, w domu i co? Nic się nie dzieje. Ile to ma trwać? – irytował się Ireneusz Rękoś, brat pani Grażyny.
Cudowne "ozdrowienie". Zabrali świadczenie na syna
Dziś już cierpienia na twarzy pani Grażyny nie widać. Kilka dni po emisji naszego reportażu znalazł się szpital, który zdecydował się przyjąć seniorkę na operację. Kobieta powoli wraca do sprawności fizycznej.
- Wykonaliśmy zabieg, który polegał na wszczepieniu endoprotezy stawu biodrowego przewidzianej do leczenia tego typu złamań – mówi Marek Ratajczak, ordynator oddziału ortopedii i traumatologii narządu ruchu szpitala w Nowym Tomyślu.
- Nasze życie się zmieniło na lepsze, jest o sto procent lepiej niż kiedyś było. Chciałbym podziękować Telewizji Polsat, że tak się stało. Najgorzej było patrzeć na cierpienie siostry – podsumowuje Ireneusz Rękoś.