Jego budynek zniknął z aktu notarialnego! Stoi od 25 lat

Paweł Bartolewski z Lubania walczy z urzędnikami, którzy poprowadzili drogę konieczną do sklepu sąsiadki…przez jego budynek. Pan Paweł zbudował go 25 lat temu, uzyskując stosowne pozwolenia. Mieszka w nim i prowadzi biznes. Dom był wielokrotnie inwentaryzowany przez urzędników. Mimo to, w akcie notarialnym, który ustanawia drogę konieczną do sąsiadki, go nie ma! A to rodzi ogromne komplikacje.

55-letni Paweł Bartolewski w Lubaniu mieszka i prowadzi serwis rowerowy. W 1994 roku mężczyzna kupił od gminy działkę, na której wybudował budynek mieszkalno-usługowy. Otrzymał wymagane pozwolenia, a budynek był wielokrotnie inwentaryzowany przez urzędników. Po latach okazało się, że dom pana Pawła… nie istnieje.

- Urząd nie dopełnił swoich obowiązków związanych w uregulowaniem gruntów pod budynkiem. Zobowiązał się, że zrobi to w późniejszym czasie, gdyż były problemy związane z uporządkowaniem terenów za budynkiem. Minęły kolejne lata, a urzędnicy komplikują sprawę jeszcze bardziej niż była – ocenia Paweł Bartolewski.

- Jeżeli ktoś dostał pozwolenie na budowę, wybudował się, a budynek został odebrany, to tak powinno to funkcjonować. A nie co chwile jakieś problemy – mówi Ewa Bartolewska, żona pana Pawła

- Urząd w pewnym momencie nawet zinwentaryzował ten budynek. Przekonał się, że on istnieje. Po czym po kilku latach w innych dokumentach stwierdził, że tego budynku nie ma – dodaje Leszek Szymkowicz ze Stowarzyszenia Niepokonani2012.

Drogowa pułapka. Gigantyczna kara dla budowlańca

Lubańscy urzędnicy kilkukrotnie zmieniali numery działek w miejscu zamieszkania Bartolewskich. W 2001 roku Stanisława P. w budynku obok kupiła lokal usługowy, w którym prowadzi sklep. Był to początek problemów pana Pawła. Urzędnicy aktem notarialnym wyznaczyli kobiecie drogę konieczną. Do dziś przebiega ona przez budynek mężczyzny.

- W akcie notarialnym nie wzięto pod uwagę terenu, który został zabudowany moim budynkiem. Zrobiono to za moimi plecami. Zgodnie z aktem notarialnym moja działka jest niezabudowana – tłumaczy Paweł Bartolewski.

Rozmawiamy ze Stanisławą P.

Stanisława P.: I co ja teraz pójdę siedzieć za to?

Reporter: Może nie, ale dlaczego pani to zrobiła?

- Proszę pana, nie wiem. Nawet w sądzie mi zadali to pytanie. Ja nie brałam tego pod uwagę. Rozumie pan?

- No nie bardzo. Bo jak może pani być nieświadoma, że budynek jest. Przecież stał.

Mieszkanie ich truje. Pielęgniarka w potrzebie

Paweł Bartolewski tłumaczy, że kupując od urzędu teren był też właścicielem części terenu, na której znajduje się brama wjazdowa.

- Inaczej nie mógłbym wybudować budynku. Teraz urząd miasta twierdzi, że ta brama powinna być przejezdna dla osób zamieszkujących podwórko, czyli tych budynków sąsiednich. Obecnie urząd miasta zamurował bramę przy budynku placu Okrzei 7. Uważam, że to jest zrobione specjalnie, żeby wymusić komunikację wszelką przez mój budynek – tłumaczy.

Sprawa trafiła do sądu. Powołany biegły stwierdził, że przejazd samochodów bramą spowoduje zapadnięcie się piwnicy 55-latka. W efekcie cały budynek może się zawalić. Dlatego pan Paweł zablokował przejazd, czym naraził się urzędnikom i sąsiadce. Nikt z lubańskiego magistratu nie zgodził się wystąpienie przed naszą kamerą.  

Żąda 25 000 zł za pobicie. Co zaszło na drodze?

W przesłanym nam oświadczeniu przekazali jedynie, że „Geodeta stwierdził, że budynek pana P.B. jest posadowiony niezgodnie z dokumentacja projektową, wykracza poza granice działki 68/3, w kilku miejscach, od strony działki gminnej budynek nie przekracza granic działki stanowiącej jego własność.”

- Konstrukcja budynku nie wytrzyma obciążenia powyżej jednej tony. Ja w niczym nie zawiniłem. Wybudowałem tak, jak miasto zaplanowało – podkreśla pan Paweł.

- W tym powództwie chodziło o to, żeby pan Bartolewski rozebrał podpiwniczenie, które według gminy Lubań, częściowo znajdowało nie na działce pana Bartolewskiego tylko na działce należącej do gminy. Sąd to powództwo oddalił – informuje Tomasz Skowron, rzecznik Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.

- Nie wiem czy urzędnicy chcą przykryć jakieś swoje wcześniejsze błędy. Czy mają jakiś cel ukryty. Jest to bardzo irracjonalne postępowanie – uważa Leszek Szymkowicz ze Stowarzyszenia Niepokonani2012.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX